Felietony

Święta Pani z rodu Malczewskich: wizjonerka, mistyczka, ciotka malarza

„Wielu malarzy, rzeźbiarzy i pisarzy psuje bezwstydnymi utworami tysiące dusz. Boję się, aby mój bratanek talentu swego na złe nie użył. Dlatego dziś modliłam się za niego w szczególny sposób. I odebrałam od Matki Bożej obietnicę, że będzie prosiła swego Syna, aby błogosławił talent Jacka, by on został malarzem sławnym w kierunku religijnym i narodowo-historycznym” – zdradziła Wanda Malczewska.

Jacka Malczewskiego, wybitnego malarza niezwykłych obrazów o treści patriotycznej i religijnej, bogatych w symboliczne postaci faunów i aniołów, na pewno skojarzymy z Krakowem. Ale to w Radomiu, gdzie się urodził, są z niego najbardziej dumni. Z niego samego i z całego rodu Malczewskich. Zwłaszcza wielką estymą i sławą cieszy się tam ciotka artysty, Wanda Malczewska, której dwustulecie urodzin miasto teraz fetuje.

Dla ludzi głębokiej wiary Wanda Malczewska (1822-1896) jest mistyczką, o której pisali historycy Kościoła; abp Grzegorz Ryś, metropolita łódzki znany ze znakomitych kazań, powiedział nawet dwa lata temu, że „o Wandzie Malczewskiej przeczytacie w każdym podręczniku historii Kościoła w Polsce, w każdym” („Wanda Malczewska. Mistyczka z Radomia”, praca zbiorowa, Radom 2020). Miłośnicy Ziemi Radomskiej dodadzą, że już jej ojciec, Stanisław Malczewski mógłby stać się wzorem pracy na rzecz społeczności lokalnej. Historyk sztuki zaznaczy, że to dzięki finansowemu wsparciu Wandy jej ukochany bratanek, Jacek mógł się kształcić i rozwijać artystycznie, nie tylko w Krakowie, ale także w Monachium i w Paryżu. Ewa K. Czaczkowska, znana także czytelnikom naszego Tygodnika TVP biografka kard. Stefana Wyszyńskiego i św. Faustyny Kowalskiej, włączyła Wandę Malczewską do swojej książki „Mistyczki. Historie kobiet wybranych” (ZNAK, Kraków 2019), jednak widzi w niej także wielką społeczniczkę, jedną z prekursorek działań podejmowanych przez świeckie kobiety w Kościele i wzór dla katechetów.

A Mirosław Wąsik, pracownik Wydawnictwa Sejmowego, dziennikarz i działacz oddany Ziemi Radomskiej, marzy o tym, by cała rodzina Malczewskich – a nie tylko Jacek – patronowała Muzeum Okręgowemu w Radomiu. Chodzi mu przede wszystkim o to, by powstała stała wystawa pokazująca życie Malczewskich, społeczników i patriotów, także jako wzór dla dzisiejszych działań.

Na zawsze Twoja

Wanda Malczewska na pewno nie była typową dla XIX wieku „panienką z dworu”, choć przecież była i dobrze wychowaną panną , i z ziemiańskiego domu. Ojciec, Stanisław Malczewski, herbu Tarnawa, był dziedzicem majątku Siedlce k. Szydłowca, ale dziewczynka urodziła się w Radomiu i tam, jako tygodniowy noworodek, w kościele farnym została ochrzczona jako Wanda Justyna Nepomucena (aż dziw, że nie Zofia, bo właśnie to imię przyniosła sobie na świat 15 maja 1822 roku). Była drugim dzieckiem, starszy brat Julian Grzegorz Maciej urodził się w 1820 roku. I była dzieckiem nietypowym, bo jej utytułowani naukowo biografowie, a więc znawcy źródłowych wiadomości, podkreślają, że bardzo wcześnie stała się dzieckiem rozbudzonym religijnie, myślącym, poszukującym spokoju modlitwy zamiast gwaru zabawy.

– Już się pobawiłam z dziećmi – powiedziała kiedyś matce. – Teraz bawię się Panem Jezusem i stroję krzyżyk kwiatami.

