Felietony

Rosjanie odporni na to, co przychodzi z Zachodu. Osobni spadkobiercy Złotej Ordy

Widomym znakiem rosyjskiego kolonializmu wobec ludów Wielkiego Stepu jest skład narodowościowy żołnierzy wysyłanych przez Rosję na wojnę przeciw Ukrainie. Buriaci, Kałmucy, Tuwińczycy traktowani są jako mięso armatnie.

Pod koniec sierpnia głośno się zrobiło w świecie o Aleksandrze Duginie. Stało się tak w związku ze śmiercią córki tego rosyjskiego myśliciela politycznego. Daria Dugina zginęła w zamachu pod Moskwą. Samochód, którym jechała, wybuchł na autostradzie. Sprawców i zleceniodawców zabójstwa nie udało się ustalić, na ten temat wciąż trwają różne spekulacje.

Daria Dugina była komentatorką mediów rosyjskich, w których mocno agitowała za wojną Rosji przeciw Ukrainie. Bardziej znany jest jednak jej ojciec uchodzący za czołowego propagandzistę reżimu putinowskiego.

Aleksander Dugin to teoretyk neoeurazjanizmu – koncepcji, wedle której Rosja stanowi względem Zachodu nie tylko osobny kraj, ale i oddzielną cywilizację nazywaną Eurazją. Nie jest to jednak oryginalny projekt, o czym zresztą świadczy przedrostek „neo”. Dugina można uznać jedynie za epigona ruchu, który się narodził w latach 20. ubiegłego wieku.

Syn Achmatowej i Mongołowie

Oto w środowisku rosyjskiej białej emigracji wyodrębniła się wówczas grupa uczonych, którzy zrewidowali swój krytyczny stosunek do Związku Sowieckiego i sformułowali program eurazjanizmu. Doszli oni bowiem do wniosku, że ZSRR stanowi kolejne wcielenie imperium rosyjskiego, będącego – według nich – spadkobiercą Złotej Ordy. Byli oni przeświadczeni, że tożsamość rosyjska jest odporna na to, co przychodzi z Zachodu. I prognozowali, że ZSRR będzie się stopniowo pozbywać obcej doktryny o proweniencji europejskiej, czyli komunizmu, a tym samym ewoluować ku rdzennej kulturze politycznej Eurazji (co się w jakimś stopniu ziściło).
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Można powiedzieć, że nie byłoby Dugina bez owych ludzi. Ale na uwagę zasługuje także człowiek, który mimo rozmaitych przeciwności losu promował eurazjanizm, choć w zawoalowany sposób, w samym Kraju Rad. Chodzi o historyka Lwa Gumilowa (14 października 2022 roku przypada 110. rocznica jego urodzin). A jest to postać nietuzinkowa.

Przede wszystkim nie można pominąć tego, kim byli jego rodzice. Ojciec – Nikołaj Gumilow to poeta, który w roku 1921 został oskarżony przez bolszewików, na podstawie sfabrykowanych dowodów, o udział w spisku antysowieckim i skazany na śmierć przez rozstrzelanie. Matką była sławna poetka Anna Achmatowa. O tej mistrzyni liryki mówiono, że jest Safoną literatury rosyjskiej.
Lew Gumilow z rodzicami, ojcem Nikołajem i matką Anną Achmatową w 1913 roku. Fot. Wikimedia
Lew Gumilow nie miał łatwego życia. W młodości był czterokrotnie aresztowany. Dwukrotnie odbywał kary więzienia w łagrach (zarzucano mu działalność antysowiecką, ale przecież również ciążył na nim po prostu fakt, że był synem „wroga ludu”).

Jego dramatyczne perypetie skończyły się wraz z kresem stalinizmu. Wyszedł na wolność w roku 1956, lecz w pełni zrehabilitowany został dopiero w 1975. Zmarł już po rozpadzie Związku Sowieckiego – w roku 1992.

Od drugiej połowy lat 50. Gumilow prowadził korespondencję z mieszkającymi poza ZSRR eurazjanistami – geografem Piotrem Sawickim i historykiem Gieorgijem Wiernadskim. W polu jego rozległych zainteresowań były dzieje koczowniczych, stepowych ludów Azji Środkowej.

W swoich pracach (z polskich przekładów większość ukazała się nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego w tak zwanej serii ceramowskiej) starał się on dowieść, że – wbrew poglądom dominującym w rosyjskiej historiografii – gdy Mongołowie w XIII stuleciu najechali ziemie ruskie, to nie byli dzikimi, zacofanymi barbarzyńcami. Argumentował, że w tamtym czasie osiągnęli oni tę samą fazę rozwoju („etnogenezy”), w której w drugiej połowie pierwszego tysiąclecia znajdowały się pustoszące Europę plemiona germańskie.

W owej wykładni Złota Orda jawi się jako sojusznik księstw ruskich zagrożonych przez państwa katolickie. I dlatego Gumilow bardzo cenił Aleksandra Newskiego. Ten książę nowogrodzki uznał, że Zachód stanowi dla niego większe niebezpieczeństwo niż Mongołowie. Ułożył się więc z nimi (a nawet się od nich uzależnił), żeby się wzmocnić przeciw Niemcom z Inflant (zakonowi kawalerów mieczowych) oraz Szwedom.

Poza tym Mongołowie na podbitych przez siebie terytoriach wymagali wyłącznie podporządkowania politycznego. Nie interesowały ich sprawy teologiczne, dopuszczali pluralizm religijny. W odróżnieniu od państw katolickich, nie prowadzili działalności misyjnej. To dla chcącego zachować prawosławie na ziemiach ruskich Aleksandra również było istotne.

