Felietony

Sprawiedliwość nie wystarczy

Polska i Ukraina – mówi bez ogródek abp Gądecki – ziemie, które od długich wieków znają ewangeliczne orędzie i dały niezliczone świadectwa świętości tylu swoich córek i synów, muszą wreszcie powiedzieć sobie nawzajem: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.

Kiedy „za peerelu” 3 Maja nie był świętem państwowym – a był świętem kościelnym, w oficjalnych kalendarzach nieobecnym, lecz bardzo honorowanym przez obywateli pamiętających przedwojenne czasy – zawsze nasłuchiwano słów z Jasnej Góry.

Nasłuchiwali zresztą nie tylko wierni, którym nie trzeba było tłumaczyć, co to za miejsce ta Jasna Góra, ale nasłuchiwali również jej przeciwnicy i funkcjonariusze systemów, bo nie tylko w peerelu ta uroczystość była zakazana. Również zaborcy i okupanci polscy pilnowali starannie, aby zarówno Konstytucja 3 Maja, jak i wspomnienie ślubów Jana Kazimierza nie były obecne w oficjalnym obiegu – nie w życiu Polaków, w edukacji ani w kulturze. A i tak były i oddziaływały, za co należy się wszystkim, którzy te wspomnienia podtrzymywali, chwała i cześć. I nie mam na myśli samych tylko poetów i malarzy, ale tłumy zwyczajnych ludzi, którzy po całym dniu ciężkiej nierzadko pracy szli wieczorem 3 maja do kościoła, bo to przecież święto Najświętszej Marii Panny Królowej Polski.

Z tamtych czasów zostało niepisane przeświadczenie, że majowe święta to tradycyjnie dobry czas na ważne przemówienia i kazania, na apele i oświadczenia. Wydawać by się mogło, że dzisiaj na kazania biskupów „czyhają” przede wszystkim różni komentatorzy – nierzadko nastawieni na wyłapywanie słów, od których można potem zaczynać ataki czy choćby złośliwości pod adresem Kościoła. Ale przecież te ważne homilie czy apele są wygłaszane i katolicy powinni o nich wiedzieć zwłaszcza wtedy, kiedy dotyczą spraw publicznych, życia obywatelskiego i dobra wspólnego. Tak przecież uczy Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK).

Nieznany paragraf

Tym razem biskupi jako Konferencja Episkopatu Polski zebrali się na Jasnej Górze w przeddzień majowych świąt – NMP Królowej Polski i Konstytucji 3 Maja – nie tylko na modlitwie, ale i na posiedzeniu. Owocem ich obrad jest „Stanowisko Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski w kontekście nadchodzących wyborów”. A w nim apel „do polityków wszystkich stronnictw o to, by tocząc swą wyborczą rywalizację, w imię odpowiedzialności za los naszej Ojczyzny unikali pokusy demagogii i populizmu, bezwzględnego dyskredytowania oponentów czy nasycania zbędnymi emocjami i tak głębokich już podziałów. Wszyscy pamiętać bowiem musimy, że celem wyborczej rywalizacji jest wybór cieszącej się możliwie szerokim poparciem władzy, która z energią służyć będzie mogła wszystkim Polakom, a nie pokonanie, czy tym bardziej zniszczenie politycznych rywali” (wszystkie cytaty za KAI).
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki (C), metropolita częstochowski abp Wacław Depo (L) oraz Prymas Polski abp Wojciech Polak (2P) podczas mszy świętej, sprawowanej w ramach uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski na Jasnej Górze. Częstochowa, 3 maja 2023. Fot. PAP/Zbigniew Meissner
Jest też wyrazisty apel „do wszystkich uczestników kampanii wyborczej o powstrzymanie się od instrumentalizowania Kościoła, które przybierać może zarówno formę nieuprawnionego wykorzystywania go w partykularnych rozgrywkach poszczególnych partii, jak i kształt niesprawiedliwego, obliczonego wyłącznie na antyklerykalną emocję, piętnowania. Nie raz już publicznie podkreślaliśmy, że Kościół nie jest po stronie prawicy, lewicy ani po stronie centrum, ponieważ Kościół ma swoją własną stronę; Kościół winien stać po stronie Ewangelii”.

