Felietony

Świat wysztorcowany. Feministki pognębione przez architekturę

Tyrady Moniki Strzępki dowodzą, że decyzja wojewody o zawieszeniu jej w obowiązkach dyrektora Teatru Dramatycznego nie była pochopna i mogła mieć solidne podstawy.

Znana artystka przychodzi do... – nie, nie do lekarza – do radia. Konkretnie do radia Zet i się zaczyna:

„– Żyjemy w kraju, w którym po prostu mamy tych penisów wysztorcowanych wszędzie bez liku. Bo to są symbole fallusa. Wszystko, co jest wysokie i pnie się w górę, to jest męskie.

– Pałac Kultury?

– Również, oczywiście. Więc ta nasza skromna, wspaniała «wilgotna pani», to chyba mamy prawo do jednego takiego miejsca, czy nie?”

To nie było wyznanie uczynione na kozetce w Wiedniu na początku XX wieku, które zanotował poważny, brodaty doktor w krochmalonym kołnierzyku. Doktor z takich wyznań wyciągał syntezę i je anonimizował. Tutaj znana reżyserka teatralna, Monika Strzępka zwierzała się – dodajmy, nie prowokowana – redaktor Beacie Lubeckiej.

W czasach, w których już działał wspomniany doktor, Tadeusz Boy Żeleński w wierszyku o ciotce strapionej trudnościami wychowawczymi, jakie sprawia siostrzeniec, napisał:

„Ciotka mu o apostołach,
On jej o spermatozoach; [plemnikach – red.]
Ciotka uczy, kto był Gallus,
On poprawia: «Ciociu, Phallus»”

Sprawa jest stara jak psychoanaliza i fiksacje modernizmu, z których pokpiwał Boy, ale znakiem czasu jest, że niesforny Józio z niszowego kabaretu przeszedł do środków masowego przekazu. No, może sam Józio nie przeszedł, ale przeszło to, co miał w głowie. Ponad stulecie wojowania feminizmu ze starym światem sprawiło, że oczami Józia zaczęły na świat patrzeć kobiety.

Przytoczona wypowiedź Moniki Strzępki zawiera dwa komunikaty. Po pierwsze, wszędzie są fallusy vel penisy i to kobiety przytłacza, bo jest to symbolem dominacji patriarchalnej nad światem. Mężczyźni nastawiali wszędzie różne wysztorcowania, aby pognębić psychicznie kobiety.

Co racja, to racja – jest tego sporo. Wieże romańskich i gotyckich katedr, minarety, współczesne wieżowce i nie zapominajmy choćby o latarniach. Wychodzi kobieta z mieszkania, wsiada do windy – winda, hm – wychodzi z domu, a tam już jest atakowana bezwzględnie. Wydawać by się mogło, że kobiety wiejskie mają lepiej, skądże znowu – wieża miejscowego kościoła dominuje nad okolicą, a i las mógł być zasadzony męską ręką.

Przekonanie, że mężczyźni postawili wysztorcowane penisy przeciw kobietom jest na poziomie Józia. Gdyby feministki, pani Strzępka pewnie nie jest jedyna w tym gronie, przyjęły banalnie praktyczne powody tych wypiętrzeń, straciłyby motywację do walki, przynajmniej na symbole.

Jest nieco krępujące pisać rzeczy oczywiste, ale wieżowce powstały, bo na działce budowlanej można było zmieścić więcej pomieszczeń niż w niższym budynku. Żaden projektant nie myślał o poniżeniu kobiet, a budowniczy kościołów i biblijnej wieży Babel też myśleli o czym innym.

No „ale wszystko, co pnie się w gorę jest męskie” i cieszy – szczęście w nieszczęściu – że feministki z kolektywu Teatru Dramatycznego chcą to zwalczać tylko „wilgotną panią”, symbolicznie. Mogłyby zażądać uwaginienia 30% wieżowców, czyli zburzenia i wpuszczenia nowych w ziemię. 30% to parytet stanowisk dla kobiet w zarządach spółek giełdowych, który ma niedługo obowiązywać. To byłby koszmar dla użytkowników i ogromne koszty, ale czy może to mieć znaczenie wobec perspektywy uszczęśliwienia połowy ludzkości.

Parytet, na razie też 30%, mógłby być wymagany przy nowych budowach. Powstałyby miasta wulwiczne, złożone z dużej liczby obiektów wyglądających jak stadiony i tolerowanej reszty. Należy rozróżniać – to, co widać, to wulwa, to, czego nie widać, to wagina – dowiedzieliśmy się z wywiadu w Zetce. Ale dosyć tych podpowiedzi, jeszcze któraś z pań przeczyta.

