Felietony

Mistrz i Ukraińcy. Czy usunięcie kijowskiej tablicy upamiętniającej Bułhakowa to lokalna „cancel culture”?

Taki bywa koszt wojny, a odium odpowiedzialności za to, że przychodzi go ponosić, spada na najeźdźców.

Niedawno w Kijowie usunięto tablicę pamiątkową ku czci Michaiła Bułhakowa. Została ona zdemontowana z budynku Dydaktyczno-Naukowego Instytutu Filologii Kijowskiego Uniwersytetu Narodowego imienia Tarasa Szewczenki. Na początku XX wieku w gmachu tym mieściło się gimnazjum, do którego znany pisarz rosyjski uczęszczał.

Inicjatorem akcji jest Ekspertnyj Korpus – społeczna organizacja zajmująca się edukacją historyczną. Nie kryje ona tego, że za cel stawia sobie derusyfikację ukraińskiej przestrzeni publicznej.

Sprawa Bułhakowa wydaje się jednak kontrowersyjna.

Trudno się dziwić tym Ukraińcom, którzy w obliczu okrucieństw wojsk rosyjskich zamierzają całkowicie skończyć z bajkami o „braterstwie” narodów wschodniosłowiańskich. Dlatego rugują oni zewsząd w swojej ojczyźnie ślady obecności kultury rosyjskiej. Taki bywa koszt wojny, a odium odpowiedzialności za to, że przychodzi go ponosić, spada na najeźdźców.

Ale na sytuację można też spojrzeć z innej strony. Takie ruchy, jak zdjęcie tablicy pamiątkowej ku czci Bułhakowa, mogą być interpretowane jako przejawy lokalnej „cancel culture”. A wymazywanie przeszłości to zawsze karkołomna inżynieria społeczna. Tak właśnie jest, gdy ideologię forsuje się za cenę prawdy.

Trzeba zatem postawić zasadnicze pytanie: czy pielęgnowanie pamięci o Bułhakowie w Kijowie jest podtrzymywaniem „ruskiego miru” na Ukrainie? Ekspertnyj Korpus odpowiada twierdząco, oskarżając pisarza o ukrainofobię. Warto się zastanowić nad tym zarzutem.

Życie Bułhakowa przypadło na lata 1891-1940. Tak więc był on świadkiem zburzenia imperium Romanowów i utworzenia na jego gruzach Związku Sowieckiego.

Najsłynniejszym utworem Bułhakowa jest powieść „Mistrz i Małgorzata”. Zazwyczaj w dyskusjach na jej temat dominują zachwyty nad jej niewątpliwymi walorami literackimi. Tyle że ów utwór wyraża też określony światopogląd, który podoba się różnym osobom marzącym o chrześcijaństwie bez Kościoła.

„Mistrz i Małgorzata” zawiera pseudoewangeliczne treści. Do powieści tej można odnieść termin, który sformułował współczesny rosyjski duchowny prawosławny, protodiakon Andriej Kurajew: „satanizm dla inteligencji”.

W kontekście obecnych sporów o Bułhakowa na Ukrainie, na uwagę zasługuje jednak inne jego dzieło. Chodzi o powieść „Biała gwardia”.
Michaił Bułhakow (1891-1940). Fot. Fine Art Images/Heritage Images/Getty Images
Jej akcja toczy się w niewymienionym z nazwy Kijowie na przełomie roku 1918 i 1919. To okres wojny domowej, która wybuchła w Rosji po przewrocie bolszewickim. Ukraina próbuje się wybić na niepodległość. W kraju tym trwają boje o władzę. Stronami konfliktu są: Hetmanat (do pewnego momentu pod patronatem Niemiec), na czele którego stoi Pawło Skoropadski, oraz Dyrektoriat Ukraińskiej Republiki Ludowej pod przewodnictwem Symona Petlury. Ale żadna z tych sił nie zdobędzie Ukrainy. Ostatecznie zwycięstwo odniosą bolszewicy.

W ten dramat wplątana jest rodzina Turbinów. To rosyjscy inteligenci, którzy są świadkami i uczestnikami dziejowego kataklizmu. Wokół nich rozlega się dezinformacyjny zgiełk. Stawiają oni, wbrew rozmaitym okolicznościom, na Hetmanat (zresztą porzucony przez Skoropadskiego, który zbiegł do Niemiec). Obawiają się zarówno komunizmu, jak i ukraińskiego nacjonalizmu. Wojska Petlury zdobywają Kijów, ale władza Dyrektoriatu w tym mieście trwa zaledwie półtora miesiąca.

