Trzeba bowiem dodać, że na Zachodzie w głównym nurcie debaty publicznej rozpowszechniony był pogląd, że o ile naziści reprezentowali absolutne zło, o tyle komuniści choć ostatecznie uciekli się do przemocy, to przynajmniej kierowali się dobrymi intencjami. Komunizm był interpretowany jako ideologia emancypacyjno-humanistyczna, która obiecuje ludziom przezwyciężenie wszelkich barier klasowych i narodowych, a co za tym idzie: wolność, równość, braterstwo. Inaczej traktowano nazizm. Był on postrzegany jako mroczne zaprzeczenie wszelkich szlachetnych dążeń.
Dlaczego tak się działo? Odpowiedź na to pytanie można znaleźć w książkach Fureta. Według niego, do wyobraźni lewicowych intelektualistów na Zachodzie, którzy byli uwiedzeni mitem rewolucji francuskiej przemawiało to, że bolszewicy deklarowali się jako jej spadkobiercy.
Jeśli tak, to kontrrewolucyjne ruchy w XIX-wiecznej Europie mogły się jawić jako zwiastuny faszyzmu i nazizmu, choć przecież nimi nie były. Faszyzm i nazizm stanowiły bowiem – tak jak komunizm – zjawiska rewolucyjne. W tym sensie, że żerowały na plebejskich resentymentach wobec górnych warstw społecznych.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Przy czym nie oznacza to, że faszyzm i nazizm były – tak jak komunizm – projektami lewicowymi. Odrzucały one bowiem emancypacyjno-humanistyczny dyskurs. Stanowiły coś, co można nazwać, „trzecią drogą”, ponieważ zawierały elementy i lewicowe, i prawicowe.
Wracając do „Wrogiej bliskości”: Furet chwalił Noltego za pójście pod prąd. Podobało mu się, że Niemiec obdzierał komunizm z naiwnych, romantycznych złudzeń. Bronił go przed zarzutem o antysemityzm (Noltemu obrywało się za to, że podnosił kwestię zaangażowania osób narodowości żydowskiej i pochodzenia żydowskiego w światowy ruch komunistyczny). Jednocześnie polemizował z jego opinią, że hitleryzm był po prostu zjawiskiem wtórnym względem bolszewizmu.
Francuski historyk argumentował, że nie da się i nie wolno redukować nazizmu do antykomunizmu. A to dlatego, że – jak twierdził – źródła hitleryzmu były starsze niż bolszewizm. Furet miał na myśli antyliberalne i antymieszczańskie tendencje w polityce i kulturze XIX-wiecznej Europy, które przetarły szlak choćby europejskim nacjonalizmom. Ponadto wyrażał obawę, że redukcja nazizmu do antykomunizmu może skutkować wybielaniem Hitlera jako obrońcy Europy przed bolszewizmem.