Nie ulega wątpliwości, że „Stanowisko w sprawie nadchodzących wyborów” przez jednych będzie uznane za „wtrącanie się w politykę”, przez innych za brak stanowiska dotyczącego polityki, przez jeszcze innych za falstart – bo gdzie nam do jesieni, a przez jeszcze kolejnych za jakieś czcze gadanie, które nic nie wnosi. Otóż nie dajmy się otumanić, nie dajmy sobie wmawiać, że Kościół znowu wtrąca się do polityki, albo że to czcze gadanie.

„Obywatele powinni, na ile to możliwe, brać czynny udział w życiu publicznym. Sposoby tego uczestnictwa mogą się różnić, zależnie od kraju czy kultury. Na pochwałę zasługuje postępowanie tych narodów, w których jak największa ilość obywateli uczestniczy w sprawach publicznych w warunkach prawdziwej wolności”.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Powyższy cytat to nie jest wystąpienie politologa, ani tym bardziej polityka (chociaż byłoby nieźle, gdyby politycy znali ten fragment i umieli go przytoczyć, a jeszcze bardziej stosować się do niego). Nie jest to też fragment jakiegoś podręcznika uniwersyteckiego. Nie, to jest paragraf 1915 KKK. Jest klarowny i treściwy, można powiedzieć: kawa na ławę. I wyjaśnia od razu, dlaczego biskupi nie tylko mogą napominać wiernych, żeby poszli do wyborów, ale nawet powinni. Tego wymaga dobro wspólne – też jest w Katechizmie zdefiniowane. Dobro wspólne to jest konkretna wartość w nauce społecznej Kościoła, do której znajomości – i przestrzegania – katolicy są zobowiązani. Że się z tego często nie wywiązują, to inna sprawa. Nikt jednak nie może powiedzieć, że wezwanie do udziału w życiu publicznym to jest wtrącanie się w politykę.

Biskupi zaapelowali też do mediów, a zwłaszcza do tych, którzy: „odpowiadają za kształt polskich mediów, by pracujący w nich dziennikarze mieli warunki do rzetelnego informowania społeczeństwa i budowania kultury dialogu. Dotyczy to w pierwszym rzędzie mediów publicznych, które powinny być w tym zakresie dla innych wzorem, ale także mediów prywatnych, również obdarzonych społecznym zaufaniem i wynikającą z niego odpowiedzialnością”.

Pozwolę sobie jednak przypomnieć i podkreślić, że nie tylko media publiczne pełnią misję, ale także media prywatne mają obowiązek realizacji misji publicznej. Może w pierwszej chwili oba postulaty brzmią podobnie, ale zapewniam, że nie jest to masło maślane: jest misja mediów publicznych i jest publiczna misja mediów. Wszystkim się ta wiedza przyda, jeśli tylko zechcą się w nią wyposażyć.

Własnym głosem

O ile jednak „Stanowisko” jest wypracowanym wspólnie głosem biskupów, o tyle dwa następne głosy są indywidualnym, osobistym wystąpieniem abp. Stanisława Gądeckiego. Skorzystał on z kaznodziejskiej okazji, by przedstawić niełatwe sytuacje Kościoła i jeszcze mniej łatwe – a nawet całkiem trudne – inicjatywy. Choć jest on przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski, w minionym roku co najmniej dwa razy wypowiadał się indywidualnie, nie czekając na zebranie stosownej liczby głosów, które pozwoliłyby mu wystąpić w grupie. Chodzi o dwa listy. Pierwszy do abp. Georga Bätzinga, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec, z pytaniami dotyczącymi manowców tak zwanej drogi synodalnej części katolików niemieckich. A drugi do moskiewskiego patriarchy Cyryla z apelem o powściągliwość w poparciu dla rosyjskiej inwazji na Ukrainie.

Polski biskup przeciw szaleństwom niemieckiej „drogi synodalnej”

Kard. Müller przestrzega swoich rodaków, aby nie odrzucali listu abp. Gądeckiego tylko dlatego, że jest on Polakiem.

