Felietony

Mundial w Katarze? Nie podzielam entuzjazmu

Zastanawiam się czy i w futbolu nie mamy do czynienia z czymś, co dobrze znamy z polityki, a mianowicie – z determinizmem historycznym. Reprezentacja Argentyny miała zdobyć mistrzostwo świata i je zdobyła.

Finał mundialu w Katarze wywołał w Polsce powszechny entuzjazm. Faktycznie, trudno zaprzeczyć temu, że mecz Argentyńczyków z Francuzami o pierwsze miejsce w turnieju obfitował w to, co kibice lubią najbardziej. Był emocjonujący, a obie drużyny pokazały prawdziwy kunszt piłkarski.

Niemniej można odnieść wrażenie, że w niepamięć poszły narzekania sprzed mundialu. A przecież było to tak niedawno.

Wystarczy przypomnieć niezadowolenie z powodu tego, że piłkarskie mistrzostwa świata miały się odbyć w listopadzie i grudniu (do czego to podobne, żeby późną jesienią organizować turniej, który dotąd się odbywał na przełomie wiosny i lata?). Dostawało się też w mediach mocno gospodarzowi mundialu za korumpowanie FIFA i łamanie tego, co w żargonie zachodniego liberalizmu nazywa się prawami człowieka.

Tymczasem od otwarcia mistrzostw wszystkie te sprawy, z dnia na dzień, powoli schodziły na bok. Natomiast mnożyły się zachwyty nad sportowym obliczem mundialu, i to bez względu na wpadki sędziowskie podczas niektórych meczów. I choć w pewnym momencie głośno się zrobiło o aferze w Parlamencie Europejskim, dotyczącej lobbowania na rzecz Kataru w celu przyznania temu państwu prawa organizacji turnieju, to jednak ów skandal nie przyćmił gry piłkarzy.

Teraz zaś pojawiają się głosy, że impreza nad Zatoką Perską była najlepszym mundialem w historii. A uznany za najlepszego zawodnika mistrzostw (uhonorowany Złotą Piłką) kapitan reprezentacji Argentyny Lionel Messi jest otaczany istnym kultem.

Nie podzielam entuzjazmu dla katarskiej imprezy. Owszem, na mundialu nie zabrakło znakomitych meczów, a Messi to piłkarz wybitny. Ale to za mało, żeby z jednej skrajności wpadać w skrajność drugą.

Jeśli chodzi o jakość gry reprezentacja Argentyny z pewnością na tytuł mistrzowski zasłużyła. Rzecz w tym, że do tej beczki miodu zostały dodane też łyżki dziegciu.

Weźmy choćby zachowania, a nie tylko umiejętności, Messiego. Przypomnijmy sobie na przykład mecz Argentyna – Polska z fazy grupowej mundialu. Przyznanie rzutu karnego Argentyńczykom, po sytuacji ostatecznie uznanej przez sędziego jako faul na Messim w polu karnym biało-czerwonych, było decyzją co najmniej bardzo kontrowersyjną.

Zanim została ona podjęta, kapitan reprezentacji Argentyny zaczął na arbitrze wywierać presję w sposób urągający zasadom fair play. Messi nawet nie dyskutował z sędzią, tylko z charakterystyczną dla zarozumiałych gwiazdorków arogancją, już ustawił piłkę na jedenastym metrze, choć karny jeszcze nie był podyktowany.

Inna kwestia to wyróżnienie najlepszego bramkarza turnieju (Złota Rękawica). W tej konkurencji uhonorowano Argentyńczyka Emiliana Martíneza. To prawda, że zawodnik grał wyśmienicie. Ale jednak nie obronił tylu strzałów, ile udało się odparować bramkarzowi reprezentacji Chorwacji, Dominikowi Livakovićowi. Generalnie statystyki przemawiają na korzyść chorwackiego piłkarza. A łatwo je sporządzić choćby dlatego, że obydwaj zawodnicy rozegrali na mundialu tyle samo – bo po siedem – meczów.

Weźmy też pod uwagę, że Martínez po otrzymaniu statuetki Złotej Rękawicy wykonał obsceniczny gest. Tym wygłupem, chcąc nie chcąc, tylko potwierdził, że to wyróżnienie dla niego to nieporozumienie.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo zastanawiam się nad tym, czy i w futbolu nie mamy do czynienia z czymś, co dobrze znamy z polityki, a mianowicie – z determinizmem historycznym. Reprezentacja Argentyny miała zdobyć mistrzostwo świata i je zdobyła.