„Biała gwardia” została napisana w pierwszej połowie lat 20. (później powstała też jej wersja teatralna – sztuka „Dni Turbinów”). Z wydaniem powieści były kłopoty. Za życia Bułhakowa utwór nie ukazał się w pełnej wersji. A Józef Stalin osobiście się przyczynił do tego, że pisarz od roku 1929 był objęty zakazem druku. Pozwolono mu tylko pracować w teatrze.

W „Białej gwardii” mnóstwo jest wątków autobiograficznych. Za prototyp Aleksieja Turbina można uznać samego Bułhakowa, który, tak jak ta postać, był z zawodu lekarzem wenerologiem. Pisarz w powieści portretuje, fragmentami autoironicznie, klasę społeczną, do której sam należał. Odsłania jej lęki, uprzedzenia, naiwne nadzieje. ODWIEDŹ I POLUB NAS Dziś trudno uczynić z „Białej gwardii” propagandowy użytek w którymkolwiek kierunku. Stąd biorą się pretensje Ukraińców do jej autora. Oni potrzebują afirmacji swoich narodowych bohaterów, w tym i Petlury, bez jakichkolwiek niuansów. A tego w powieści Bułhakowa szukać próżno.

Co więcej, w „Białej gwardii” są sceny, które biją w wizerunek Ukraińców. To choćby mord na Żydzie dokonany przez ukraińską tłuszczę. Można również wskazać szyderstwo z tych rosyjskojęzycznych mieszkańców Kijowa, którzy usiłując dowieść, że są Ukraińcami, w neofickim zapale nieudolnie starają się mówić po ukraińsku.

Bułhakow zarazem ujawnia jednak pogardę żywioną przez Rosjan względem ukraińskiej tożsamości kulturowej. I w tym przypadku czytelnikowi przychodzą do głowy rozważania, czy pisarzowi chodziło o obnażenie kompromitującej, godnej potępienia, postawy czy o pokazanie takich zachowań, jakie mogłyby być także jego udziałem.

Kiedy Bułhakow pisał „Białą gwardię” w ZSRR zaczęła być wdrażana polityka „korienizacji” („zakorzeniania”). Polegała ona na faworyzowaniu lokalnych tożsamości etnicznych w celu przezwyciężenia odziedziczonego po caracie „wielkomocarstwowego szowinizmu”. Realizowano ją także w Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej. Zamieszkujący ją Rosjanie byli ukrainizowani.

Igraszki z diabłem. Jak Michaił Bułhakow próbował przechytrzyć Józefa Stalina

– Sztuka jest bardzo dobra, ale nie wolno jej wystawiać – zdecydował gensek.

zobacz więcej
Później, w latach 30., w Związku Sowieckim nastąpił powrót do rosyjskiej polityki imperialnej. „Korienizacja” została wyparta przez walkę z „nacjonalizmami”. Tym samym Ukrainę poddano rusyfikacji.

Jeśli zatem w „Białej gwardii” Bułhakow przedstawił rzeczywistość w sposób, który dziś ściąga na niego oskarżenia o ukrainofobię, to oznacza to, że w latach 20. przekaz pisarza mógł być przez dygnitarzy sowieckich odbierany jako kpina z „korienizacji”. I tym samym autor powieści narażał się wówczas reżimowi sowieckiemu nie tylko dlatego, że w utworze zabrakło poparcia dla bolszewizmu, lecz również z powodu niezgodnego z obowiązującym kursem potraktowania Ukraińców.

Teraz jednak te zaszłości są bez znaczenia. Ukraińcy mają pełne prawo decydować o tym, kogo upamiętniać w swojej ojczyźnie. I ludziom spoza ich kraju nic do tego (wyjątkiem jest kwestia kultywowania zbrodniarzy). Dlatego to, co zrobił Ekspertnyj Korpus należy uszanować. Niech spory o Bułhakowa na Ukrainie rozstrzygają sami Ukraińcy.

Natomiast, czytając „Białą gwardię” nasuwa się pewne przypuszczenie. Jeśli nawet Bułhakow – ujmując rzecz oględnie – nie przepadał za Ukraińcami, to gdyby przyszło mu żyć w roku 2022 w Kijowie bombardowanym przez wojska rosyjskie, opowiedziałby się po stronie państwa ukraińskiego. Górą bowiem mógłby się okazać choćby jego strach przed „orkami” z Rosji – taki, jaki ponad 100 lat wcześniej kijowianie odczuwali przed bolszewikami.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Przedstawienie według „Białej gwardii” Michaiła Bułhakowa wystawione w National Theatre w Londynie w reżyserii Howarda Daviesa w 2010 roku. Fot. robbie jack/Corbis via Getty Images
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?