Felietony

Nosorożec wśród jednorożców? Fałszywa pokora liberalizmu

Jego przekaz brzmi: i konserwatyści, i progresiści to niebezpieczni fanatycy, którzy w imię swoich urojeń podpalają świat. Nie to, co my – miłośnicy mieszczańskiego spokoju, zadowalający się własnym życiem rodzinnym i towarzyskim, grillem w ogródku i słonecznymi wakacjami...

Dwumiesięcznik „Przegląd Polityczny” obchodzi w tym roku swoje czterdziestolecie. Czasopismo powstało jako „bibuła” w kręgu tak zwanych gdańskich liberałów, a jednym ze współzałożycieli „PP” był Donald Tusk.

W PRL „Przegląd Polityczny” oswajał opozycję solidarnościową z twardymi regułami tego, co miało dopiero nadejść wraz z transformacją kapitalistyczną. Promował zatem w latach 80. dorobek klasyków leseferyzmu. W III RP zaś wyłoniły się nowe pola sporów ideowych. „PP” zaangażował się więc w konflikty kulturowe, stając po stronie dekonstruktorów polskiej tożsamości narodowej.

Niezmienne jednak pozostaje to, że czasopismo odwołuje się do liberalizmu pojętego jako zapora przed wszelkimi siłami dybiącymi na indywidualne wolności. A w rolach czarnych charakterów obsadza wielkie narracje ideowe – od prawa do lewa – wymierzone w oparty na racjonalizmie mieszczański porządek.

Dowodzi tego najnowsze wydanie „Przeglądu Politycznego”. Jubileusz czasopisma skłonił redakcję do tego, żeby w bloku tekstów otwierających numer podjąć kwestię żywotności liberalizmu. Bo przecież ów kierunek myśli politycznej bywa mocno krytykowany z różnych stron i nie brak głosów, że właściwie jego miejsce jest tam, gdzie komunizmu – czyli na śmietniku historii.

Szczególnie na uwagę zasługuje tekst filozofa Jana Tokarskiego „Spór o liberalizm”. Autor występuje jako apologeta tytułowego zjawiska. Ale jednocześnie dostrzega jego bolączki. Do pewnego stopnia przyjmuje postawę krytyczną wobec własnych poglądów, żeby zademonstrować, że liberał nie może być dogmatykiem. I zdaje się, że Tokarski chce w ten sposób rozbroić przeciwników liberalizmu.
Autoreklama „Przeglądu Politycznego” z okładką wydania PP 177/2023. Fot. printscreen ze strony http://przegladpolityczny.pl
Pod tym względem podąża on śladami autorów trzech książek, które referuje. Chyba głównym punktem odniesienia jest dla niego „Manifest nosorożca. Rozprawa z liberalizmem” Adama Gopnika.

Ten eseista tygodnika „The New Yorker” żywi awersję do wszelkiego doktrynerstwa. I wyłuszczając swoje stanowisko używa pewnej metafory. Według niego, każda idea polityczna, a więc każdy „-izm” jest jednorożcem, czyli stworzeniem fantastycznym. Wyjątek dla Gopnika stanowi liberalizm: to nosorożec, a więc zwierzę może niepiękne, lecz za to istniejące naprawdę.

Cały wywód Tokarskiego sprowadza się do tego, że wielkie narracja ideowe – czy to z prawicy, czy z lewicy – są projektami mniej lub bardziej utopijnymi. Zdaniem filozofa, konserwatyści i progresiści żyją w złudzeniach naprawy świata: pierwszym się marzy przywrócenie „starych dobrych czasów”, drugim – ustanowienie równości społecznej.

W odróżnieniu od nich liberałowie – twierdzi Tokarski – są realistami, ponieważ stawiają sobie skromne cele i nie roszczą sobie prawa do uszczęśliwienia ludzkości. W dodatku – co wyraźnie wybrzmiewa w tekście – cechują się elastycznością: potrafią przyznać, że indywidualizm nie przekreśla więzi społecznych, a wolny rynek – regulacyjnych funkcji państwa w gospodarce.

