Felietony

Depresja biskupa. Czy to akt kapitulacji katolickiego hierarchy wobec światopoglądu naukowego?

Ordynariusz diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Edward Dajczak złożył dymisję z urzędu. Powodem tej decyzji okazały się problemy psychiczne. Co hierarcha ogłosił publicznie i wzbudził zainteresowanie mediów. Przyznanie się duchownego katolickiego do własnej słabości jest bowiem ewenementem.

A przecież mogłoby się wydawać, że przypadek biskupa Dajczaka to nic nadzwyczajnego. Bądź co bądź Kościół katolicki jest miejscem dla osób przytłoczonych ciężarami życia. Nie zawsze źródłem utrapień człowieka są grzechy. Czymś zupełnie naturalnym są sytuacje, w których musi się on zmierzyć z chorobą. I tak właśnie jest również, gdy dopada go depresja.

Oczywiście wieść o problemach biskupa Dajczaka wywołała w serwisach społecznościowych dyskusje na temat relacji zachodzących między religią a psychoterapią. Były ordynariusz diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej nie kryje, że korzysta z pomocy psychologicznej. Skoro tak, to wierni Kościoła w Polsce otrzymali ważny sygnał: gdy szwankuje zdrowie psychiczne – należy udać się do specjalisty z zakresu psychologii czy może nawet i psychiatrii, a nie poprzestawać na praktykach religijnych.

Nie zamierzam kwestionować wyborów podjętych przez biskupa Dajczaka. Zasługuje on na współczucie. A zwrócenie się o pomoc do psychologa oraz rezygnacja ze sprawowania odpowiedzialnej funkcji w Kościele należy po prostu zrozumieć i uszanować. Rzecz jednak w tym, że to, co się stało, ma kontekst, któremu warto poświęcić uwagę.

Dziś depresja to nie tylko – jak to się fachowo mówi – zespół zaburzeń afektywnych, ale i zjawisko kulturowe. Cierpienie spowodowane „dołem” psychicznym jest w oczach wielu ludzi czymś nobilitującym, choć nikt tego głośno nie powie. Po prostu cywilizacja zachodnia przesiąkła humanitaryzmem i wiktymocentryzmem (co zresztą zakrawa na paradoks, bo jednocześnie sprzyja ona „wyścigowi szczurów”). W jej kręgu ktoś, kto nie ze swojej winy ma wysoko pod górkę, i potrafi swoim trudnym położeniem zjednać sympatię milionów osób, staje się bohaterem.
Biskup Edward Dajczak w 2019 roku. Fot. PAP/Marcin Bielecki
W polityce przejawia się to w tym, że przedstawiciele (nierzadko samozwańczy) niektórych grup społecznych, skarżąc się na to, iż są one z różnych przyczyn pokrzywdzone, osiągają dla nich korzyści wizerunkowe. Bycie ofiarą czegokolwiek poniekąd się opłaca. Można się wtedy ubiegać o różne przywileje tytułem choćby rekompensaty za poniesione straty.

Rzecz jasna depresji nie należy łączyć z polityką. Choć jeśli chodzi o Polskę, to nie wolno pominąć międzypartyjnych jatek dotyczących finansowania z budżetu państwa psychiatrii dziecięcej. A zapotrzebowanie na nią stało się ogromne zwłaszcza w wyniku pandemii COVID-19. To konkretnie skutek lockdownów. Zdrowie psychiczne młodych ludzi zostało nadszarpnięte w skali masowej, o czym świadczą wzrastające statystyki prób samobójczych wśród nich.

Abstrahując jednak od tych polskich spraw depresja zadomowiła się w popkulturze i stała się elementem pejzażu obyczajowego. Nie da się również przemilczeć tego, że jako, w pewnym sensie, coraz bardziej powszechna przypadłość stanowi ona ważne źródło dochodów dwóch przemysłów (raz ze sobą współpracujących, a innym razem – konkurujących): psychoterapeutycznego i psychofarmakologicznego.

Ciekawą, choć kontrowersyjną, opinię na ten temat przedstawił na swoim blogu psycholog, doktor Tomasz Witkowski. Jego zdaniem, depresja to „wspaniała wielka dojna święta krowa”. Witkowski twierdzi, że obecnie jest ona „prawdopodobnie najczęściej naddiagnozowanym zaburzeniem psychicznym na świecie i co za tym idzie, najczęściej niepotrzebnie leczonym, ale ten fakt nie budzi niczyjego niepokoju”. ODWIEDŹ I POLUB NAS Z kolei w jednym z wywiadów psycholog ten zauważył, że zanim się kogoś zacznie leczyć na depresję, to należy w tym przypadku wykluczyć jakąkolwiek chorobę somatyczną, która daje te same lub podobne, co ona, objawy w sferze psychiki. Jako przykład takiej przypadłości podał niedoczynność tarczycy.

Ale może być też i tak, że depresję u siebie podejrzewają osoby, którym w istocie nic nie dolega. A przynajmniej można uznać, że mimo borykania się z rozmaitymi kłopotami, mieszczą się one w ogólnie przyjętej normie psychicznej. I tu dochodzimy do trzeciego – obok humanitaryzmu i wiktymocentryzmu – elementu, którym przesiąkła cywilizacja zachodnia. Jest nim narcyzm.

W zamożnych społeczeństwach konsumpcyjnych ludzie wychowani są w duchu hedonistycznego indywidualizmu – ukierunkowywani do analizowania tego, co się wewnętrznie przeżywa, i rozczulania nad sobą. Wzorców takich zachowań dostarcza popkultura. Spory wkład we wzmacnianie tego trendu ma na swoim koncie internet. Koncentracji na sobie sprzyjają przecież serwisy społecznościowe.

Stres nie ma znaczenia. Jesteśmy ofiarami klątwy rzuconej przez psychologów

Terapia pokryzysowa jest nieskuteczna, a nawet szkodliwa. Intensywne mielenie traumatycznych wydarzeń nie pozwala emocjom wygasnąć, lecz przeciwnie: utrwala je – mówi psycholog Tomasz Witkowski.

zobacz więcej
Można tu przywołać trafne spostrzeżenie brytyjskiego dziennikarza Petera Pomerantseva, że są one użytkowane głównie po to, żeby zyskać jak najwięcej polubień i udostępnień (oczywiście uwaga ta odnosi się do użytkowania w celach prywatnych, a nie komercyjnych).

Narcyzm jako kod kulturowy sprzyja wyolbrzymianiu problemów emocjonalnych. A od tego jest już krok do fetyszyzacji wszelkich stanów kojarzących się z depresją. I to rzuca światło na reakcje wywołane komunikatem biskupa Dajczaka.

Społeczeństwo, w którym autorytetami stają się rzecznicy szeroko pojętej świeckości, zaczyna od duchownych katolickich oczekiwać, że będą się upodabniać do ludzi niewierzących, a nie świadczyć o wierze w Boga. Być może więc oświadczenie biskupa Dajczaka zostało przez wiele osób zinterpretowane jako akt kapitulacji hierarchy wobec światopoglądu naukowego.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Autor jest z wykształcenia magistrem psychologii.
Zdjęcie główne: Fot. EyesWideOpen/Getty Images
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?