Osiemnaście lat temu, późnym wieczorem 2 kwietnia, jak Polska długa i szeroka ludzie szturmowali drzwi swoich kościołów i wyrywali z domowych pieleszy swoich proboszczów, nierzadko zdumionych, czego parafianie chcą. Przecież papież umarł! No i właśnie dlatego stukamy i pukamy! Ludzie chcieli być razem, chcieli wspólnej modlitwy, chcieli Mszy Świętej i chcieli wspólnoty. Czy coś się od tamtej pory zmieniło?
Osiemnaście lat temu o tej porze urodził się nasz pierwszy wnuk, który właśnie finalizuje prawo jazdy, jak przystało na świeżo dorosłego człowieka. Kiedyś w tym wieku zdawało się maturę, o której mówiono „egzamin dojrzałości”. Chętnie przykładamy tę miarę do każdej innej dziedziny, bo osiemnaście pierwszych lat to kawał czasu – i dobra cezura. Teraz, 2 kwietnia tego roku, szczególnie przydatna, bo wobec niebywałych – i nieznanych w historii – ataków na Jana Pawła II mamy szansę sprawdzić, czy nasza ukształtowana już po jego śmierci tożsamość też zdaje egzamin dojrzałości.
W ostatnich tygodniach drukarki zużyły hektolitry tonerów na nasze artykuły, polemiki, świadectwa, wywiady i inne teksty pisane w obronie Jana Pawła II – zaatakowanego bezprzykładnie, bezprecedensowo i w sposób chyba nie do końca strategicznie przemyślany przez… Ano właśnie, trudno nazwać i zidentyfikować jakieś jedno centrum, choć linie podziału jakoś przecież się zarysowały. I żeby nie wiem, jak Adam Michnik chciał zrobić wrażenie, że broni dobrego imienia „naszego” papieża, to przecież jego gazeta nie ustaje w atakach i szczuciu, a jej wydawca „Agora” wypuściła na rynek publikację holenderskiego autora, zniesławiającą Jana Pawła II. I to wypuściła w takim terminie, żeby echo wywołanej przez nią burzy dotarło aż do 2 kwietnia.
A burza szaleje, choć już widać, że jej sprawcy celu nie osiągnęli. Nawet jeśli część stumanionych ludzi zaczęła klasycznie, jak to w takich sytuacjach bywa, zadawać sobie pytanie, że „może jednak coś w tym jest”… Nie mówiąc o ludziach, którzy już dawno przeszli na inną stronę i nigdy stamtąd nie wrócili. Dlaczego zaś stumanionych, o tym pisaliśmy na naszych łamach nie raz: lata komunistycznej propagandy, polegającej na nieustannym „młotkowaniu” naszej świadomości nieprawdą, nieprawdą i jeszcze raz nieprawdą, zrobiły swoje. Od ignorancji już niedaleko do arogancji.
Nie wolno ustępować
Świat się dziwi,
co się z nami stało, co tych Polaków ukąsiło (chciałoby się powiedzieć, że jedno ukąszenie już odchorowaliśmy, ale chyba jednak jadu zostało jeszcze sporo). Kilka dni temu dał temu wyraz kardynał Dominik Duka OP, emerytowany już prymas Czech, człowiek niezwykle mocno doświadczony, także więzieniem, w latach komunizmu (które w dużej części spędził jako robotnik, kapłaństwo i kierowanie prowincją dominikanów realizując w podziemiu).