Jak to wygląda wszyscy wiemy, bo tam jeszcze mieszkamy. Bywają i zalety. Trzy razy biegiem wokół największego falowca na Przymorzu to 5 kilometrów, całkiem przyzwoita trasa na jogging.
Coś takiego, jak wielokondygnacyjny dom o długości 860 metrów nie pochodzi ściśle z ducha Bauhausu. Architekci z Weimaru i Dessau projektowali jednak na skromniejsza skalę, choć byli nie tylko częścią modernizmu, ale stali u jego źródeł. Natomiast w takich „maszynach do mieszkania” chętnie by widział ludzi architekt używający pseudonimu Le Corbusier zwany „papieżem modernizmu”.
Standaryzacja, budowa z prefabrykatów i drobiazgowe, oderwane od tradycji i rzeczywistych ludzkich potrzeb planowanie wszystkiego zrodziło się w tym samym czasie w głowach artystów nie tylko w Bauhausie. Le Corbusier nie projektował wprawdzie Brasilli, ale stoją za tym projektem jego idee. Przesławny, nagradzany, większości projektów (na szczęście) nie zrealizował. Obdarzał nimi nie proszony władze wielkich miast, które nie korzystały, gdyż mistrz wymagał burzenia tego, co już stało.
To on umieścił ludzi w pudełkach. Jego pierwszy duży blok w Marsylii to 337 mieszkań i 12 pięter. Umieścił w pudełkach ludzi Zachodu. W tzw. „maszynach do mieszkania” mieszkania były duże. U nas w bieda – modernizmie na takiej powierzchni zmieściło by się trzy razy tyle mieszkań. Przynajmniej ponad dwa, jak w Superjednostce w Katowicach – 764 mieszkania.
IKEA i spółdzielnia Ład
Zatem nie tylko Bauhaus urządził nam życie w owianych wiatrem i wiatrem historii mrówkowcach. O Bauhausie w roku jubileuszowym warto nadmienić, że jego projekty i idee są wszędzie obecne. Wystarczy pójść do salonu IKEA – wykonanie tandetne, ale myśl Bauhausu. Kto żył świadomie w latach 60 – tych i 70 – tych spotykał jeszcze wiele bauhausowskich foteli i krzeseł na szkielecie z giętych stalowych rur.
A lepszą, polską wersją firmy IKEA była działająca jeszcze po wojnie spółdzielnia „Ład”. Popularne, produkowane masowo, proste lampy na biurko i sufitowe w stylu Bauhausu jeszcze niedawno dominowały biura i mieszkania. Także nie każdy, kto siedział na krześle z oparciem z giętych grubych prętów wie, że to też projekt Bauhausu.
Pomimo różnych emocji, jakie może budzić Bauhaus, a szczególnie rozwinięcie jego idei po naszej stronie żelaznej kurtyny, nie sposób pominąć tego zjawiska mówiąc o estetyce XX wieku.
– Krzysztof Zwoliński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy