Felietony

Czy Zełenski jest demonem?

Interpretacja wydarzeń politycznych z użyciem klucza, którym jest przekaz apokaliptyczny, nie jest niczym nowym.

Rosyjska telewizja państwowa zalana jest antyukraińskimi seansami nienawiści. Dotyczy to między innymi cyklicznego programu publicystycznego „Kto protiw?”. I tak w jednym z jego niedawnych wydań rozgorzała dyskusja na temat metafizycznego statusu Wołodymyra Zełenskiego.

Podczas rozmowy w studiu wybuchł niecodzienny spór. Jeden z dyskutantów politolog Araik Stepanian oznajmił, że prezydent Ukrainy jest… Antychrystem. Dodał on, że Rosyjska Cerkiew Prawosławna patriarchatu moskiewskiego powinna to ogłosić oficjalnie. Inny dyskutant zaś, również politolog, Aleksander Kamkin, odrzekł, że Zełenski jest tylko pomniejszym demonem.

Oczywiście takie rozważania niosą za sobą konsekwencje. Stepanian oznajmił, że skoro Zełenski jest Antychrystem, to nie wolno z nim prowadzić jakichkolwiek negocjacji i trzeba go po prostu unicestwić.

Z punktu widzenia człowieka Zachodu rozpatrywanie zagadnień politycznych w kategoriach religijnych jawi się jako marginalne „fundamentalistyczne” szaleństwo. Ale w Rosji – jak się okazuje – zjawisko to jest obecne w głównym nurcie życia publicznego.

Swoją drogą trzeba zauważyć, że interpretacja wydarzeń politycznych z użyciem takiego klucza, jak przekaz apokaliptyczny, nie jest niczym nowym. Ale w przeszłości dotyczyło to nie tylko Rosji.

Warto przypomnieć początek XIX wieku. Kiedy Napoleon I podbijał Europę, przerażone jego sukcesami militarnymi elity polityczne Starego Kontynentu – od Wielkiej Brytanii po Rosję – uruchomiły przeciw niemu propagandę. Rysownicy tworzyli karykatury przedstawiające cesarza Francuzów jako sługę diabła. Takie wizerunki Napoleona miały wzbudzić przerażenie mas ludowych.

W tamtych czasach zbiorowa świadomość społeczeństw Zachodu nie była jeszcze zlaicyzowana. A w wojnach mocarstw europejskich z napoleońską Francją liczyły się również sprawy ideologiczne. Chodziło o stosunek do rewolucji francuskiej.

Mimo że Napoleon przywrócił nad Sekwaną elementy monarchii, to jednak był postrzegany jako orędownik postępu. Wprowadzając choćby Kodeks Cywilny budował przecież nowoczesne państwo francuskie. To był jeden z powodów, dla których wzbudzał w kręgach europejskiej arystokracji – bądź co bądź nastawionej kontrrewolucyjnie – trwogę. A ponieważ wówczas na Starym Kontynencie chrześcijaństwo wciąż jeszcze – na przekór oświeceniu – odgrywało istotną rolę, to argumenty religijne przeciw zmianom rozpoczętym we Francji w roku 1789, miały siłę perswazji.

Oczywiście porównywanie Zełenskiego do Napoleona zakrawa na absurd. Prezydent Ukrainy nie ma takich ambicji, jakie miał Korsykanin. Stoi on na czele państwa, które dzielnie odpiera napaść potężnego sąsiada. A kwestie ideologiczne nie mają w tym przypadku znaczenia.
Władimir Sołowiow w 2003 roku otrzymał od Władimira Putina Order Honoru, rosyjskie odznaczenie nadawane za zasługi w dziedzinie gospodarki, kultury, sztuki i nauki, dobroczynności i działalności społecznej. Fot. Wikimedia/ Kremlin.ru, CC BY 4.0
Tyle że i dziś obrazowanie konfliktów między państwami jako walki dobra ze złem jest narzędziem pozyskiwania poparcia społecznego dla określonej polityki zagranicznej. Ale w krajach Zachodu nie używa się do takich zabiegów retoryki religijnej. Tam najczęściej narracja polityków establishmentowych jest następująca: w świecie demokracje konfrontują się z tyraniami, a stawką tych starć są świętości zachodniego liberalizmu: prawa człowieka (w tym rozmaitych grup mniejszościowych) oraz wolność jednostki.

W Rosji jednak jest inaczej. Świadczy o tym właśnie wyartykułowany w rosyjskim medium państwowym postulat, żeby Cerkiew ogłosiła Zełenskiego Antychrystem – czyli odwoływanie się do pojęć religijnych.

Mamy tu jednak do czynienia z politycznym żerowaniem na chrześcijaństwie. W dodatku intrygujące jest to, że dzieje się to w kraju, którego społeczeństwo bynajmniej nie jest religijne (to znaczy zaledwie jego kilka procent deklaruje, że uczęszcza na nabożeństwa prawosławne).

Rzecz w tym, że zbiorowa mentalność Rosjan wykazuje podatność na pewien rodzaj politycznej irracjonalności. Być może jest to efekt tego, że Rosja nie przeszła przez doświadczenia „odczarowujące” świat, a więc te, które były udziałem Zachodu. Nie poznała – w sensie: nie przepracowała – między innymi średniowiecznej scholastyki, renesansowego humanizmu oraz oświeceniowego racjonalizmu.