Cień Aleksandra Newskiego

Czy prezydent Rosji jest wyznawcą ideologii eurazjanizmu?

zobacz więcej
Przy czym Gumilow nie twierdził, że następcy Czyngis-chana byli wobec Rusi gołębiami pokoju. Chodziło mu raczej o wykazanie, że relacje księstw ruskich ze Złotą Ordą były skomplikowane (okresy współpracy przeplatały się z okresami konfliktów). Natomiast, według niego, bilans tych stosunków przemawiał za tym, żeby Rosjanie Mongołów nie postponowali i dostrzegali, że to z nimi (podobnie jak z innymi „etnosami” Wielkiego Stepu), a nie z Europejczykami, spaja ich wspólnota cywilizacyjna. Nie przypadkiem więc Gumilow został patronem założonego w roku 1996 Eurazjatyckiego Uniwersytetu Narodowego w Astanie.

Inna rzecz, że w pracach historyka nie brakuje elementów, których naukowość jest co najmniej dyskusyjna. Gumilow uważał, że na dzieje świata wpływ ma „energia biosfery”. Głosił osobliwie pojęty determinizm geograficzny. Ukuł termin „pasjonarność” oznaczający tajemniczą siłę pchającą wybitne jednostki (takie, jak Aleksander Macedoński, Jan Hus, Napoleon Bonaparte) do brzemiennych w skutkach działań, które zarazem mogły narazić (i w części przypadków narażały) na szwank zarówno te osoby, jak i społeczności pod ich przywództwem.

Kolonialne poczucie wyższości

Czy zatem Aleksander Dugin – który z kolei sięga do ezoterycznych nurtów filozoficzno-religijnych – jest intelektualnym spadkobiercą Lwa Gumilowa? Tylko pozornie.

Trzeba bowiem podkreślić, że Gumilow, w odróżnieniu od Dugina, nie zajmował się polityką. Poza tym był represjonowany przez system, którego funkcjonariusze w latach 80. XX wieku zaczęli szukać alternatywy dla martwej już wtedy ideologii komunistycznej. I tak właśnie wyłonił się neoeurazjanizm jako przypuszczalnie projekt Łubianki. A realizuje go Dugin. Ten zaś chwali Józefa Stalina jako polityka, który w jego mniemaniu interes Rosji stawiał wyżej niż wdrażanie utopii komunistycznej.

Podczas gdy Gumilow wskazywał antagonizmy – także na tle różnic cywilizacyjnych – dzielące Mongołów z Chińczykami, Dugin jest orędownikiem sojuszu Rosji z Chińską Republiką Ludową. Rozbieżności można tu mnożyć.

Zostawmy je jednak i zastanówmy się nad następującą kwestią: jeśli w zakresie doświadczeń historycznych i wzorców cywilizacyjnych Rosjan z ludami Wielkiego Stepu łączą więzi (z czym można się zgodzić), to czy oznacza to, że występuje w tym przypadku symbioza?

Rzecz jasna nie, o czym świadczy choćby to, że Gumilow rozprawiał się z rosyjskim europocentrycznym poczuciem wyższości okazywanym „etnosom” Azji Środkowej.
Lew Gumilow na znaczku pocztowym Kazachstanu. Fot. Wikimedia
Mamy zatem do czynienia z paradoksem, który daje o sobie znać szczególnie dziś. Chodzi o to, że Rosjanie, którzy z innymi ludami Wielkiego Stepu należą (przynajmniej pod pewnymi względami) do jednej cywilizacji przejawiają wobec nich mentalność kolonialną.

Znakomicie ten stan rzeczy ilustruje rosyjski film fabularny z roku 2010 „Palacz” w reżyserii Aleksieja Bałabanowa. Akcja toczy się we współczesnej Rosji. Bohaterem jest Iwan Skriabin, Jakut, weteran wojny w Afganistanie. Pracuje on w kotłowni. Jego kompani z wojska – Rosjanie – to płatni mordercy, którzy przywożą mu trupy swoich ofiar, by w piecu zacierać ślady zbrodni. Skriabina traktują jednak bardzo protekcjonalnie. Nie mają dla niego szacunku. W pewnym momencie gotowi są nawet zgładzić jego córkę.

Obecnie widomym znakiem rosyjskiego kolonializmu jest skład narodowościowy żołnierzy wysyłanych przez Rosję na wojnę przeciw Ukrainie. Jako mięso armatnie traktowani są Buriaci, Kałmucy, Tuwińczycy, co wywołało nawet reakcję prezydenta Mongolii, Cachiagijna Elbegdordża, który adresując do nich słowa solidarności, jednocześnie wezwał ich, by nie strzelali do Ukraińców (o tej sprawie w Tygodniku TVP pisał Wojciech Stanisławski).

Dziś zatem widać to już wyraźnie, że dziedzictwo Złotej Ordy sprzyja tendencjom odśrodkowym w Rosji. Żadne zaklęcia o wspólnocie Eurazji nie zakłamią tego faktu. I tylko pozostaje pytanie: jak skomentowałby to Lew Gumilow?

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Lew Gumilow cenił Aleksandra Newskiego. Na zdjęciu: odsłonięcie pomnika księcia i jego gwardii w miejscu, gdzie w 1224 roku doszło do bitwy na Jeziorze Pejpus, w której wojska nowogrodzkie pokonały armie krzyżacką. Fot. Mikhail Svetlov/Getty Images)
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?