Druga ważna informacja z cytatu to ta, że: „Żyjemy w kraju, w którym mamy tych penisów wysztorcowanych bez liku”. Co to może znaczyć? Czyżby Monika Strzępka nie widziała Manhattanu, choćby w telewizji? To takie miejsce na świecie, gdzie była wyjątkowo droga ziemia, duże zapotrzebowanie na biura i właśnie tam wszystko, co najgorsze się zaczęło.
Rzeźba Iwony Demko "Zlota wagina " w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Fot. Wlodzimierz Wasyluk / Forum
Zamieszczanie listy wysztorcowań w innych krajach, nie w tym, w którym żyjemy, nie ma sensu, tyle tego jest. Środowiska postępowe z odruchową pogardą i z dystansem odnoszą się do, jak często mówią, „tego kraju”, a w tej sprawie niespodzianka – gdzie indziej jest jeszcze gorzej. Lepiej, bez wysztorcowań, jest w Afryce, a i to niecałej.

Do wizyty Moniki Strzępki w radiu Zet i jej antyfallicznego i prowulwicznego exposé doprowadził – chcąc, nie chcąc – wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł, zawieszając mianowanie reżyserki na stanowisko dyrektora naczelnego i artystycznego Teatru Dramatycznego w Warszawie. Wojewoda uznał, że Strzępka nie będzie wierna tradycji teatru środka, opartego na klasyce, co zniechęci dotychczasową widownię. Nie bez znaczenia było to, że miasto nagięło życzliwie warunki konkursu, które są, oczywiście, patriarchalne i przemocowe.

Radziwiłł podjął decyzję 27 listopada, po prawie trzymiesięcznym namyśle, bo już 1 września, w pierwszy dzień urzędowania nowej pani dyrektor, nastąpiło „przekształcenie teatru w feministyczną instytucję kultury” poprzez procesyjne wniesienie doń instalacji złotej waginy. Kto widział zdjęcia, wie, że była to raczej złota wulwa. Przychylna wydarzeniu prasa nie była precyzyjna terminologicznie, ale taka dokładność – pomimo, że sama Strzępka naciska na rozróżnianie – byłaby zapewne czymś nieznośnie męskim.

Złotą wulwę w feretronie przeniesiono z hallu Teatru Studio do Teatru Dramatycznego, gdzie „Złota Pani” (tak to często jest pisane, z wielkich liter) nadal stoi. Jeśli się to kojarzy z parodią innych procesji, to tak się miało kojarzyć. Monika Strzępka zamierza dokonać apostazji i powiedziała: „Nam był potrzebny rytuał, bo rytuał to nie jest przestrzeń zarezerwowana dla Kościoła katolickiego i ten moment przejścia był niezmiernie istotny”. Co do apostazji, to: „Moje ciało się tego domaga. Zrozumiałam, że przez lata było dewastowane wstydem, zahamowaną seksualnością”.

Wystąpienie z Kościoła katolickiego nie oznacza braku potrzeb duchowych. Pewne zdumienie prowadzącej wywiad w Zetce wzbudziły słowa poprzedzone uniesieniem rąk ku sufitowi: „Bardzo jestem wdzięczna bogini”, które Strzępka doprecyzowała: „Mamy wolność wyznaniową i ja mogę sobie wierzyć w boginię”. Chodzi o tę złotą wniesioną procesyjnie w feretronie.

Jest bogini, jest świątynia, są rytuały. Radość, spontan i emfaza – panie nagłą świadomość, że mają waginę, przyjęły z entuzjazmem i chcą się nim dzielić, na razie z około dwusetką „widzek i widzów”, jak napisała „Gazeta Wyborcza” w relacji z wydarzenia. Jest nawet hymn Teatru Dramatycznego pod nową dyrekcją, piosenka „Viva la vulva” Marii Peszek, w której między innymi: ODWIEDŹ I POLUB NAS „Viva la vulva, viva la krocze [akurat tak się składa, że la croce po włosku to krzyż – red.]
(…)
Czarownice, chodźcie krzyczeć
Nasze jest miasto, nasze są ulice
Naszе jest jutro, a jutro jest dzisiaj
Viva la vulva, wiwat błyskawica!
(…)
Do góry ręce (do góry ręce)
Do góry spódnice (do góry spódnice)
Nasze jest jutro (nasze jest jutro)
A jutro jest dzisiaj (a jutro jest dzisiaj)
Viva la vulva, wiwat czarownice!”

