Fragment książki „Bankructwo polskiej inteligencji” prezentujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa Biały Kruk.
Otwarta pozostaje kwestia, czy możemy oczekiwać dobrej oświaty w obecnej sytuacji. Nie widzę powodu, aby ten jeden element struktury społecznej był zdrowy, gdy niemal wszystkie pozostałe są chrome. Co więcej, połowa Polaków pielęgnuje tę przypadłość, wyrażając dla niej pełną akceptację w kolejnych wyborach.
Czy w chorym społeczeństwie może być cokolwiek zdrowego? Czy skaleczenie najmniejszego palca nie wpływa na ogólne samopoczucie i nie roznosi bólu po całym organizmie?
Zepsute owoce
Jakie mogą być owoce zużytego systemu edukacji, dodatkowo obciążonego ograniczeniami i koniecznościami pandemicznymi? Tego nikt nie jest w stanie w pełni przewidzieć, ale trudno przypuszczać, że owe owoce będą jakoś szczególnie zdrowe. Przede wszystkim w różnym stopniu dotkną one każdy z oświatowych segmentów. Ale dzisiaj możemy wysuwać tylko hipotezy.
Hipoteza pierwsza. Wśród najmłodszych uczniów bez wątpienia wzrośnie odsetek dzieci z trudem radzących sobie z centralnymi umiejętnościami edukacji wczesnej, to znaczy z czytaniem, pisaniem i liczeniem w języku ojczystym. Nie może wszak być inaczej. Inne oczekiwanie bowiem mijałoby się z logiką.
Zapaść taka z kolei może zmusić szkołę, aby w łagodniej oceniać postępy uczniów, realizując kryterium „jak na garbatego, to przystojny”. Część z nich i tak wyjdzie z trwałymi problemami w czytaniu i pisaniu, a tym samym z niesprawnym instrumentem, który odetnie ich od najszerzej pojmowanej kultury słowa i komunikacji.
Nie mniej ważny jest też aspekt nawykowy. Edukacja wczesnoszkolna to okres zachwytu dziecka nad szkołą, nad jego raczkującą w niej samodzielnością społeczną i odpowiedzialnością. Wczesna edukacja to także wdrażanie w aktywność wspólną, socjalizacja w grupie celowej. Edukacja zdalna ma w tym zakresie potencjał bliski zeru.
Hipoteza druga. Na poziomie szkoły podstawowej zaczną się kształtować istotne nierówności, które dadzą o sobie znać na kolejnych etapach kształcenia. Część co bardziej świadomych i odpowiedzialnych rodziców już teraz, nie oglądając się na pozorowany proces edukacji, wzięła sprawę w swoje ręce i pilnie zajęła się nauczaniem swoich dzieci.
Znam inicjatywę kilku rodzin, które wynajęły nauczycielkę edukacji wczesnoszkolnej do prowadzenia prywatnych zajęć uzupełniających z grupką ich dzieci. Nie jest to jeszcze praktyka powszechna, ale zyskuje popularność i jak łatwo zauważyć, pozycja startowa takich dzieci będzie znacznie lepsza niż innych. To w przyszłości może prowadzić do konsekwencji trudnych do oszacowania.
Hipoteza trzecia. Szkoły ponadpodstawowe obiorą jeszcze ostrzejszy kurs na zdawalność egzaminów końcowych. Tym samym odejdą od idei wykształcenia ogólnego, idei małej akademii, stając się czteroletnimi kursami przygotowawczymi do matury.
Hipoteza czwarta. W obrębie kształcenia na poziomie starszych klas szkół podstawowych i szkoły średniej wystąpi z czasem wyraźny kryzys humanistyki, wykształcenia literackiego i historycznego. Będzie to związane z czynnikiem, który scharakteryzowałem w hipotezie pierwszej.
Zjawiskiem towarzyszącym temu będzie obniżenie wymagań w zakresie wiedzy humanistycznej na egzaminie maturalnym, a konsekwentnie przy rekrutacji na studia.