Jeśli ktoś wyciąga z tego wniosek, że chodzi mi o jakieś ustawianie meczów, to od razu muszę to zdementować. Rzecz dotyczy czego innego.

Oto producent gier komputerowych firma EA od kilku mundialów przeprowadza symulację przebiegu turnieju. Jeśli chodzi o typowanie mistrza świata – nie było dotąd żadnej pomyłki. Tak więc przed katarską imprezą jako jego zwycięzca wskazana została reprezentacja Argentyny.

Chciwość i korupcja. Milionowe transfery i sędziowskie przekręty. Cała prawda o futbolu

To nie pieniądze psują piłkę nożną. Psują ją ludzie, których zepsuły pieniądze, bo mieli do nich zbyt łatwy dostęp.

zobacz więcej
Ale to nie wszystko. W symulacji EA wyszło, że najlepszym zawodnikiem mundialu będzie obwołany Messi, a rywalizację o miano najlepszego bramkarza mistrzostw stoczą wspomniani Martínez i Livaković oraz Portugalczyk Rui Patrício i Brazylijczyk Allison.

Natomiast polskich kibiców mogą zafrapować prognozy dotyczące występów biało-czerwonych w Katarze. Według symulacji EA, reprezentacja Polski miała rozegrać cztery mecze (a więc zakończyć udział w turnieju na jednej ósmej finału), a Robert Lewandowski miał w całej imprezie strzelić dwa gole. Tak też się przecież dokładnie stało.

Cóż to jednak za frajda, gdy rozstrzygnięcia sportowe można – choćby na podstawie wielu danych – z góry przewidzieć? Nie pojmuję, jak można się ekscytować sukcesami ekipy będącej żelaznym faworytem turnieju.

Wydaje mi się, że jest w Polsce takie grono ludzi, którzy padają plackiem przed możnymi tego świata. I odnosi się to zarówno do polityki, jak i do futbolu. Śledzę choćby aktywność na Twitterze pewnego dziennikarza (choć w tej chwili stosowniej byłoby go określać mianem politycznego agitatora), który bezkrytycznie wychwala liberalny establishment w krajach europejskich i USA, a zarazem jest kibicem Realu Madryt (najbardziej utytułowanego piłkarskiego klubu Europy) i fanem Messiego. Jakoś nie byłem zaskoczony, gdy w tweetach tego człowieka przeczytałem o wielkiej radości, jaką przysporzyła mu reprezentacja Argentyny zdobyciem mistrzostwa świata.

Tymczasem stan, w którym pod pozorem demokratycznych procedur, scena polityczna okazuje się w istocie zabetonowana, to patologia. A tak właśnie jest wówczas, gdy cieszące się społecznym poparciem siły spoza establishmentu (oczywiście nie chodzi o takie, które prą do władzy z rozwiązaniami totalitarnymi) otoczone są kordonem sanitarnym ugrupowań głównego nurtu i tym samym dla liberalnych elit nie ma alternatywy. ODWIEDŹ I POLUB NAS W futbolu pewną analogią dla tego stanu może być ciągłe wygrywanie w najbardziej prestiżowych turniejach tych samych kilku, kilkunastu zespołów. Dlatego lubię piłkarskie niespodzianki. Oczywiście pod warunkiem, że drużyny, które je sprawiają, imponują piłkarską jakością, a nie są przepychane dalej przez sędziów.

Sięgam myślami w przeszłość i do głowy przychodzą mi mundiale, w których do pierwszej czwórki turnieju sensacyjnie wchodziły reprezentacje: Bułgarii (1994), Chorwacji (1998, 2018), Turcji (2002). W Katarze to się stało udziałem Marokańczyków. Chorwatów – jeśli chodzi o tegoroczną imprezę – nie wymieniam, bo są oni już piłkarską potęgą i bronili tytułu wicemistrzowskiego. A jednak mimo, że tym razem zdobyli „zaledwie” trzecie miejsce, więc summa summarum wypadli gorzej niż cztery lata temu, to nie zabrakło im pokory, żeby się i z tego cieszyć.

Konkludując, determinizm historyczny jest przekleństwem w wielu wymiarach rzeczywistości. Stoi on na straży wszelkiego rodzaju imposybilizmu. Dlatego w rozmaitych dziedzinach życia – nie tylko w futbolu – nadzieją napawają mnie czarne konie (choć nie każdemu z nich kibicuję). Ich sukcesy świadczą o tym, że wszystko jest możliwe.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?