zobacz więcej
Tym razem abp Stanisław Gądecki w krótkim słowie po – transmitowanym 2 maja przez TV Trwam – Apelu Jasnogórskim przedstawił swoje niepokoje i odczucia po europejskim spotkaniu synodalnym w Pradze, które odbyło się w ostatnich dniach lutego. „Podczas tego spotkania niektórzy domagali się inkluzji, czyli włączenia osób homoseksualnych, LGBT+, święceń żonatych mężczyzn, święceń kapłańskich dla kobiet, uczestnictwa w Komunii świętej osób rozwiedzionych, żyjących w ponownych związkach małżeńskich” – powiedział abp Gądecki, nie ukrywając, że tym wszystkim często brakuje sensus fidei, czyli zmysłu wiary. Katolicy nie znają nauczania Kościoła. Zaznaczył też, że „kończący swoją posługę prefekta Dykasterii ds. Biskupów kard. Marc Ouellet ostrzegł nas przed schizmą w Kościele, w związku z pojawiającymi się postulatami reform »sprzecznych z ciągłością wiary Kościoła, ze Słowem Bożym, z tradycją Kościoła«”. Abp Gądecki przedstawił też opinię arcybiskupa Sztokholmu, kardynała Andersa Arboreliusa, który „odrzucił stanowczo – jako niebiblijny – pogląd, że decyzje większości są tożsame z głosem Ducha Świętego”. Czyli sprzeciwił się tezie, że większość decyduje!

Czas na przebaczenie

Z następną sprawą abp Stanisław Gądecki wystąpił jeszcze bardziej publicznie, jeśli można tak powiedzieć, bo trzeciomajowa uroczysta Msza Święta z Jasnej Góry to naprawdę wielka okazja, niezależnie od radiowych i telewizyjnych transmisji. I stamtąd – w tym niezwykłym dniu wspomnienia ślubów Jana Kazimierza, złożonych, przypomnijmy, we Lwowie, w lwowskiej katedrze – abp Gądecki upomniał się o przebaczenie i pojednanie polsko-ukraińskie. Upomniał się o to wobec zbliżającej się – jak powiedział – 80. rocznicy rzezi Polaków na Wołyniu, która „przynagla nas do podjęcia niezwykle trudnego tematu przebaczenia i pojednania polsko-ukraińskiego. Ofiarami zbrodni i czystek etnicznych stały się wówczas dziesiątki tysięcy niewinnych osób, w tym kobiet, dzieci i starców, przede wszystkim Polaków, ale także Ukraińców, oraz tych, którzy ratowali zagrożonych sąsiadów i krewnych. Ofiara ich życia wzywa nas do głębokiej refleksji, do gorliwej modlitwy o odpuszczenie przebaczenie i pojednanie”.

Ktoś musiał pierwszy to powiedzieć i wydaje się, że abp Stanisław Gądecki wziął to na siebie i wystąpił otwarcie z tym postulatem, licząc się z różnymi możliwymi skutkami tego wystąpienia. Przypomniał, że „Chrystus i nam każe przebaczać nie trzy ani nawet siedem razy, ale siedemdziesiąt siedem razy, czyli zawsze”. Po czym wyjaśnił, że „w życiu nie wszystko można rozwiązać za przyczyną sprawiedliwości. Nie. Tam, gdzie trzeba postawić granicę złu, ktoś musi kochać więcej niż trzeba, aby rozpocząć nową historię łaski”.

Potwornie trudne słowa, zwłaszcza dla tych, którzy wciąż nie wiedzą, gdzie są groby ich pomordowanych ojców, matek, babć i dziadków, sióstr i braci.

Ale – mówi abp Gądecki – „osoby dążące do pokonania w sobie poczucia krzywdy, mylą przebaczenie z pojednaniem, tymczasem są to dwa różne, choć ściśle ze sobą połączone doświadczenia. Przebaczenie uprzedza pojednanie; stanowiąc konieczny warunek prawdziwej jedności i zgody między ludźmi. Przebaczenie ma charakter doświadczenia wewnętrznego. Jest osobistą decyzją odpuszczenia »naszym winowajcom« wszystkich ich przewinień i grzechów popełnionych wobec nas. Dokonuje się ono w głębi serca i nie zależy od bliźniego”.

Wydaje się, że poznański arcybiskup głęboko przemyślał swoją propozycję i jako bardzo doświadczony duszpasterz wie, że nie można już dłużej czekać. Dlatego argumentuje, ze „osobiste przebaczenie »swemu winowajcy« jest możliwe także wtedy, gdy z różnych przyczyn nie można się jeszcze z nim w pełni pojednać. Można obdarzyć przebaczeniem »naszego winowajcę« także wtedy, gdy nie poczuwa się on jeszcze do odpowiedzialności za wyrządzone zło i trwa wobec nas w postawie nieżyczliwości, niechęci czy wrogości. Przebaczenie jest zawsze możliwe, ponieważ zależy ono wyłącznie od decyzji naszego serca”.

