„W rejonie walk i na terytoriach okupowanych ludność doświadcza ciężkich upokorzeń i maltretowania, przeżywa tragiczne chwile, o których zapewne nie wiemy wszystkiego, ale to, co do nas dociera, powinno poruszyć każde chrześcijańskie sumienie” – mówił w sobotę, 11 czerwca abp Swiatosław Szewczuk w swoim codziennym orędziu. Abp Szewczuk, zwierzchnik ukraińskich grekokatolików, każdego dnia wojny występuje z orędziem do narodu – a tym razem podkreślił, że „te wydarzenia wołają do całego świata o konieczność ocalenia tych osób, o natychmiastowe powstrzymanie agresora i tej niesprawiedliwej wojny”. Wołanie do całego świata pozostaje bez odpowiedzi.
Tego samego dnia, 11 czerwca, we Wrocławiu odbywa się beatyfikacja dziesięciu sióstr elżbietanek, brutalnie, a nawet bestialsko, zamordowanych przez sowieckich żołnierzy w 1945 roku, zaraz po tym, kiedy wkroczyli na Dolny Śląsk, który dla nich był po prostu „Giermanią”. A z „Giermancami” należało robić porządek, więc sołdaci robili i używali, ile wlezie na ich, sowiecki i sołdacki, sposób.
Na przykład siostra Rosaria Schilling, lat 36, zamordowana 23 lutego 1945 r. w Nowogrodźcu koło Bolesławca, była ofiarą wielogodzinnego zbiorowego gwałtu trzydziestu żołdaków; w stanie agonalnym, z krwawą miazgą zamiast głowy, została zastrzelona w czasie marszu. Siostra Melusja Rybka, lat 39, została zamordowana 24 marca 1945 r. w domu zakonnym w Nysie, kiedy próbowała obronić przez gwałtem dziewczynę, która chroniła się u sióstr. Gwałconych i mordowanych zakonnic i dziewcząt oraz kobiet były tysiące – i doprawdy nie były to tylko Niemki. Wracające z niemieckich obozów koncentracyjnych czy jenieckich młode Polki także panicznie bały się sowieckich żołdaków – i wiedziały, dlaczego.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Agata Puścikowska, publicystka „Gościa Niedzielnego”, autorka kilku książek o bohaterstwie zakonnic w czasie wojny, jest w trakcie przygotowań do kolejnej publikacji o zbrodniach popełnianych przez sowieckie ekipy na siostrach zakonnych. Niemcy przez ponad pięć lat okupacji mordowali księży i zakonnice, kiedy weszli Sowieci, dołożyli do tego jeszcze wstrząsające męczeństwo sióstr.
Do tych dwóch nazwisk sióstr z Dolnego Śląska dopiszę jeszcze pozostałych osiem, aby choć w taki sposób weszły do naszej pamięci: siostra M. Edelburgis Kubitzki, lat 40, zamordowana 20 lutego 1945 r. w Żarach, kiedy wygnane z klasztoru siostry zostały zapędzone do gospody i tam były wykorzystywane przez żądnych seksu, pijanych czerwonoarmistów; siostra M. Adela Schramm, lat 59, zamordowana 25 lutego 1945 r. w Godzieszowie k. Lubania po dłuższej walce w obronie godności; siostra M. Sabina Thienel, lat 35, zamordowana 1 marca 1945 r. w Lubaniu; siostra M. Adelheidis Töpfer, lat 57, zamordowana 24 marca 1945 r. w Nysie. Były pielęgniarkami i opiekunkami starych ludzi w prowadzonych przez zakonach domach opieki.
– Fakt, że Stolica Apostolska i Ojciec Święty Franciszek chcą pokazać ludzkości twarze tych dziesięciu sióstr zamordowanych przez rosyjskich żołnierzy w czasie II wojny światowej właśnie w tym momencie historii wydaje się proroczy, bo w tych twarzach możemy dostrzec twarze kobiet i dzieci – ofiar agresji rosyjskich żołnierzy. W czasie mszy św. beatyfikacyjnej jest taki moment, kiedy następuje odsłonięcie obrazu nowych błogosławionych. Bardzo mocno zachęcam do tego, żeby w twarzach tych sióstr zobaczyć twarze ludzi zabijanych dziś za naszą wschodnią granicą – mówił abp Józef Kupny, metropolita wrocławski, cytowany przez KAI. – Kiedy papież Franciszek podejmował decyzję o wyniesieniu na ołtarze dziesięciu sióstr elżbietanek, męczennic z czasów II wojny światowej, wydawało się, że o przemocy, agresji, zabijaniu niewinnych ludzi możemy mówić jedynie w czasie przeszłym. Wspominaliśmy wówczas życiorysy siostry Marii Paschalis i jej towarzyszek z nadzieją, że wydarzenia, których one były świadkami nigdy nie powrócą. Nikt wówczas nie przewidywał, że doświadczenia tych dziesięciu elżbietanek staną się udziałem naszych braci i sióstr żyjących w Ukrainie – podkreślił.