Czy społeczeństwa Zachodu są gotowe do walki o coś więcej niż własne potrzeby?
piątek,
18 marca 2022
W ubiegłym tygodniu w „Gazecie Wyborczej” ukazała się rozmowa z psychologiem Pawłem Droździakiem, który wygłosił – w odniesieniu do wojny na Ukrainie – pochwałę patriotyzmu pojętego jako obrona ojczyzny. To pewnego rodzaju kapitulacja „Wyborczej”, która wielokrotnie przekonywała, że naród to zjawisko anachroniczne i groźne.
Wojna na Ukrainie obnażyła prawdę o tym, że Europa nie jest jednością. Owszem, wszystkie państwa Unii Europejskiej zgodnie potępiają napaść Rosji i wspólnie nakładają na agresora sankcje, ale w praktyce każde z nich prowadzi własną politykę wschodnią.
Znamienne są różnice między nimi, jeśli chodzi o stanowisko dotyczące inicjatywy na rzecz wstąpienia Ukrainy do UE. Kiedy Polska optuje za przyspieszeniem procedury akcesyjnej, Holandia jest temu przeciwna.
Na taki stan rzeczy składa się wiele czynników. Można tu wskazywać dzielącą poszczególnych członków Unii rozbieżność interesów ekonomicznych w zakresie stosunków z Rosją. W polskiej debacie publicznej ograny jest już temat niemiecko-rosyjskiej współpracy gazowej, czyli obu Nord Streamów. Natomiast świeżą wiadomością jest to, że Francja sprzedawała broń Rosji, mimo embarga nałożonego przez UE.
Przedkładanie własnych zysków ekonomicznych nad interesy Unii to jednak nie wszystko. Trzeba też uwzględnić położenie geograficzne i doświadczenia historyczne. Z polskiej perspektywy Rosja jest groźnym sąsiadem, a Ukraina walczy dziś o swoją niepodległość, tak jak II Rzeczpospolita z nawałnicą bolszewicką w roku 1920. Tego Niemcy, Francuzi czy Holendrzy nie pojmują.
Kapitulacja „Wyborczej”
Ale najważniejsza kwestia dotyczy jednak tożsamości współczesnych Europejczyków. W ubiegłym tygodniu w „Gazecie Wyborczej” ukazała się rozmowa z psychologiem Pawłem Droździakiem, który wygłosił – w odniesieniu do wojny na Ukrainie – pochwałę patriotyzmu pojętego jako obrona ojczyzny. Zanim jednak to uczynił, przeprowadzająca wywiad dziennikarka oznajmiła, że jeszcze do niedawna postawę Ukraińców ginących za swój kraj „nazwalibyśmy (…) faszyzmem, nacjonalizmem” i skonstatowała: „Dzisiaj płaczemy nad ich bohaterstwem”.
Jeśli germanofilska postawa w polskich lewicowo-liberalnych kręgach jest szczera, to stanowi świadectwo olbrzymiej naiwności.
zobacz więcej
To pewnego rodzaju kapitulacja „Wyborczej”. Na jej łamach bowiem wielokrotnie ukazywały się teksty, z których można było wnioskować, że narody – w takim znaczeniu, jakie im niegdyś nadawano – stanowią zjawisko anachroniczne.
Znamienne są zresztą słowa Droździaka: „Do niedawna mainstream medialny zapewniał nas, że patriotyzm to sprzątanie psich kup, płacenie podatków tam, gdzie mieszkasz, i niepalenie śmieciami w piecu. Każda inna opcja była wyśmiewana. Oczywiście to nieprawda. Sprzątanie po psie, niepalenie śmieciami, niewywalanie śmieci do lasu to bardzo dobre rzeczy, ale to są po prostu przejawy kultury. Dobrego wychowania. Ale to nie patriotyzm”.
I dalej psycholog powiedział: „Przecież gdy jesteśmy w Czechach, też nie palimy w piecu torbami ani nie wyrzucamy śmieci do lasu. W Rosji też nie, ani w Mozambiku. Czy to oznacza, że jesteśmy czeskimi patriotami, rosyjskimi albo mozambickimi? Elementarne pojęcia rozmontowywano do absurdu, ponieważ obawiano się ich ciemnej strony. A z patriotyzmem, czyli ideą państwa jako czegoś odmiennego od innych państw, czegoś konkretnego, wiąże się masa pozytywnych uczuć”.
W oczach Polaków wychowanych przez medium straszące „demonami” polskiego nacjonalizmu taki przekaz jawi się wręcz jako coś szokującego. Aż chciałoby się zawołać: piekło zamarzło!
Ukraina trendsetterem
A przecież do niedawna można było usłyszeć lub przeczytać, że idea narodowej suwerenności i duma narodowa to w integrującej się Europie i globalizującym się świecie relikty przeszłości, które mogą się przejawiać już tylko jako prowadząca do przemocy ksenofobia. Obecne wydarzenia na Ukrainie ujawniają marność tej tezy.
W skrajnie dramatycznych okolicznościach Ukraińcy utwierdzają się w przekonaniu, że – wbrew propagandzie Kremla i patriarchatu moskiewskiego – są narodem. Bez mocnego poczucia narodowej tożsamości nie mieliby w sobie ducha do stawiania czoła rosyjskim najeźdźcom.