Felietony

Czy Jan Paweł II wielkim papieżem był?

Głosił treści, które w wielkim świecie nie uchodzą. Potępiał aborcję, antykoncepcję, eutanazję, in vitro, rozwody. Relacje homoseksualne uważał za grzech ciężki. Jak zatem pogodzić wielkość papieża Polaka z jego obciachowym czy wręcz skandalicznym światopoglądem?

Spór o świętego Jana Pawła II dzieli Polskę. W dużym uproszczeniu po lewej stronie plasują się oskarżyciele papieża, po prawej zaś – jego obrońcy. Ale jest też olbrzymia grupa Polaków, która stoi w rozkroku. Chodzi o osoby zachowujące respekt wobec postaci Jana Pawła II, a zarazem w kluczowych kwestiach światopoglądowych odrzucające jego nauczanie.

To przypadek Tomasza Lisa, któremu mocno się dostało na Twitterze od ludzi z lewej „bańki” – a więc od „swoich” – za to, że ujął się za atakowanym papieżem. Można byłoby pomyśleć, że były redaktor naczelny „Newsweek Polska” nie ulega odruchom stadnym, że cechuje go śmiałość chadzania pod prąd. Jeśli tak, to świadczyłoby to o odwadze i intelektualnej niezależności tego człowieka.

Ale nic z tych rzeczy. Dziennikarza powinna cechować pasja bezstronnego poznawania prawdy. U Lisa próżno szukać takiej postawy. Natomiast w jego przypadku rzuca się w oczy hejterska retoryka będąca rodzajem ordynarnej agitacji na rzecz określonej opcji politycznej.

Tyle że Tomaszowi Lisowi nie można też odmówić inteligencji. Zdaje on sobie sprawę z tego, iż w Polsce dezawuowanie Jana Pawła II to zabieg politycznie ryzykowny. Agresja katofobów może bowiem sprawić, iż konserwatywna część społeczeństwa polskiego na tyle się skonsoliduje, iż przyniesie to sukces prawej stronie politycznego spektrum, czyli obozowi, z którym Lis walczy.

Czy jednak szpagat znanego komentatora w odniesieniu do Jana Pawła II to tylko taktyka obliczona na kreowanie nastrojów społecznych? Nie, mamy tu do czynienia z czymś dużo więcej. Tomasz Lis jest rzecznikiem (nie on jeden zresztą) współczesnej dulszczyzny, zwanej inaczej filisterstwem lub kołtuństwem. Owo zjawisko daje o sobie mocno znać w polskiej debacie publicznej od początku III Rzeczypospolitej.

Choć termin „dulszczyzna” został ukuty na początku XX wieku, to zachowuje aktualność. Niemniej niegdyś oznaczał co innego niż oznacza dziś. Nic dziwnego, w ciągu ponad 100 lat przecież świat bardzo się zmienił.

Filister – czyli wzorowy mieszczanin (w znaczeniu typu umysłowości, a nie przynależności do warstwy społecznej) – to ktoś, kto chce wygodnie się usadowić w życiu. W tym celu dostosowuje się do otoczenia. I bije pokłony przed autorytetami. Zaprzeczanie obiegowym, utartym opiniom uważa za dziwactwo, z którego kpi lub którym się oburza.
Laureaci Wiktorów, nagród dla osobowości telewizyjnych, maj 2009. Od lewej na dole: kardynał Stanisław Dziwisz, były sekretarz Jana Pawła II; Lech Wałęsa, były prezydent RP. Z prawej na górze: publicysta Tomasz Lis. Fot. PAP/Leszek Szymański
W realiach belle époque filister hołdował pruderii. Obłudnie przestrzegał rozmaitych konwenansów. Był w pewnym sensie obyczajowym konserwatystą. Jego odpowiednik we współczesnej Polsce jest, tak jak on, konformistą, którego cechuje dwulicowość. Ale w odróżnieniu od swojego poprzednika, konserwatyzm obyczajowy uważa za obciach.

Obecnie bowiem w uniwersum polskiego mieszczaństwa są inne świętości niż te z początku XX stulecia. Do rangi przesądów urosły: wolność (pojęta jako egzekwowanie prawa do indywidualnego szczęścia), równouprawnienie, tolerancja. Ale nadal obowiązuje ślepe posłuszeństwo – choćby i anonimowym – autorytetom. A to one tworzą kanony znaczących postaci.

Już dawno nad Wisłą autorytety wbiły kołtunowi do głowy, że liczy się to, co o Polsce i Polakach mówią w wielkim świecie. Jeśli kogoś lub coś chwalą, to jest to powód do dumy. Jeśli zaś kogoś lub coś ganią, to jest to powód do wstydu. Zagraniczne salony pełnią bowiem rolę arbitra. Ale znamienne, że w tej wizji rzeczywistości nie bierze się pod uwagę tego, iż chwalenie i ganienie mogą być narzędziami politycznego dyscyplinowania zakompleksionych narodów.