Nie mogła doczekać się I Komunii Świętej i – odpowiednio przygotowana przez matkę – przyjęła ją indywidualnie, za zgodą miejscowego proboszcza, także w radomskiej farze. Nie chciała specjalnej białej sukienki ani prezentów, ani wystawnego rodzinnego obiadu – najważniejsze dla niej było to, że i rodzice, i cała służba razem z nią byli w kościele i przyjęli komunię.
Dlaczego Wanda Malczewska nie poszła do klasztoru? Fot. Wikimedia
W tym dniu właśnie – 22 maja 1830 roku – miała pierwsze objawienia. Opowiadała mamie, że czuła się otoczona przez aniołów i świętych, a już po przyjęciu komunii usłyszała słowa Chrystusa: „Od tej chwili jesteś Moją, będziesz długo żyć na świecie, ale nie dla świata, tylko dla Mnie. Światowe zabawy ani choroby i bieda nie oderwą cię ode Mnie. Jak Ja nie miałem własności, gdzie bym schronił głowę, tak i ty mieć jej nie będziesz; u obcych oczy zamkniesz i tam spoczną kości twoje”.

Rzeczywiście, choć z dobrego domu, majątku nie miała, a to, co miała, rozdawała ubogim i przeznaczyła na kształcenie ciotecznych bratanic (których ojciec za udział w powstaniu styczniowym został pozbawiony majątku) i dla Jacka Malczewskiego na jego studia.

Miała trzynaście lat, kiedy zmarła jej matka, przewodniczka duchowa i nauczycielka. Ojciec po trzech latach ożenił się powtórnie, z dziedziczką majątku Prędocinek, a w nowej rodzinie Wanda z pokorą i kulturą – jak to się ładnie mówi – służyła pomocą każdemu. Co oznacza tyle, że macocha po prostu się nią wysługiwała i nie darzyła jej uczuciem czy szacunkiem. Już wtedy Wanda cieszyła się opinią „anioła” wśród wiejskiej ludności, której niosła pomoc medyczną, wsparcie religijne i edukację.

Bezpośredni kontakt z niebem

Modlą się do świętego, który jest dla nich kimś bliskim: prababką, stryjem, bratem czy synem.

zobacz więcej
Miała dwadzieścia pięć lat, kiedy opuściła Ziemię Radomską i zamieszkała z ciotką Konstancją Siemieńską, a potem wraz z nią przeprowadziła się do jej syna, Jacka. W całym życiu mieszkała w wielu miejscach, często kątem: podradomski Prędocinek, Klimontów k. Sosnowca, Zagórze k. Sandomierza, Kraków, Wilkoszewice, Żytno, Przyrów, Lubiec i Parzno – u krewnych, u zakonnic, na parafii, gdzie pracowała jako zakrystianka i katechetka.

Nie zamierzała wchodzić za mąż, ale jej bliscy krewni namówili ją na małżeństwo. Kiedy jednak narzeczony umarł w dniu ślubu.. Wanda wiedziała, że jej życiowym zadaniem jest służba Bogu, Polsce i drugiemu człowiekowi. Biografowie podkreślają, że uczyła historii Polski, sprowadzała i rozdawała pożyteczne książki (także te zabronione przez carską władzę), uczyła modlitwy, przygotowywała do szkół, także dziewczęta, które kierowała na przykład do sławnej szkoły sióstr niepokalanek w Jazłowcu.

Można powiedzieć, że tak działało wiele pań z jej sfery, ale Wanda Malczewska była postacią wyjątkową: całą aktywność wspierała modlitwą, którą też promowała i nie ukrywała motywów swojego działania: wszystko robi dla Chrystusa. Ale nigdy nie robiła z siebie oderwanej od rzeczywistości uduchowionej pannicy niezdolnej do prozaicznych czynności . Wręcz przeciwnie, biografowie opisują, jak po godzinach przeżywania w ekstazie męki Chrystusa, „budziła się” do życia, wstawała i brała się do pracy, nierzadko nielekkiej.

Od powstania do powstania

Mirosław Wąsik zwraca uwagę, że I komunia świeta była może najradośniejszym momentem w życiu Wandy Malczewskiej. Wkrótce potem wybuchło – i upadło – powstanie listopadowe.

– Szczęśliwe dzieciństwo kończy się, gdy na Polskę spadają represje po upadku powstania listopadowego, które popierał Stanisław Malczewski – opowiada radomski społecznik. – I zajmujący dotąd wysoką pozycję społeczną ojciec zostaje zdegradowany do najniższego szczebla w hierarchii urzędniczej. Rodzina popada w ubóstwo. Stanisław, żeby dorobić, przynosi w domu do przepisywania akta urzędowe, a w tej pracy pomaga mu Wanda.

