Felietony

Moda na krytykowanie Boga. Skąd się bierze ten tupet, by sadzać Go na ławie oskarżonych?

Spójrzmy w te straszliwe ciemności, w jakich pogrążony jest człowiek, który samego Boga chciałby posadzić na ławie oskarżonych i podejrzewa Go o okrucieństwo albo o obojętność na los swoich stworzeń. Niekiedy nasza arogancja posuwa się aż do oskarżania Boga Ojca o to, że był okrutny wobec własnego Syna i wysłał Go na straszną mękę śmierci na krzyżu.

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Teologia Polityczna u progu Wielkiego Postu, który chrześcijanie zaczęli w tym tygodniu, drukujemy fragment III tomu Dzieł Zebranych „Nasza Wiara” ojca Jacka Salija OP.

„Gdyby Bóg naprawdę był Miłością – ktoś mnie niedawno przekonywał – to nikogo by nie skazywał na potępienie wieczne. Bo choćby nie wiem, co złego człowiek zrobił podczas krótkiego pobytu na tej ziemi, to karać go za to na wieki jest okrucieństwem i niesprawiedliwością. Nawet zwyczajny ojciec nigdy by tak swojego dziecka nie karał. Zwyczajny ojciec, chociaż jest tylko ułomnym człowiekiem, nie rozlicza dziecka z jego złych uczynków, ale zazwyczaj puszcza je w niepamięć. Ja nie chcę Boga, który przygotował ludziom wiekuiste piekło! Nie chcę Boga, tak mało wrażliwego na niedolę swoich stworzeń!”.

Chciałbym tu przedstawić tezę, że Boga prawdziwego w ogóle nie da się zasadnie oskarżyć o cokolwiek. Kiedy zaś Go krytykujemy i oskarżamy, wzmacniamy tylko w ten sposób swoje fałszywe o Nim wyobrażenia i osłabiamy w sobie zdolność do miłowania Go i do bezwarunkowego zawierzenia się Mu. Przedtem jednak przynajmniej w paru zdaniach trzeba przypomnieć, jakie przesłanie zawierają w sobie liczne ostrzeżenia przed potępieniem wiecznym, jakie znajdują się na kartach Ewangelii.

Bóg bezgranicznie miłosierny

Dwie elementarne zasady odczytywania zawartych w Ewangeliach pouczeń trzeba sobie przypomnieć, ażeby prawidłowo zrozumieć, co znaczą słowa Pana Jezusa mówiące o potępieniu wiecznym. Po pierwsze: Nie ma w Ewangeliach (i w całym Piśmie Świętym) ani jednego zdania, które w wymiarze ostatecznym nie byłoby słowem Bożej miłości do nas. I zasada druga: Skoro wierzymy, że całe Pismo Święte zostało napisane pod natchnieniem Ducha Świętego, to zawarte w nim zdania i twierdzenia należy odczytywać w świetle wszystkich innych wypowiedzi biblijnych na dany temat.

W myśl zasady drugiej jest czymś oczywistym, że wypowiedzi Pana Jezusa mówiące o potępieniu wiecznym należy porównać choćby na przykład z następującym fragmentem Księgi Mądrości: „Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy, i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili. Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia! Bo we wszystkim jest Twoje nieśmiertelne tchnienie. Dlatego nieznacznie karzesz upadających i strofujesz, przypominając, w czym grzeszą, by wyzbywszy się złości, w Ciebie, Panie, uwierzyli” (Mdr 11,23–12,2).

