Felietony

Bezmiar ignorancji i złej woli

Ksiądz Andrzej Mistat, którego wydobyte z archiwalnej czeluści zeznanie ma być dowodem na dewiację kardynała Sapiehy, składa to zeznanie w ubeckim areszcie, zapewne w paraliżującym strachu i całkowitej niepewności co do swego losu.

Kiedy niedawno pokazaliśmy na naszych łamach całkowicie zmanipulowany proces księży kurii krakowskiej z 1953 roku i haniebny list wsparcia dla orzeczonej w nim kary śmierci napisany przez młodych (i głupich) literatów, jedno było przynajmniej jasne: naród nie uwierzył w domniemane przestępstwa księży, w ich jakoby szpiegowskie zadania itd. Nie uwierzył i nie miał zamiaru uwierzyć, choć od oskarżeń takich i kolejnych aż się roiło w ówczesnych mediach głęboko kontrolowanych przez struktury władzy i przemocy, skądinąd gotowe do każdej prowokacji.

Lud nie uwierzył w żadną winę księdza Antoniego Baraniaka, którego próbowano złamać w warszawskim więzieniu na Rakowieckiej, aby zbudować niby-wiarygodne oskarżenie przeciwko kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu. Nie uwierzył także w inne budowane oskarżenia, których nie będę tutaj opisywać, bo dostępnych przykładów jest aż nadto. Naród miał wtedy głębokie przekonanie, że komunistyczna władza opiera się na kłamstwie i przemocy, także informacyjnej. I w nic nie należy jej wierzyć.

Pogrzeby specjalnej troski. Księża interesujący dla SB za życia i po śmierci

Grób ks. Jerzego Popiełuszki był obserwowany do 1989 r., a jego okolica „operacyjnie zabezpieczana”.

zobacz więcej
Kiedy w 1989 roku został zamordowany i znaleziony w Krynicy Morskiej ks. Sylwester Zych, wcześniej cztery lata więziony – i w więzieniu gnębiony – za opór przeciwko władzy stanu wojennego, „nieznani sprawcy” tego mordu postarali się, aby przedstawić je w głęboko sfałszowanym świetle: nie tylko ciało zamordowanego zostało napompowane spirytusem – choć wiadomo było, że ów młody człowiek nie używał alkoholu – ale przyjechała nawet ekipa z kamerą, aby na polecenie Jerzego Urbana, wtedy szefa Radiokomitetu, przygotować niby-reportaż z udziałem barmanów, którzy jakoby widzieli księdza pijącego całą noc w pobliskiej knajpie.

Chciałabym móc napisać, że i wtedy naród nie uwierzył ani trochę w sączone przez wciąż komunistyczne media kłamstwa na temat tej śmierci, ale nie jestem już taka pewna, choć przecież jestem świadkiem tamtego czasu. – Nie myślałem, że naród jest taki stumaniony – powiedział mi kiedyś prezydent Ryszard Kaczorowski, kiedy w latach 90. zaczął odwiedzać Polskę i powtórzył to, kiedy odwiedziłam go w 2001 roku w Londynie.

Ta przygnębiająca opinia wraca do mnie coraz częściej, zwłaszcza teraz, kiedy w nieprzewidywalnie szybkim tempie mnożą się ataki na Jana Pawła II, a teraz także na „niezłomnego księcia” kardynała Adama Sapiehę. Bo teraz naród już tak łatwo i jednoznacznie nie odrzuca piętrzącego się kłamstwa, nie zauważa manipulacji, nie odgrzebuje w pamięci historii świadczących na korzyść opluwanych, pomawianych i zniesławianych duchownych. A przecież nie trzeba być wielkim znawcą archiwów, żeby zauważyć, że czas, w jakim dzieją przytaczane przez kilku autorów sceny szkalujące kardynała Adama Sapiehę, jest czasem narastającego stalinowskiego szaleństwa represji i prześladowań.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Ksiądz Andrzej Mistat, którego wydobyte z archiwalnej czeluści zeznanie ma być dowodem na dewiację kardynała, składa to zeznanie w areszcie, zapewne w paraliżującym strachu i całkowitej niepewności co do swego losu. Można bez większej fantazji założyć (znając losy wielu więźniów tamtego okresu oraz budowanych, nie zawsze realizowanych, prowokacji czasem na międzynarodową skalę), że wykreowane – jak podejrzewam – czy też pisane pod dyktando zeznania księdza Mistata miały obciążyć kardynała Sapiehę, choć nie wiadomo, w jakim momencie i w jakim celu. Ale o kardynała zatroszczył się sam Pan Bóg i zabrał go z tego świata, prowokacji nie zrealizowano, zeznania zaś pozostały.