Powstanie styczniowe z kolei Wanda przeżyje wraz rodziną Siemieńskich. Nie uchyla się od żadnej aktywności: pod nieobecność kuzyna to ona negocjuje z dostawcami broni jej zakup, szkoli medycznie okoliczne dziewczęta, przygotowując je do służby sanitarnej w polu walki, organizuje dwa szpitale polowe oraz pomoc dla rodzin rannych i poległych powstańców, potem wspiera materialnie rodziny zesłańców.

Ponieważ kuzyn, Jacek Siemieński był komisarzem powstańczym w województwie sandomierskim, po upadku powstania musiał wraz rodziną uciekać z zaboru rosyjskiego. Wtedy Wanda zamieszkała w Krakowie.         ODWIEDŹ I POLUB NAS     W swoich wizjach Malczewska nie tylko przeżywała Mękę Pana Jezusa – sama spisała widzenia z siedmiu piątków Wielkiego Postu w 1872 roku, inne spisywali jej spowiednicy i kierownicy duchowi – ale też przedstawiała Chrystusowi polskie sprawy. Na przykład 23 lutego 1872 usłyszała w odpowiedzi: „Ojczyzna twoja i Kościół w twej ojczyźnie również przez krwawą pracę i bratnią jedność dojdą do upragnionej wolności. Niech tylko naród tej wolności nie obróci w swawolę”. O Polsce rozmawiała również z Matką Bożą, której niektóre słowa przeszły do historii. Przytoczę tylko wizję z 15 sierpnia 1873 roku: Wanda usłyszała, że ten dzień w przyszłości stanie się dla Polski dniem zwycięstwa nad wrogiem dążącym do jej zagłady. Ale też Matka Boża nie ukrywała, że Polacy „dostali się do niewoli wskutek niezgody wewnętrznej i sprzedajności wielu rodaków”.

Dlaczego nie w habicie?

Praca charytatywna, nauczanie religii, głęboko zdyscyplinowane życie duchowe – codziennie msza i komunia święta, co tydzień spowiedź – przy tym wielka kultura osobista, uprzejmość i skromność, powściągliwość i patriotyczna postawa. Jak pisze Ewa K. Czaczkowska, ta niezwykła kobieta „od najwcześniejszych lat kroczyła drogą krzyża. Drogą Wielkiego Piątku. To był temat jej widzeń”. To dlaczego – pyta publicystka – nie poszła do klasztoru?
W zaborze rosyjskim Polaków karano nie tylko konfiskatą majątków, likwidacją szkół wyższych, zakazem używania języka polskiego w oświacie, zakazem drukowania wielu tytułów książkowych. Karano również Kościół katolicki za jego wyraziste i czynne wsparcie dla narodowych powstań – zsyłką duchownych, kasatą klasztorów, zakazem przyjmowania nowych kandydatów do istniejących jeszcze zgromadzeń, zakazem budowy kościołów i innymi represjami. Jak więc Wanda, która miała wyrazistą wizję swojej drogi życiowej i działania dla Jezusa i Polski, miała iść do klasztoru?

Mówiono o niej „Święta Pani”. Nawet kiedy była już mocno starsza i traciła wzrok, gromadziła ludzi na majowe nabożeństwa – była ich wielką promotorką i w pewnym sensie prekursorką – śpiewała z nimi religijne i patriotyczne pieśni.

Swe ostatnie miejsce na ziemi znalazła w Parznie, w Ziemi Łódzkiej, gdzie pracowała na plebanii i tam po czterech dniach choroby zmarła w wieku 75 lat. Została pochowana na miejscowym cmentarzyku, choć prosiła , aby pochowano ją jak najbliżej Pana Jezusa.

Zmarła w opinii świętości, toteż w 1923 roku szczątki Wandy przeniesiono do sarkofagu w kościele parafialnym. Kult Wandy Malczewskiej rozszerzał się i upowszechniał. W 2006 roku papież Benedykt XVI ogłosił dekret otwierający drogę do jej beatyfikacji.

Jak to z Jackiem było?

