Odeszły też sklepy, w których nic nie było na stałe, nawet w najlepszych czasach wczesnego Gierka mówiło się, że jakiś towar właśnie „rzucili” na rynek, a papieru toaletowego nie było nigdy. Czasy kolejek społecznych po meble, bab z cielęciną w miastach, talonów na samochody, kartek na żywność, buty, alkohol i papierosy – to wszystko w imię najszlachetniejszych ideałów humanizmu, wtedy socjalistycznego.
Krynica demokracji
Było tak pięknie, bo młodość zawsze jest piękna, jak mówiły wspomniane na początku tekstu sondaże. I komu to przeszkadzało? Świat posocjalistyczny – nie tylko Polska – pogrążył się w bezmyślnej konsumpcji. Nic nie załatwi „talon na balon”, za zasługi i dobre sprawowanie – wszystko pieniądze. Rzewni marksiści nie doczekali się nowego człowieka, nie motywowanego materialnie. W dodatku bardzo wiele towarów pierwszej potrzeby – to znaczy w czasach komunizmu luksusowych tak jak wszystko, czego nie ma – jest dostępnych masowo, nie tylko dla milionerów. Ideały przegrały z niską materią.
I gdy się zdawało, że ludzkości nie czeka już nic wzniosłego, bo na nawis inflacyjny nie można liczyć, w czarnym tunelu przyszłości zabłysło światełko nadziei i to triumfalnie czerwone, jak zorza nie zasłaniana przez opary CO2.
Planuje się oto reglamentację i kartki, już za kilka lat, w imię najszlachetniejszych ideałów, tym razem klimatycznych. Na centralną administrację państw nie było co liczyć, zbyt są skostniałe i mało elastyczne. To, co dobre przychodzi od samorządów, prawdziwej krynicy demokracji.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Od kilkunastu lat burmistrzowie największych miast świata – obecnie to 97 miast skupiających jedną dwunastą populacji i jedną czwartą światowego PKB – spotykają się i radzą o przyszłości, ustalają, podpisują wspólne stanowisko, i się wzajemnie zobowiązują do działania, żeby było lepiej, szczególnie co do emisji CO2.
W 2019 roku burmistrzowie z wszystkich kontynentów podpisali zalecenia i rekomendacje dla władz – rozumieć należy, że państw – co trzeba zrobić do 2030 roku, aby zmniejszyć ocieplenie klimatu. Są tam punkty bardzo konkretnych ograniczeń, mających dotyczyć każdego mieszkańca ziemi, a szczególnie tych z krajów zamożniejszych, którzy mają z czego rezygnować.
Mięsa przeznaczono 16 kilogramów rocznie w wariancie realistycznym, a 0 kilogramów w idealistycznym. Za czasów generała Jaruzelskiego przydział kartkowy przewidywał 30 kilogramów dla pracowników umysłowych, więcej dla fizycznych. Obecnie w Polsce średnia roczna to ponad 70 kilogramów na osobę rocznie. Nabiału powinniśmy jeść 90 kilogramów rocznie, w wersji ambitnej – 0, a jemy 900 kg. Będziemy mogli kupić 8 sztuk nowych ubrań na rok, choć dobrze byłoby, gdyby 3. Nie można się oprzeć pytaniu, czy na przykład rękawiczki to jedna sztuka, czy dwie?