Odtwórzmy zatem sposób rozumowania filistra we współczesnej Polsce. I tak: żywi on przekonanie, że Olga Tokarczuk wielką pisarką jest. Przecież mówią o tym w jedynie słusznej telewizji (tej, która nadaje „całą prawdę całą dobę”). Tokarczuk podziwiają za granicą. Zresztą fakt, że mamy do czynienia z laureatką literackiego Nobla, zamyka wszelką dyskusję. Krytykować Tokarczuk po prostu nie wypada. I nawet nie trzeba czytać jej książek, bo wystarczy opinia autorytetów.

Podobnie sprawa się ma z laureatem pokojowego Nobla Lechem Wałęsą, który wielkim bohaterem narodowym jest. Jego też podziwiają za granicą. W przypadku Wałęsy jednak kołtun musiał zmieniać zdanie. ODWIEDŹ I POLUB NAS Kiedy w roku 1990 ów polityk startował w wyborach prezydenckich, był wstecznikiem, któremu marzył się zamordyzm. Bądź co bądź jego kandydaturę popierała prawica, czyli – jak sugerowali w jedynie słusznej gazecie (tej, której „nie jest wszystko jedno”) – faszyści i religijni fundamentaliści. Wtedy nie do pomyślenia było, żeby normalny Polak głosował na kogokolwiek innego niż Tadeusz Mazowiecki – ówczesny kandydat ludzi światłych.

Krótko potem jednak nastąpił zwrot sytuacji. Wałęsa – już jako prezydent Polski – skonfliktował się z prawicą, między innymi z powodu zatajania swojej współpracy z bezpieką w PRL. I wówczas się okazało, że jest człowiekiem wielkich zasług, a nie – jak poprzednio twierdziły autorytety – ciemniakiem z dyktatorskimi zapędami. W świadomości filistra wcześniejszy przekaz jedynie słusznej gazety został wygumkowany. Od tamtej pory już wiadomo, że nie wypada babrać się w niechlubnej przeszłości Wałęsy, bo służy to ludziom chorym z nienawiści.

I wreszcie dochodzimy do Jana Pawła II. On wielkim papieżem był. Tak twierdzi legendarny szef jedynie słusznej gazety. To właśnie na jej łamach atakowany jest Jan Paweł II.

Metoda na Putina, czyli jak najskuteczniej oczernić Kościół

Publicyści „Newsweeka” oskarżyli Matkę Teresę o związki ze zorganizowaną przestępczością.

zobacz więcej
Ale wspomniany publicysta uważa, że zarzuty wobec tego papieża są nieuzasadnione. Kołtunowi nie pozostaje więc nic innego, jak zachować wobec Jana Pawła II respekt. Przecież ów papież walczył z komunizmem, był człowiekiem dialogu (choćby z Żydami) i chciał, żeby Polska weszła do Unii Europejskiej. Nie można też pominąć tego, że przez długi czas podziwiano go za granicą. A gdy zmarł, to przez jedynie słuszną telewizję był żegnany tak, jak by żegnano największego Polaka w dziejach, choć teraz jest on przez nią oskarżany o tuszowanie zbrodni katolickiego kleru.

Co jednak począć, skoro Jan Paweł II głosił treści, które w wielkim świecie nie uchodzą? Zdobycze nowoczesności i postępu, które się ponoć człowiekowi zwyczajnie należą, nazywał bowiem „cywilizacją śmierci”. Potępiał aborcję, antykoncepcję, eutanazję, in vitro, rozwody. Relacje homoseksualne uważał za grzech ciężki. Jak zatem pogodzić wielkość tego papieża z jego obciachowym czy wręcz skandalicznym światopoglądem?

Filistrowi nie pozostaje nic innego, jak – i tu zakończmy odtwarzanie jego rozumowania – trwać w rozkroku, czyli po prostu w zakłamaniu. Trzeba bowiem pamiętać, że zakłamanie – nie wahajmy się dodać, że obrzydliwe – jest wyróżniającym się przymiotem dulszczyzny. Kołtun zatem odrzuca nauczanie Jana Pawła II i zarazem słodzi ociekającymi fałszem, pozbawionymi istotnej zawartości, laurkami na cześć papieża.

Być może zabrzmi to zaskakująco, ale w tym kontekście poniekąd uczciwiej się zachowują antagoniści Kościoła katolickiego, którzy są pozbawieni filisterskich odruchów. Wściekli antyklerykałowie stawiają sprawę na ostrzu noża. Tym samym nie zakłamują swojego stanowiska kołtuńskimi gestami. Ale wyrażając wrogość wobec Jana Pawła II przynajmniej jego dziedzictwo traktują poważnie.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?