Głód, czyli podążanie za wędrującą gwiazdą

Wszyscy jednocześnie poczuli ten imperatyw. Ale za jaką gwiazdą dziś podążamy?

zobacz więcej
Radom dwustulecie „swojej” Świętej Pani obchodzi głośno i uroczyście: są konferencje – także w Sejmie RP 13 maja, konkursy i Nagroda im. Wandy Malczewskiej za „pracę oświatowa, społeczną i dobroczynną na rzecz podniesienia poziomu i jakości życia”. W tym roku zostanie wręczona po raz pierwszy, po uroczystej mszy, ale Mirosław Wąsik, wielki promotor Wandy Malczewskiej, chciałby miastu przywrócić całą rodzinę.

– Stanisław Malczewski, człowiek prawy i sprawiedliwy, cieszył się szacunkiem i autorytetem. Angażował się społecznie, z dużym zapałem uczestniczył w pracach na rzecz odbudowy miasta i wspierał potrzebujących. Miał wysokie stanowisko sekretarza Prezydium Komisji Województwa Sandomierskiego, podejmował się licznych zadań obywatelskich, wspierał odbudowę kościołów – wylicza Mirosław Wąsik.

Jego syn Julian – rodzony brat Wandy – był także przykładem obywatelskiego zaangażowania, choć – o dziwo – nie włączył się w powstanie styczniowe. Inaczej niż brat stryjeczny Piotr Malczewski, drastycznie potem ukarany, dlatego Wanda Malczewska mocno wspierała kształcenie córek Piotra, jedna z nich została nawet dyrektorką szkoły.

Wnuk Stanisława, syn Juliana to właśnie Jacek Malczewski. „Ciotka Wanda Malczewska już w małym Jacku dostrzegła talent malarski, a gdy zdradził zamiar poświęcenia się sztuce, modliła się gorąco, aby talentu swego używał na chwałę Boga i ojczyzny. Jako student Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie, około 1872 roku, namalował dla niej pierwszy sakralny obraz – Matkę Bożą z Dzieciątkiem bawiącym się Różańcem – i przyjechał odwiedzić ja do Żytna. Bawił wtedy w Żytnie ks. Grzegorz Augustyniak [uczeń Wandy i jej biograf – przyp. red.]. Zastał Wandę Malczewską pogrążoną w głębokiej zadumie, zapatrzoną w ten obraz. Zapytana, nad czym tak głęboko myśli, odpowiedziała: «myślę o moim artyście malarzu. Dziś podczas Mszy św. prosiłam Matkę Bożą, aby wzięła go pod swoją opiekę i strzegła przed złymi kolegami, którzy w wierzącym podkopują wiarę, niewinnego obdzierają z niewinności, pracowitego wciągają do szajki próżniaków marnujących czas na rozpuście, a talentów danych od Boga używają na szkodę duszy i ojczyzny. Dziś wielu malarzy, rzeźbiarzy i pisarzy psuje bezwstydnymi utworami tysiące dusz. Boję się, aby mój bratanek talentu swego na złe nie użył. Dlatego dziś modliłam się za niego w szczególny sposób. I odebrałam od Matki Bożej obietnice, że będzie prosiła swego Syna, aby błogosławił talent Jacka, by on został malarzem sławnym w kierunku religijnym i narodowo-historycznym» – pisała w 1936 roku jego znajoma i uczennica, Michalina Janoszanka (cytuję za: Katarzyna Posiadała „Sacrum w twórczości Jacka Malczewskiego” w „Mistyczka z Radomia”).
Dla dopełnienia tego cytatu dodam, że Jacek Malczewski przyjaźnił się z Karolem Lanckorońskim, wielkim mecenasem sztuki i z Adamem Chmielowskim dziś znanym jako św. Brat Albert. Zasłynął wybitnymi obrazami przedstawiającymi na przykład Chrystusa czy postaci ze Starego Testamentu i pochowany został w Krypcie Wieszczów na Skałce, w habicie franciszkańskim, do czego miał prawo jako członek formacji znanej jako „trzeci zakon świeckich”. Był rektorem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Do listy trzeba jeszcze dorzucić Rafała, syna Jacka. Był taternikiem i ratownikiem TOPR, dużo malował, świetnie pisał. Po wojnie zamieszkał w Kanadzie i w kraju jest stanowczo za mało znany, może nawet zapoznany.

Może dzięki Wandzie także i on zostanie przywrócony naszej pamięci? A sama Wanda Malczewska, czyż to nie najlepsza wizytówka Radomia?

– Barbara Sułek-Kowalska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Fragment obrazu Jacka Malczewskiego "Chrystus i Samarytanka" (1911). Fot. Wikimedia
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?