Zresztą sam Pan Jezus mówił przecież: „Nie przyszedłem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić” (J 12,47).
„Święta Trójca”, ikona z 1907 roku znajdująca się w Państowowym Muzeum Rosyjskim w Petersburgu. Fot. Fine Art Images/Heritage Images/Getty Images
Co do zasady pierwszej: Czyżby nawet słowa Pana Jezusa o potępieniu wiecznym były słowami miłości? Oczywiście! Cała Ewangelia jest jedną wielką obietnicą zbawienia i wezwaniem do tego, żeby się na nie otworzyć. Wezwaniem do zbawienia przeniknięte są również Chrystusowe ostrzeżenia przed potępieniem wiecznym. Podobnie jak znaki drogowe informujące o utrudnieniach i ostrzegające przed niebezpieczeństwami przeniknięte są obietnicą bezpiecznego przejazdu przez tę drogę.

Prawdziwa miłość sięga niekiedy po środki twarde i ostre: jeśli nie ma innego sposobu, żeby doprowadzić do opamiętania tego, kogo się kocha. Serce ludzkie może bowiem stwardnieć i obrosnąć kamieniem. Może do tego stopnia utracić wrażliwość, że nie rozumie nawet moralnego i duchowego elementarza. Wtedy nie ma rady, trzeba nieraz sięgnąć nawet po młotek, żeby ten kamień rozbić i dotrzeć do żywego serca.

Pan Jezus próbował dotrzeć nawet do takich serc i używał wówczas środków różnych. Potrafił w oczy powiedzieć faryzeuszom, że są plemieniem żmijowym i grobami pobielanymi, ostrzegał nas wszystkich, żebyśmy sobie nie przygotowywali ognia wiecznego. Mówił tak, bo nas kocha.

Nie wiemy, czy piekło jest puste, ale z całą pewnością Pan Jezus jest pierwszym, który chciałby, żeby było ono puste. Jeżeli ktoś tam się znajdzie, to dlatego, że sam tego będzie chciał. Jednak nie posuwajmy już dalej naszego zgłębiania tej tajemnicy. Raczej przywołajmy dwuwiersz Antoniego Goreckiego:

Pytali: „Czy jest piekło?” Ten rzekł: „Co żartować? Lepiej nie iść do niego, niż czy jest, próbować”.

Jeżeli Boga nie traktuje się poważnie…

Uprawianie antyteologii to nie pluralizm, to sianie zamętu

Zdrowy rozsądek każe wątpić, ażeby można było uzyskać duchową suwerenność poprzez uleganie owczemu pędowi.

zobacz więcej
Przede wszystkim jednak pragnę tu zwrócić uwagę na rozszerzającą się w naszych czasach modę krytykowania i oskarżania Boga, jakbyśmy byli od Niego lepsi i mądrzejsi, tak jakbyśmy byli jakimiś nadbogami.

Wielu współczesnych ludzi chyba nie rozumie tego, że nasza pycha osiąga szczyty szaleństwa, kiedy próbuje korygować Boże przykazania, krytykować Bożą naukę, oskarżać Boże postępowanie wobec nas.

Postawa ta jest przeciwieństwem pełnych czci dla Boga sporów, jakie prowadzili z Nim sprawiedliwy Hiob czy wielki przywódca ludu Bożego, Mojżesz. Nie ma też nic wspólnego z modlitwą, która niekiedy przyjmuje postać walki z Bogiem, jednak walki prowadzącej do tego, że człowiek jeszcze więcej zawierza Mu samego siebie (por. Ez 22,30; Kol 2,1; 4,12).

Na marginesie zwrócę uwagę na to, że Katechizm Kościoła Katolickiego co najmniej pięciokrotnie podkreśla, że w modlitwie nie wahamy się nieraz „prosić, żalić się, wołać natarczywie, wzywać, podnosić głos, krzyczeć, a nawet «walczyć»”.

Skąd się bierze ten tupet, że zabieramy się do oskarżania samego nawet Pana Boga? Żyjemy w czasach, kiedy oskarżanie innych – często niesprawiedliwe, a nawet zupełnie bezpodstawne – stało się nałogiem wielu z nas.

