Teza pierwsza: Tokarczuk ma oczywiście rację. Literatura nie jest dla idiotów. Literatura jest wszystkim, jest najdoskonalszym, póki co, zapisem ludzkiego doświadczenia, i oczywiście wszelkie jej odmiany (no, może za wyjątkiem niektórych utworów Władysława Machejka oraz Georgesa Bataille’a) powinny być wszystkim dostępne.
Spora jednak część dorobku literackiego spowita jest w różnego rodzaju gorsety i werniksy historyczne, które nie każdy ma ochotę rozsupływać, inna zaś część powstawała i powstaje w ramach pewnej złożonej, a nawet – przepraszam za słowo – metatekstualnej gry. Nie wszystko da się przeczytać „tak po prostu”, a na pewno nie wszystko jest tak napisane; nie trzeba szczególnych wtajemniczeń, żeby czytać dobrą powieść sensacyjną, ale już mój ukochany „Locus Solus” Roussela...no, i tak dalej, i tak dalej.
Wirtualna pałeczka Olgi
Teza druga: że oczywiście OT wygłaszając cytowane na wstępie zdania (wygłaszając je, dodajmy, w ferworze dyskusji, nie w mowie noblowskiej), wykazała się pewną dozą arogancji i zbytniej może pewności siebie. Ponieważ – chociaż oczywiście prawdą jest, że nie wszystkie książki są dla wszystkich – każdy powinien móc się o tym przekonać samemu, odkładając z ziewnięciem na ręcznik obok leżaka Roussela, albo Bawołka, albo Tokarczuk.
Nikt, prócz może mądrych nauczycielek polskiego, nie jest powołany do tego, by orzekać, dla kogo książki są, a dla kogo nie są. A już na pewno sam pisarz/pisarka w imię zasady
nemo iudex in causa sua (nikt nie może być sędzią we własnej sprawie – przyp. red.) nie powinien wymachiwać wirtualną pałeczką, wskazując jej koniuszkiem: o, to jest dla ciebie, a dla ciebie nie, o, dla ciebie nie! Tym bardziej, że pisarz – a zwłaszcza pisarka z Noblem, było nie było – jest uważnie słuchany/słuchana, nie tylko w sezonie ogórkowym. Być może nawet uważniej niż OT sądziła. I natychmiast znajdą się tacy, którzy uznają, że pałeczka skierowana była w ich stronę.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
To są te dwie pierwsze tezy. Niekontrowersyjne, prawda? Niczym gałka lodów waniliowych i może jeszcze słony karmel, hit cukierniczy sprzed kilku lat, obecnie już opatrzony (olizany?). Teraz spróbuję dołożyć nieco oryginalniejszych w smaku sorbetów.
Otóż miarą głębi sezonu ogórkowego, ale i rozżarzenia polskich podziałów jest fakt, że gest pałeczką, wykonany przez OT, został powszechnie dostrzeżony – i przez każdego wzięty do siebie. Po czym wykorzystany w narracji dwóch wielkich obozów mentalnych w Polsce. Gdybym chciał być uprzejmy, powiedziałbym – odwiecznej narracji. Ale jest gorąco, kolejka do lodów stoi w miejscu, wafelek rozmięka w palcach, więc powiem nieuprzejmie: wiecznie tej samej narracji. Wiecznie tej samej, a przez to nudnej.
Obóz tradycjonalistyczny natychmiast uznał, że gest pałeczki OT, że zdanie „literatura nie jest dla idiotów”, skierowany jest w jego stronę. I zareagował zwyczajowo, czyli fochem: okej, jak nie, to nie! Bez łaski Ogród Saski! Empuzjony na salony!
Bo też nasi tradycjonaliści mają duży problem z Olgą Tokarczuk, wiadomo. Oczywiście, było z jej strony trochę prowokacji i trochę straszliwych zdań, bo taka właśnie nasza Olga jest: ścichapęk. Padło zdanie o Polsce kolonialnej, niewolniczej i antysemickiej, jeszcze sprzed Nobla, z 2015. Były i inne niefortunności.