Wojewoda mazowiecki w swoim uzasadnieniu zawieszenia Moniki Strzępki wspomniał o tym hymnie i o sabacie instalowania złotej wulwy w Dramatycznym. Wrażenie na nim pewnie zrobiły i takie deklaracje jako reakcja na jego decyzję w ramach rozstrzygnięcia nadzorczego nad samorządem miejskim:

„(...) dumne z posiadanych żeńskich narządów rodnych! dumne z Wilgotnej Pani wprowadzonej do Teatru w nocy z 31 sierpnia na 1 września! dumne z drogi, która nas tu zawiodła i która jest przed nami! – będziemy dalej uprawiać feminizm, będziemy słuchać swoich ciał i oddawać im głos, będziemy budować feministyczne, ekologiczne, transparentne i uspołecznione instytucje kultury. Będziemy wykorzystywać i wzmacniać energię społecznej zmiany, którą tworzą protesty kobiet, ruchy klimatyczne, ludzie walczący o prawa mniejszości, prawa człowieka i demokrację.

Ludzie w pudełkach. Z idei Bauhausu korzystali i naziści, i komuniści

Architekt miał być projektantem życia społecznego, a nie tylko budowli. A to, że projektował integrację, a wyszła izolacja i patologia blokowisk, to już zupełnie inna sprawa.

zobacz więcej
Będziemy pracować nad tą zmianą – zmianą, której nie zatrzyma już żadne rozstrzygnięcie nadzorcze. Fala wezbrała. Mówię to z miejsca mocy w Pałacu Kultury i Nauki. Widać stąd sprawy istotne. Sprawy wymagające zmiany. Widać stąd koniec starego świata – i, istniejący już, wyłaniający się coraz wyraźniej, nowy świat"

Mocne, ambitne i wszechstronne, ale nic dziwnego – w radiu Zet pani Strzępka powiedziała bez związku z tematami poruszanymi przez ostatni kwadrans wywiadu: „Ja nie mam czasu na prowokacje, jest bardzo wiele rzeczy do zrobienia, planeta umiera. Ja się nie będę teraz zajmować panem Radziwiłłem. Ja mogę zarządzać swoim ciałem bez względu na to, jaka będzie ta decyzja”.

Chodzi o przyszły wyrok sądu w sprawie prawomocności zawieszenia. Dalej było o przemocy w instytucjach kultury, przemocy w Teatrze Dramatycznym za poprzedniej dyrekcji, ale bez szczegółów, przemocy na świecie wobec kobiet, gwałtów każdego dnia i kobiecej drodze życia przez krew, łzy i cierpienie. Bardzo emocjonalnie i emfatycznie, bezpośrednio od wojewody do sali porodowej.

Strumień świadomości feministycznej zakończył się stwierdzeniem, że „żyjemy w totalitarnym państwie”. Po czym nastąpiło podziękowanie prowadzącej wywiad:

„Muszę odpocząć, potem idę do Moniki Olejnik. Bardzo dziękuję, że mogłyśmy porozmawiać o tym, że kobiety mają waginę.” Sądząc – może niesłusznie – że będzie o tym samym, nie idziemy do Moniki Olejnik.

Z powyższych cytatów widać, że decyzja wojewody Radziwiłła o zawieszeniu w obowiązkach pani dyrektor Moniki Strzępki nie była pochopna i mogła mieć solidne podstawy. Czy sąd będzie podobnego zdania – zobaczymy.

Co do dalszej walki kolektywu z Moniką Strzępką włącznie o zmianę świata przy pomocy anatomicznie wiernych przedstawień cipki, to można wróżyć same sukcesy, bo przeciwnik, czyli stary świat odda ją walkowerem. Trudno sobie wyobrazić dorosłych mężczyzn, którzy nie poprzestaną tylko na budowie symbolicznych wypiętrzeń, ale posuną się do stawiania anatomicznie wiernych podobizn fallusa w przestrzeni publicznej. Stary męski świat schował to coś najpierw pod tuniką, a potem do spodni, dosłownie i mentalnie co najmniej 2000 lat temu.

Patriarchowie (systemowo, to osoby obojga płci, które – kiedy jeszcze istniały normy – byłyby uznawane za normalne) przechodzą przez fazę rozwojową Józia z wierszyka Boya, ale z niej wyrastają i wojny kulturowej na tym poziomie będą się wstydzić. Powaga i poczucie przyzwoitości to słabe miejsca w ich murach obronnych.

Może mieć rację Monika Strzępka, prorokując w innym radiu: „System patriarchalny nie ma już żadnej żywotnej energii, żeby się utrzymać. To są ostatnie skrzeki tego systemu”. Zwłaszcza, że poziom Józia zdaje się być coraz bardziej dominujący w kulturze, nie tylko masowej. Nikt nie wierzy, że można tak niemądrze, nielogicznie, z takim hałasem, i tak bezceremonialnie. Można, można, i to jeszcze jak.

– Krzysztof Zwoliński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Fot. PAP/Albert Zawada
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?