Komuś, kto w takim nałogu jest pogrążony, już bardzo niedaleko do tego, żeby nawet Bogu wciąż mieć coś za złe: Gdzie był Bóg, kiedy autobus z pielgrzymami spadał w przepaść? Czy Bóg nie widzi mojego nieszczęścia: dlaczego nie wysłuchuje moich modlitw, ażeby syn mój przestał pić? Tyle się modlę o dobrą żonę, czy Bóg mnie nie słyszy? Dlaczego człowieka dobrego, który mógłby jeszcze żyć, Bóg zabiera z tego świata, a tylu ludzi złych żyje sobie zdrowo i spokojnie? Jeżeli Bóg nas kocha, to dlaczego tyle zła jest w naszym świecie?

Początkiem takiego myślenia jest ukształtowanie sobie obrazu Boga na obraz i podobieństwo samego siebie. Benedykt XVI, jeszcze przed swoim wyborem na papieża, tak o tym pisał: „Coraz częściej zamazujemy oblicze jedynego Boga. Na przykład gdy mówimy: cóż, wszyscy bogowie to jeden i ten sam Bóg. Każda kultura ma swe specyficzne formy wyrazu, i nie w tym problem, czy się Boga uznaje za osobę, czy za bezosobową istotę, czy się go nazywa Jupiterem, Śiwą czy jakkolwiek inaczej. Coraz wyraźniej widać, że Boga nie traktuje się poważnie. Że odeszliśmy od Boga i zwracamy się już tylko ku zwierciadłu, w którym widzimy jedynie nasze własne odbicie” [ „Bóg i świat. Z kardynałem Josephem Ratzingerem rozmawia Peter Seewald”, tłum. G. Sowiński, Kraków 2001, s. 154]

Jan Paweł II w encyklice o Duchu Świętym mówił o tym znacznie ostrzej: „Znajdujemy się tutaj w samym centrum tego, co można nazwać «anty-Słowem», czyli «przeciw-Prawdą». Zostaje bowiem zakłamana prawda o tym, kim jest człowiek, jakie są nieprzekraczalne granice jego bytu i jego wolności. Ta «przeciw-Prawda» jest możliwa dlatego, że równocześnie zostaje dogłębnie «zakłamana» prawda o tym, kim jest Bóg. Bóg-Stwórca zostaje postawiony w stan podejrzenia, głębiej jeszcze: w stan oskarżenia w świadomości stworzeń. Po raz pierwszy w dziejach człowieka dochodzi do głosu przewrotny «geniusz podejrzeń». Stara się on «zakłamać» samo Dobro, absolutne Dobro” [Jan Paweł II, Encyklika Dominum et vivificantem, 37].
„Jezus boleściwy”, obraz z 1515 roku z kolekcji fundacji sztuki klasycznej w Weimarze. Fot. Fine Art Images/Heritage Images/Getty Images
Co z obu tych wyjaśnień wynika praktycznie? Otóż jeżeli kiedykolwiek zdarzy nam się oskarżać o coś Pana Boga, będzie to znaczyło, że w wielkich ciemnościach jesteśmy pogrążeni. Nikt z nas nie jest lepszy ani mądrzejszy od Pana Boga. Jeżeli w nas jest cokolwiek naprawdę dobrego i mądrego, to wszystko to mamy od Boga, który jest samą Dobrocią i samą Miłością, i samą Mądrością. My możemy Go nie rozumieć, ale jeżeli zaczynamy Go o coś oskarżać, z góry wiedzmy, że oskarżamy nie Boga prawdziwego, ale fałszywe wyobrażenia, jakie na Jego temat stworzyliśmy. Boga prawdziwego w ogóle nie da się słusznie oskarżyć o cokolwiek.

Spójrzmy w te straszliwe ciemności, w jakich pogrążony jest człowiek, który samego Boga chciałby posadzić na ławie oskarżonych i podejrzewa Go o okrucieństwo albo o obojętność na los swoich stworzeń. Niekiedy nasza arogancja posuwa się aż do oskarżania Boga Ojca o to, że był okrutny wobec własnego Syna i wysłał Go na straszną mękę śmierci na krzyżu.

