Felietony

Przemienić Polaków w amoralne bydło

Jan Paweł II pozostaje dla Polaków niewygodny jako prorok. Jeśli zatem się go zdezawuuje jako sprzymierzeńca pedofilów, to jego słowa przestaną cokolwiek znaczyć.

Pomówiony, zniesławiony, wydrwiony

Apel przewodniczącego Episkopatu Polski arcybiskupa Stanisława Gądeckiego.

zobacz więcej
Ataki na świętego Jana Pawła II, które obserwujemy ostatnio w Polsce, nie są niczym nowym. Pomówienia Karola Wojtyły o to, że – na różnych etapach swojego kapłaństwa – krył przypadki pedofilii wśród katolickiego duchowieństwa, krążą od dawna.

Do papieża Polaka dołączył kilka tygodni temu kardynał Adam Sapieha, któremu „Gazeta Wyborcza” postawiła zarzut homoseksualnego wykorzystywania kleryków. Nagłośniła ona tę sprawę jako istną sensację, bo przecież wieloletni metropolita diecezji krakowskiej ma opinię człowieka zasłużonego dla Polski.

O jakości argumentów wysuwanych przeciw obydwu kapłanom świadczą poważne zastrzeżenia historyków co do wiarygodności źródeł, na które powołują się medialni oskarżyciele. Pomińmy głosy profesorów kojarzonych ze środowiskami katolickimi. Ktoś im bowiem może zarzucić stronniczość. Ale szczególnie warto odnotować tekst Mirosława Czecha w „GW”.

Bezmiar ignorancji i złej woli

Zadania oskarżycieli oraz ich posunięta do granic nienawiści niechęć do Kościoła są dość oczywiste.

zobacz więcej
Ów publicysta to absolwent studiów historycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim (a więc dysponuje warsztatem badawczym). Jest byłym posłem Unii Demokratycznej oraz Unii Wolności. Nie jest zatem – co bardzo istotne – kojarzony z prawicowymi obrońcami Kościoła katolickiego. A stwierdził on, że pochodzące z zasobów peerelowskiej bezpieki materiały zawierają rozmaite pułapki. Wskazując je, dodał, że dali się w nie wciągnąć właśnie ci, którzy Jana Pawła II i kardynała Sapiehę obciążają winami.

W tekście Czecha czytamy, że w okresie stalinowskim wydobywane brutalnie przez ubeków z księży zeznania mające zszargać reputację metropolity krakowskiego, były elementem rozprawy komunistów z Kościołem w Polsce. Wymownie brzmią słowa publicysty wybite w leadzie: „Teza, że nawet jeśli Karol Wojtyła nie został wykorzystany przez kardynała Sapiehę, to wiedza o jego zachowaniu wpłynęła na ukrywanie przez późniejszego papieża Jana Pawła II pedofilii w Kościele, jest wierutną bzdurą i etyczną niegodziwością”.

Oczywiście fakt ukazania się w „Wyborczej” tekstu Czecha można traktować jako przejaw jej taktyki polegającej na grze w policjanta dobrego i policjanta złego. Oto medium przodujące w uprawianiu antykościelnej propagandy – w tym w oczernianiu papieża Polaka – wysyła komunikat: dopuszczamy wielość stanowisk, jesteśmy otwarci, są wśród nas też ludzie przestrzegający przed ferowaniem wyroków. W dodatku Czech ujął się za Janem Pawłem II i kardynałem Sapiehą, żeby przy tej okazji przemycić bijące w polską prawicę antylustracyjne treści, które są znakiem firmowym „GW” od ponad trzech dekad.

Ale niezależnie od tego, jeśli obydwu kapłanów broni publicysta spoza konserwatywnej „bańki”, to o czymś to świadczy. I choćby dlatego tekst Czecha jest ważny.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Kontrastuje on na przykład z mailem, który publicysta, były jezuita Stanisław Obirek otrzymał od Dariusza Libionki, historyka, w przeszłości współpracownika biura edukacji lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Obirek to człowiek budujący swoją sławę na grillowaniu Kościoła (czy jako były zakonnik nie kieruje się po prostu resentymentami?). Nic zatem zaskakującego w tym, że w tekście, który się ukazał w serwisie OKO.press, na potwierdzenie swoich racji cytuje on następujące słowa Libionki: „sprawa Sapiehy pogrąża ostatecznie Kościół. Cały Kraków coś wiedział i nic nie powiedział. Nic nigdy nie wyszło. A ubecy mieli inne priorytety, (…), szukali haków i możliwości werbunku”.

Przy czym – jak wynika z tekstu Obirka – historyk nie przytacza żadnych faktów, które przemawiałyby za wydaniem niekorzystnego dla Jana Pawła II i kardynała Sapiehy werdyktu. Snuje tylko domysły i podejrzenia. Ponadto mamy tu do czynienia z braniem za dobrą monetę po prostu plotek („Cały Kraków coś wiedział i nic nie powiedział”), które były rozpowszechniane nie bez udziału bezpieki. Takie podejście naukowca (zwłaszcza z tytułem doktora habilitowanego) kompromituje.