Wniosek, który nasuwa się z wywodu Tokarskiego jest taki, że liberalizm pokornie odnosi się do rzeczywistości. Nie zadaje jej gwałtu, a jeśli nawet zdarza mu się posunąć za daleko, to wówczas się cofa i dokonuje korekty samego siebie.

Ale – wbrew temu, co pisze Tokarski – pokora liberalizmu jest fałszywa. Unikanie udziału w starciach wielkich narracji ideowych to tylko strategia polityczna.

Przekaz liberałów jest następujący: między prawicą a lewicą toczą się od wieków walki na śmierć i życie. I konserwatyści, i progresiści to niebezpieczni fanatycy, którzy w imię swoich urojeń podpalają świat. Nie to, co my – miłośnicy mieszczańskiego spokoju, zadowalający się własnym życiem rodzinnym i towarzyskim, grillem w swoim ogródku i słonecznymi wakacjami.

Gdyby ta postawa była szczera i konsekwentna, to na dłuższą metę liberalizm prowadziłby do politycznego eskapizmu. A tak nie jest. I być nie może.

Czas anarcho-tyranii i chaosu ludów?

Antykomunizm w latach 90. przepoczwarzył się w bałwochwalczy kult wolności. Jarosław Zadencki to dostrzegł.

zobacz więcej
Tokarski aprobatywnie przywołuje cytat z książki Gopnika, w których wskazana jest misja liberalizmu: „Zastąpienie uświęconych prawd wzajemną życzliwością i współczuciem oraz podzielanymi odczuciami lub oczywistymi twierdzeniami i przekonaniem o omylności wszystkich ludzkich wierzeń, podkreślaniem sceptycyzmu wobec wszystkich roszczeń, uczynieniem ze stopniowej poprawy sytuacji społecznej oraz z usuwania cierpienia celu wyższego od wiecznego zbawienia”.

Ktoś, kto głosi takie treści, uważa siebie za kogoś lepszego – w sensie: znacząco bardziej oświeconego – od ludzi, których świadomość – w jego oczach – nie osiągnęła właściwego pułapu rozwoju. Nietrudno się domyślić, że do nich należą między innymi chrześcijanie. Gopnik nie kryje, że współcześnie liberalizm góruje nad religią, a ona go potrzebuje, aby jego „humanistyczne ideały opromieniały starożytne dokumenty wiary”.

I tak ujawnia się coś, co w polskiej publicystyce bywa nazywane „dobroludzizmem”. Pod tym pojęciem kryje się infantylna antropologia filozoficzna. Zakłada ona, że religie są zbędne, bo aby rozwiązywać rozmaite problemy wystarczy, że ludzie będą po prostu dla siebie wzajemnie dobrzy.

Tyle że natura ludzka jest dużo bardziej skomplikowana niż się to liberałom wydaje. Gdyby wszystko było takie proste, ludzie już dawno by wpadli na takie pomysły, jakie serwuje Gopnik. Jak to ujął święty Paweł w Liście do Rzymian, człowiek nie czyni to, czego chce, ale to, czego nie chce.

Jednocześnie zachwalane na łamach „Przeglądu Politycznego” stanowisko Gopnika jest przejawem pychy. Liberałowie stroją się w szaty skromnisiów, którym nie w głowie rewolucje, a w gruncie rzeczy występują jako postępowi mędrcy, przeświadczeni o tym, że tylko oni mają rację.

Liberalizm okazuje się zatem jedną z wersji progresizmu. Nie dziwi więc to, że „PP” w toczących się nad Wisłą konfliktach kulturowych stoi po lewej stronie. A względny umiar, którym liberałowie wykazują się na tle lewicowych radykałów, nie jest istotny.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP2023
Tygodnik TVP jest laureatem nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Zdjęcie główne: Rysunek nosorożca znajdujący się w zbiorach Biblioteki Dziedzictwa Bioróżnorodności (Biodiversity Heritage Library – biodiversitylibrary.org). „Historia naturalis de quadrupedibus libri” Pietro Castelli, Joannes Jonstonus, Georg Marggraf, Matthaeus Merian (tab. XXXVIII), 1657 r. Fot. https://www.flickr.com/photos/biodivlibrary/8595482100, Domena publiczna, Wikimedia
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?