Pamiętajmy o tym, że przemijamy

Wprawdzie udaje ci się odsunąć śmierć, ale czy uda ci się ją usunąć?

zobacz więcej
Zamiast patrząc na krzyż Pana Jezusa, przerazić się tym, do czego my w swojej grzeszności możemy się posunąć; zamiast uwielbiać Boga za to, że na Kalwarii miłość okazała się potężniejsza niż cała potęga szatana, która skierowała się przeciwko Jezusowi; zamiast uwielbiać Przedwiecznego Ojca, że aby nas ratować, własnego Syna wysłał z tak niewyobrażalnie trudną misją miłości – my w ciemnościach naszych serc jeszcze Go oskarżamy i powątpiewamy w Jego miłość.

W takich ciemnościach człowiek nie potrafi już zawierzyć siebie Panu Bogu. Jak może zawierzyć siebie Bogu ktoś, kto wątpi w Jego miłość, kto Go podejrzewa o to, że może wcale nas nie kocha, kto nie potrafi całym sercem uwierzyć, że Bóg jest Miłością – że cały jest Miłością? Powiedział kiedyś Pan Jezus: „Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!” (Mt 6,23).

Tutaj przypomina się rada, jaką w obliczu pokusy oskarżania Pana Boga daje Cyprian Norwid: „Bóg, którego zrobiliście sobie, jest bałwanem w e w a s z y c h p i e r s i a c h”, i trzeba go „do boju wyzwać i połamać”. Tylko pod tym warunkiem możliwy jest rzeczywisty powrót do Boga żywego, Prawdziwego, Kochającego, a zarazem Niepojętego.

– o. Jacek Salij OP

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Trzeci tom „Dzieł Wybranych” dominikanina ojca Jacka Salija,
O książce

„Dzisiaj coraz częściej żąda się od chrześcijan, ażeby wyrzekli się swojej wiary, że Chrystus jest darem Ojca Przedwiecznego dla wszystkich ludzi, że umarł za grzechy wszystkich ludzi i ma moc wszystkich doprowadzić do życia wiecznego. Mówi się nam: Możecie sobie wierzyć, że Jezus jest waszym Zbawicielem; dokonujecie jednak duchowej agresji przeciwko niechrześcijanom, kiedy mówicie, ze On jest Zbawicielem wszystkich”.

Mówiąc metaforycznie: „Wolno wam sądzić, że księżyc jest czymś więcej niż lampą uliczną, jednak musicie wiedzieć, że poza terenem waszej parafii jest on tylko lampą uliczną. Ludziom tak rozumującym – pisze ojciec Jacek Salij, dominikanin – trudno wyjaśnić, że stawiając tego rodzaju żądania, w gruncie rzeczy zakazują nam wierzyć w Jezusa. Bo jeżeli On tylko dla nas, wierzących, jest Synem Bożym albo jeżeli tylko nas odkupił, to jest On Synem Bożym i Zbawicielem tylko w naszych poglądach, a w rzeczywistości nie jest ani jednym, ani drugim”.

W najnowszym, trzecim już tomie „Dzieł Wybranych” ojciec Jacek Salij zajmuje się podstawami naszej wiary – i taki jest tytuł tego tomu, „Nasza wiara”. Odpowiada na zasadnicze pytania i wyjaśnia fundamentalne kwestie – w sposób jednoznaczny i zrozumiały, jak czynił to przez wiele, wiele lat na łamach miesięcznika „W drodze” i innych czasopism oraz w licznych rekolekcjach, ku satysfakcji rzesz czytelników i słuchaczy.

– Barbara Sułek-Kowalska


Zdjęcie główne: Giovanni Ambrogio Bevilacqua „Bóg Ojciec”. Fot. Heritage Art/Heritage Images via Getty Images
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?