Głębsza dyskusja wybuchła ostatnio, kiedy w różnych opakowaniach po tej i po tamtej stronie oceanu pojawiły się potężne liczby wina… bezalkoholowego. Właśnie tak – bezalkoholowego. A co to niby jest? I skąd to wino? W dyskusjach niektórzy zaczęli drwić, iż następnym etapem będzie gronowe „wino” bezgronowe…
Takie wina czyni się od czasów amerykańskiej prohibicji, usuwając alkohol na różne sposoby, ale to, na Boga, nie jest wino. I nie o to chodzi, że zmieniła się definicja, bo nie! Ale wśród młodszego pokolenia takie coś jest powszechnie traktowane jako wino, i to jest najdziwniejsze. Przyzwyczajamy się (nie ja!), iż jest to jakaś nowa część winiarskiego świata, a nie jest. Rzecz jasna taki napój może być przyjemny, jako kompot, ale wszak winem nigdy nie będzie, tak jak ja baletnicą.
Można snuć analogie, bo w dziwnych czasach żyjemy. Mamy wszak samochody bez kierowców, metro bez maszynistów, kotlety bez mięsa, książki bez drukowanych stron, czy też autobusy, które nie potrzebują ni ropy, ni benzyny, a nawet gazu. Mamy też wino bez wina.
I nareszcie – jak degustator miałby oceniać takie wino, obszar, z którego pochodzi, historię która za nim stoi? No jak? Czy będą się tu liczyły roczniki? Ostatnio Huon Hooke, publicysta „The Sydney Morning Herald” roztrząsał ten problem i na stronie internetowej tego pisma przeprowadził kilkudniowe głosowanie na zasadzie: kto za, kto przeciw. Wynik był poniżający: co prawda 75 procent czytelników głosowało, iż takie coś winem nie jest, ale co począć z pozostałą ćwiartką, która uważa, iż wino bez alkoholu jest normalnym „winem”. A co jeśli ten procent zacznie rosnąć w najbliższych latach?
Na zeszłorocznym konkursie spirytualiów w niemieckim Neustadt an der Weinstrasse pojawiły się alkohole… bezalkoholowe. Część sędziów była przerażona, inni przyjęli to ze spokojem, oceniając kolejne próbki bezprocentowych ginów i innych „alkoholi”. Dziś butelki takich napojów stoją na półkach w niemieckiej sieciówce.
Wiadomo, iż czasami w naszym otoczeniu zachodzą zmiany, po których nic już nie jest takie samo. Ale czy musi to się dziać za mojego życia…
– Wojciech Gogoliński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Autor jest redaktorem magazynu „Czas Wina”. Wydał m.in. „Leksykon alkoholi”, jest współautorem książki „Wiedza o winie”.