Natomiast kreowanie się na krzyżowców przez ludzi, którzy w rosyjskiej telewizji państwowej hejtują Ukrainę, a zwłaszcza jej prezydenta, nasuwa skojarzenia z pewnym utworem literacko-filozoficznym, który się ukazał w roku 1900. Chodzi o „Trzy rozmowy” rosyjskiego myśliciela Włodzimierza Sołowjowa (w polskich przekładach jego dzieł imię Władimir jest spolszczane). ODWIEDŹ I POLUB NAS To trzy dialogi filozoficzne prowadzone przez pięć fikcyjnych osób. Podtytuł „Trzech rozmów” – a zarazem ich polski tytuł w najnowszym tłumaczeniu Anieli Czendlik z roku 2021 (ze znakomitą przedmową Czesława Miłosza, napisaną do angielskiego wydania z roku 1990) – brzmi: „O wojnie, o postępie i o końcu świata”. I oddaje on tematykę utworu.

„Trzy rozmowy” to między innymi uderzenie w koncepcję etyczną Lwa Tołstoja. Ów pisarz odrzucał tajemnicę wcielenia Boga w człowieka i sprowadzał chrześcijaństwo do społecznie użytecznego projektu. Był zwolennikiem pacyfizmu. Uważał, że zło można wyplenić nie stawiając mu oporu.

Tymczasem, w odróżnieniu od Tołstoja, Sołowjow nie łudził się co do natury ludzkiej. Bronił nadprzyrodzonego wymiaru chrześcijaństwa. A przede wszystkim – inspirując się „Pismem Świętym, Tradycją Kościoła i nakazem zdrowego rozsądku” – zastanawiał się nad obecnością osobowego zła w historii świata. Temu problemowi poświęcił „Krótką opowieść o Antychryście”, która stanowi zakończenie „Trzech rozmów”. Sołowjow nakreślił w niej wizję przyszłości.

Oto w XXI wieku państwa Starego Kontynentu – mniej lub bardziej demokratyczne – łączą się w Stany Zjednoczone Europy. W nich zaś decydentami są masoni, którzy chcą, aby ów podmiot miał jednego przywódcę. Swojego kandydata upatrują w pewnym biznesmenie i filantropie. Optuje on za prawami zwierząt i przezwyciężeniem międzyreligijnych różnic. Chce zaprowadzić światowy pokój i powszechny dobrobyt. Ale zarazem za namową zagadkowego głosu odrzuca Boga. Daje sobie wmówić, że śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu jest godna pogardy, a ludzi trzeba uszczęśliwić zaspokajając ich ziemskie pragnienia (więcej o tym w Tygodniku TVP w tekście „Antychryst nie będzie podobny do Hitlera czy Stalina”).

Czytając teraz „Trzy rozmowy” można dojść do wniosku, że satanizmem jest współczesny zachodni progresizm jako fałszywe chrześcijaństwo. Tyle że dziś z tego utworu wynika coś dużo więcej.

Antychryst nie będzie podobny do Hitlera czy Stalina. To raczej ktoś w typie George’a Sorosa

Filip Memches: Warto przypominać słowa Benedykta XVI: „Kusiciel nie jest do tego stopnia nachalny, żeby nam wprost zaproponował adorowanie diabła”.

zobacz więcej
Do rangi anegdoty urasta fakt, że czołowy prokremlowski agitator w rosyjskiej telewizji państwowej… także się nazywa Władimir Sołowjow. I pozując na konserwatystę atakuje zachodni progresizm. Tyle że należy zauważyć, że kiedy ów dziennikarz brutalnie szczuje Rosjan na Ukraińców, to autor „Trzech rozmów” w swoich pismach wyrażał sympatię dla XIX-wiecznych polskich dążeń do niepodległości. A pod pewnymi względami obecną sytuację Ukrainy można porównać do sytuacji tych ziem polskich, które się znajdowały w zaborze rosyjskim.

Współczesny Władimir Sołowjow ma oczywiście tyle wspólnego z XIX-wiecznym myślicielem o tym samym imieniu i nazwisku, ile poniekąd koncepcja etyczna Tołstoja z chrześcijaństwem. Natomiast jeśli jacyś opiniotwórczy ludzie w Rosji próbują legitymizować politykę Kremla wobec Ukrainy twierdzeniem, że państwo rosyjskie stoi na straży tradycyjnych wartości, a Ukraina stała się siedliskiem elgiebetyzmu, to można przyjąć, że w jakimś stopniu bałamucą oni swoich rodaków tak, jak bałamuci ludzkość tytułowa postać „Krótkiej opowieści o Antychryście”.

Kłopot jednak polega na tym, że ich wypowiedzi idą nie tylko na konto rosyjskiego prawosławia. W Polsce już się zdarza, że kiedy duchowni katoliccy kontestują lewicowo-liberalną agendę kulturową, wówczas padają pod ich adresem oskarżenia o proputinizm. Tyle że opierają się one na kłamstwach.

Kościół katolicki, nauczając o obecności zła osobowego w świecie, przecież nie wskazuje nikogo konkretnie. W tym kontekście nie zajmuje też pozycji politycznej, bo chodzi o sprawy ostateczne. Ale tego progresiści nie pojmują. W ich oczach katolicyzm to tylko „fundamentalistyczny” projekt ziemskiego porządku.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Wołodymyr Zełenski podczas kijowskich obchodów 90. rocznicy Wielkiego Głodu na Ukrainie 26 listopada 2022. Fot. ABACA / Abaca Press / Forum
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?