Gdzie leży płaszczenica? Wielkanoc z Ukraińcami

Kiedy my świętowaliśmy na całego, u grekokatolików wciąż trwał post.

zobacz więcej
Odwołał się także, co można uznać za niemal oczywiste, a co wcale oczywiste nie jest, do pamiętnego, z wielu powodów, listu biskupów polskich do biskupów niemieckich, ze słynną dzisiaj frazą „udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”. Abp Gądecki nie przypominał, jak wtedy wrzało i to nie tylko dlatego, że rozpętała się partyjna, komunistyczna nagonka na biskupów. Ale także dlatego, że nie cały „lud Boży”, nie wszyscy katolicy, nie wszyscy, którzy utożsamiali się z Kościołem byli do tego aktu przygotowani. Czy dzisiaj możemy uznać, że ponad już rok nadzwyczajnie – z powodu rosyjskiej napaści na Ukrainę – zbliżonych kontaktów Polaków z Ukraińcami „załatwił” sprawę takiego przygotowania?

W homilii abp. Gądeckiego nie ma nic naiwnego, nie ma łatwych propozycji, nie ma pospieszania, nie ma próby zacierania winy, nie ma wrażenia, że jedni mają wpadać w o objęcia drugich. Przeciwnie, jest to bardzo trudny chwilami tekst o tym, jak od woli przebaczenia we własnym sercu dojść do próby pojednania z drugim człowiekiem. O duchowych kosztach, jakie trzeba ponieść. O pułapkach, jakie na tej drodze czyhają: kiedy nie ma uznania win, kiedy tuszowana jest wina, kiedy jest fałszywie ukrywane poczucie krzywdy.

Miejsce i data

Abp Gądecki przywołał wizytę Jana Pawła II we Lwowie i jego ówczesne orędzie w tej sprawie. Papież z Polski powiedział wprost, że „odczuwamy głęboką wewnętrzną potrzebę uznania różnych przejawów niewierności ewangelicznym zasadom, jakich nierzadko dopuszczali się chrześcijanie pochodzenia zarówno polskiego, jak i ukraińskiego, zamieszkujący te ziemie. Czas już oderwać się od bolesnej przeszłości! Ale – podkreślił – „chrześcijanie obydwu narodów muszą iść razem w imię jedynego Chrystusa”.

Czy dramatyczny apel abp. Gądeckiego będzie zauważony? Wysłuchany? Zanalizowany? Podjęty? Czy rozpocznie się praca nad nim? W zespołach roboczych lub na jakimkolwiek indywidualnym poziomie, bo „chrześcijanie obydwu narodów muszą iść razem”.

Polska i Ukraina – mówi bez ogródek abp Gądecki – ziemie, które od długich wieków znają ewangeliczne orędzie i dały niezliczone świadectwa świętości tylu swoich córek i synów, muszą wreszcie powiedzieć sobie nawzajem: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Bilans dziejów dokonany z pozycji chrześcijańskiej stał się bilansem, którego nie można wyrównać jedynie w perspektywie legalistycznej sprawiedliwości. I jeszcze raz Jan Paweł II, który pisał, że „sprawiedliwość sama nie wystarcza, że – co więcej – może doprowadzić do zaprzeczenia i zniweczenia siebie samej, jeśli nie dopuści się do kształtowania życia ludzkiego w różnych jego wymiarach owej głębszej mocy, jaką jest miłość”.

Abp Stanisław Gądecki rzucił na szale wszystko, co było w zasięgu: miejsce – od tronu Królowej Polski – i przede wszystkim termin – jej święto. W ten sposób, niejako oczywisty, wezwał Jej pomocy. Bo sami sobie nie poradzimy, a sprawa jest nie tylko pilna. Jest już najpilniejsza. Nikt jej za nas nie załatwi, a niezałatwiona – obróci się przeciwko nam.

– Barbara Sułek-Kowalska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP2023
Tygodnik TVP jest laureatem nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Zdjęcie główne: Lwów, Ukraina. 3 maja 2023. Przedstawiciele ukraińskiej armii i władz państwowych oraz mieszkańcy Lwowa podczas uroczystości pod Pomnikiem Adama Mickiewicza, zorganizowanych w ramach obchodów Narodowego Święta 3 Maja. Fot. PAP/Vitaliy Hrabar
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?