Jednak widząc dalszy rozwój tej reformy, zdał sobie sprawę z różnicy pomiędzy kierunkiem wyznaczonym przez Sobór Watykański II a tym, co zrobiła komisja do spraw realizacji konstytucji
Sacrosanctum Concilium z liturgią, która stała się polem walki przeciwnych stronnictw, czyniąc w szczególności odprawianie mszy po łacinie bastionem do obrony bądź do zdobycia.
Benedykt angażował się przede wszystkim w to, aby liturgia była celebrowana w jej pięknie, gdyż jest ona celebracją obecności i dzieła Boga żywego. W Eucharystii widział najbardziej podstawowy i wielki gest uwielbienia ze strony Kościoła. W jego oczach każda reforma Kościoła powinna wynikać z liturgii, gdyż tylko ona może wcielić odnowę wiary wychodzącą od wewnątrz. Jako teolog twierdził: „Tak jak nauczyłem się pojmować Nowy Testament jako duszę teologii, tak samo uznałem liturgię za przyczynę jej istnienia, bez której ulega ona wyjałowieniu”.
Zgodnie z tym sposobem myślenia w
Summorum Pontificum chciał uczynić prostszą dla kapłana możliwość odprawiania w dawnym rycie, eliminując konieczność prośby o zgodę biskupa diecezjalnego i przyznając takie kompetencje Komisji „Ecclesia Dei”. Dla niego pozostawało jednak jasne, że istniał tylko jeden porządek sprawowania Mszy Świętej, choć przy współistnieniu dwóch rytów – zwyczajnego i nadzwyczajnego. Jego jedyną motywacją było pragnienie zamknięcia tej wielkiej rany, jaka stopniowo powstała, nieistotne, czy z czyjejś woli, czy nieumyślnie.
Nie było to działanie w ukryciu, jak twierdzili niektórzy w złej wierze. Tekstem
motu proprio zajmowała się Kongregacja Nauki Wiary, z udziałem członków środowych posiedzeń zwyczajnych (
feria quarta) oraz sesji plenarnej. Benedykt nieustannie śledził postępy w tworzeniu tekstu, o których informował go kardynał prefekt Levada podczas cyklicznych audiencji. Po publikacji dokumentu Benedykt XVI regularnie pytał biskupów podczas wizyt
ad limina o rezultaty wprowadzania w życie nowych zasad w ich diecezjach i zawsze widział ich pozytywny skutek.
Z tego powodu papieżowi Ratzingerowi wydało się niestosowne odniesienie do jego „prawdziwych intencji”, ponieważ– jak czytamy w „Światłości świata” – chciał on „lepiej udostępnić formę poprzednią przede wszystkim po to, aby pozostała utrzymana wewnętrzna spoistość historii Kościoła. Nie wolno nam mówić: Przedtem wszystko było na opak, teraz wszystko jest właściwe, gdyż we wspólnocie, w której najważniejsza jest modlitwa i Eucharystia, nie może być całkiem niesłuszne nic, co wcześniej było czymś najświętszym. Chodziło o wewnętrzne pojednanie z własną przeszłością, o wewnętrzną kontynuację wiary i modlitwy Kościoła”.
Pozostał tajemnicą również dla Benedykta powód, dla którego nie rozpowszechniono wyników konsultacji z biskupami, dokonanej przez Kongregację Nauki Wiary. Pozwoliłyby one dokładniej zrozumieć każdy aspekt decyzji papieża Franciszka.
Tak samo zaskakujące okazało się, z uwagi na dokonane wcześniej analizy i badania, przeniesienie i podział kompetencji w tej kwestii z Kongregacji Nauki Wiary na Dykasterię ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów oraz Dykasterię ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego.
– abp Georg Gänswein
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Tytuł i śródtytuły od redakcji. Zdjęcie autora Michael Kappeler/DPA/PAP