Można tylko podziwiać przewrotną mądrość księdza Mistata, że wobec – jak zakładam – trudnej więziennej sytuacji wymyślił scenariusz tak naprawdę niegroźny dla osób trzecich: trochę erotycznych fantazji i żadnego obciążania innych ludzi. A ksiądz Mistat był naprawdę w opałach: też przecież groziło mu oskarżenie o szpiegostwo, bo jako kapelan kard. Sapiehy podróżując z nim do Rzymu w 1946 roku, zabrał korespondencję od osób trzecich (i to jakich! od przedstawicieli Zrzeszenia WiN) i przekazał ją do Sztabu gen. Władysława Andersa – a wracając, zabrał listy od jego oficerów i żołnierzy do rodzin w Polsce. Cała rozległa siatka szpiegowska jak nic!
Arcybiskup Adam Stefan Sapieha z profesorami i klerykami krakowskiego seminarium. Zdjęcie pochodzące z ze zbiorów rodziny ks. Andrzeja Mistata znalazło się na plenerowej wystawie poświęconej działalności kardynała. Fot. PAP/Reprodukcja Piotr Polak
W sieci dostępne jest opracowanie Juliusza Sikorskiego „W obronie ks. Andrzeja Mistata. Zajścia Cybińskie 12-13 lipca 1949 roku” (praca opublikowana w Studiach Zachodnich Uniwersytetu Zielonogórskiego, 2004), które opowiada o próbie „schowania” księdza w Cybince, małej parafii ziemi zielonogórskiej, i o zwartym działaniu UB przeciwko niemu. Czytamy tam: „Arcybiskup do Rzymu pojechał po kapelusz kardynalski. Jeszcze w Krakowie otrzymali do przekazania około dwudziestu listów, zarówno od osób duchownych, jak i świeckich. Wśród nich ks. Mistat przyjął również przesyłkę od swojego znajomego z Czernichowa, Stefana Rajskiego. Miał ją przekazać kapelanowi biskupa Gawliny księdzu Filipowi Plechcie z przeznaczeniem dla gen. Andersa. Co zawierała dowiedzieć się miał już na miejscu, w Rzymie. Wracając do kraju zabrał ze sobą około osiemdziesięciu listów od żołnierzy II Korpusu do ich rodzin w Polsce”. W rzeczonej Cybince wywiązały się niemałe zamieszki, lud nie miał zamiaru oddawać księdza w ręce znienawidzonej władzy, powstał komitet obrony, władza ściągnęła posiłki.

Osaczony ksiądz nerwowo szuka dróg wyjścia i – zakładam – pozornie przystaje na podstępną propozycję udziału w prowokacji typu: „jak nie obciążysz tego całego księcia, to nie wyjdziesz stąd w jednym kawałku” lub „nic cię to nie kosztuje, a nie będziesz miał wyroku o szpiegostwo”. Pisze więc, że o erotycznych fantazjach zawiadomił kogoś w kurii, bo zapewne wie, że ten ktoś da sobie radę z takimi argumentami, jeśli UB zechce coś z tym zrobić.

Wizerunek Jana Pawła II w grudach błota i szlamu

Musimy stawać w obronie papieża tak jak potrafimy, i z takim orężem, jaki mamy.

zobacz więcej
Zadania oskarżycieli i węszycieli oraz ich posunięta do granic nienawiści niechęć do Kościoła są dość oczywiste. Zdumiewa jednak całkowity ahistorycyzm utytułowanych przecież naukowo komentatorów i zwolenników „dalszych badań i specjalnych komisji”, zwłaszcza wykształconych historyków i wytrawnych publicystów, w tym szczególnie takich, którzy nie mają już trzydziestu czy nawet czterdziestu lat i zetknęli się ze świadkami tamtego czasu. Wtedy wszystko w oficjalnym obiegu było spowite mniejszym lub większym kłamstwem, często służyło widocznym lub zgoła niezauważalnym dla zwykłego oka prowokacjom czy manipulacjom. Nie ma takiego zła przypisywanego ówczesnej władzy, które nie zostało wtedy zrealizowane. Niby o tym wiemy, a wciąż dajemy się nabierać na kłamstwa i prowokacje.

I na koniec: dlatego żaden rozsądny człowiek, który cokolwiek więcej wie o PRL, bo nie tylko o stalinizmie, nie będzie się dziwił, dlaczego krakowski kardynał w roku 1970 martwi się, czy aparat przemocy nie wykorzysta kanonicznej kary nałożonej na księdza – bo każdy ksiądz był dla tegoż aparatu „obiektem” do wykorzystania właśnie, cóż dopiero ksiądz z karą za molestowanie. Całkowite odwrócenie proporcji i nieznajomość realiów pokazuje tylko bezmiar ignorancji i złej woli autorów takich tez.

– Barbara Sułek-Kowalska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Rok 1948. Ksiądz kardynał Adam Stefan Sapieha, metropolita krakowski z harcerzami z Krakowa świętującymi 30-lecie istnienia 5-tej Drużyny. Fot. PAP
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?