Sprawa kardynała Pella: skuleni ze strachu przed motłochem

Zapytałem: „Jakieś wieści?”. „Nie” – padła krótka odpowiedź. „A jednak! – zaprzeczyłem. – Właśnie zostałem uniewinniony!”.

zobacz więcej
Czy w tej sytuacji nie powinien nam dawać do myślenia choćby przypadek kardynała George’a Pella? Ten zmarły w styczniu bieżącego roku australijski hierarcha spędził kilkanaście miesięcy w więzieniu o zaostrzonych rygorze. W roku 2019 został skazany na sześć lat odsiadki. Sąd orzekł, że kapłan dopuścił się czynów pedofilskich wobec dwóch nastolatków. Potem się jednak okazało, że wyrok zapadł w oparciu o zeznania jednej z ofiar, kolidujące z szeregiem ustaleń. Ostatecznie w roku 2020 kardynał Pell został uniewinniony.

Gdy jednak wcześniej australijski duchowny trafił za kratki, niejeden wróg katolicyzmu odczuwał satysfakcję. Kardynał Pell bowiem niezłomnie trwał na straży nauczania Kościoła – między innymi w takich kwestiach, jak prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci czy nierozerwalność małżeństwa pojętego wyłącznie jako sakramentalny związek kobiety i mężczyzny. Był przeciwnikiem kompromisów z „mądrościami tego świata”, które katolikom próbują narzucić rozmaici piewcy nowoczesności i postępu.

Tacy kapłani, jak on, mocno zawadzają tym ludziom. A w dzisiejszych elitach kultury, nauki, mediów, wielkiego biznesu, pierwsze skrzypce grają właśnie osoby postrzegające katolicyzm jako zamordystyczny relikt patriarchalnego, tradycyjnego społeczeństwa.

Rzecz jasna Kościół jest wspólnotą grzesznych ludzi. A skoro tak, to i w nim mogą występować patologie. Nie powinny one być tematem tabu. Ale liczą się pobudki osób, które chcą je eliminować. I tak na przykład ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski nie od dziś podnosi problem ukrywania pedofilii w Kościele. Intencją tego duchownego nie jest jednak niszczenie Kościoła, lecz jego oczyszczenie.

Inaczej jest w przypadku osób, które nie tają swojego antagonizmu względem Kościoła. Oto w mijającym tygodniu na Facebooku pewien znany, cieszący się w kręgach akademickich – jak można domniemywać – szacunkiem, historyk i zarazem lewicowy publicysta napisał: „Muszę Wam coś wyznać: wszystkie formy zorganizowanej religii, z katolicyzmem na czele, uważam za opresyjne i wrogie człowiekowi ze swojej natury”.

Dalej pada zdanie: „Nie dziwi mnie więc w ogóle awantura wokół Jana Pawła II, podobnie jak i nie zaskakuje mnie to, że pomagał zamiatać pod dywan winy księży-pedofilów”.

Wreszcie autor wpisu wspina się na szczyty katofobicznych uprzedzeń: „Nie rozumiem też Waszego, drodzy katolicy i katoliczki, zaskoczenia. JP2 był sługą autorytarnej instytucji i zachowywał się zgodnie z obowiązującymi w niej regułami. To nie jest niespodzianka. Niespodzianką byłoby, gdyby zachował się inaczej”.

Nasuwa się tu retoryczne pytanie: czy po kimś, kto tak stawia sprawę, można oczekiwać uczciwego rozliczania Kościoła?
Pamiątki papieskie sprzedawane w okolicy placu św. Piotra w Watykanie na dzień przed uroczystością beatyfikacji Jana Pawła II w 2011 roku. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Inna rzecz, że w Polsce nie brakuje w odniesieniu do Jana Pawła II przejawów podszytej emocjami narodowymi papolatrii. Nigdy dość przypominania o tym, że katolicyzm nie jest wyznaniem narodowym. Oznacza on wiarę w Boga, a nie pełen egzaltacji kult tego czy innego papieża. Tyle że sednem toczącego się konfliktu kulturowego w Polsce nie jest spór o papolatrię.

Co zatem nim jest? A choćby stosunek do homilii wygłoszonej przez papieża Polaka w Kielcach w roku 1991. Warto ją przeczytać lub jej wysłuchać w całości. Ale szczególnie mocno wybrzmiewa fragment, w którym Jan Paweł II poruszył sprawę forsowania w Polsce po upadku realnego socjalizmu liberalnej rewolucji obyczajowej promującej między innymi rozwody jako receptę na kryzysy małżeńskie.

„Nie można tutaj mówić o wolności człowieka – mówił papież – bo to jest wolność, która zniewala. Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba dojrzałej wolności. Tylko na takiej może się opierać społeczeństwo, naród, wszystkie dziedziny jego życia, ale nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia. Z tego trzeba zrobić rachunek sumienia u progu III Rzeczypospolitej!”.

Jan Paweł II pozostaje dla Polaków niewygodny jako prorok. Jeśli zatem się go zdezawuuje jako sprzymierzeńca pedofilów, to jego słowa przestaną cokolwiek znaczyć. Cel tej operacji przeciw papieżowi wydaje się więc banalny.

Tyle że „wyzwolenie” Polaków z „jarzma” katolicyzmu będzie zarazem oznaczać przemienienie ich w amoralne bydło.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Pomnik Jana Pawła II przed Trybunałem Konstytucyjnym w Warszawie w czasie protestów proaborcyjnych z jesieni 2020 roku. Fot.  Aleksiej Witwicki / Forum
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?