Najbardziej znanym fragmentem dzieł kompozytora pozostaje „Cwał Walkirii”. Kojarzy się on choćby z produkcją Francisa Forda Coppoli „Czas Apokalipsy”. W filmie tym podpułkownik Bill Kilgore rozkazuje bombardować wietnamską wioskę właśnie przy dźwiękach „Cwału Walkirii”.
Ojkofobia to przypadłość, która oznacza nie tylko awersję do swojego narodu. Może ona także obejmować choćby odrzucenie swojej rodziny. Przy czym nie chodzi o to, że ktoś piętnuje naganne zachowania osób, z którymi jest spokrewniony. Sprawa dotyczy czegoś głębszego, a mianowicie wypierania się swojej tożsamości.
Do rozważań nad ojkofobią skłania głośna książka „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Ryszard Wagner – pole minowe”. To rozrachunek z życiorysem i dorobkiem tytułowego bohatera dokonany przez jego potomka. Autor, czyli Gottfried Wagner jest muzykologiem, reżyserem, publicystą, a przede wszystkim, prawnukiem wybitnego niemieckiego kompozytora. I nie zostawia na nim suchej nitki.
Niebawem, bo 22 maja 2023 roku, upłynie 210. rocznica urodzin Ryszarda Wagnera. Nadarza się więc okazja, żeby przypomnieć tę rozliczeniową pozycję, która się ukazała w jubileuszowym roku 2013 (a po polsku rok później nakładem wydawnictwa M w przekładzie Agnieszki Gadzały). Bądź co bądź chodzi o artystę, którego oddziaływanie wykracza poza muzykę.
Ulubieniec nazistów
Przede wszystkim wokół Ryszarda Wagnera narosła czarna legenda (poniekąd otacza go ona do dziś). A to z powodu rozpowszechnionej opinii, że miłośnikiem jego twórczości był Adolf Hitler. Przyczyniły się do tego takie dzieła jak monumentalna romantyczna tetralogia „Pierścień Nibelunga”. Miały one nadać żywotność starogermańskim mitom, które w III Rzeszy nabrały szczególnego znaczenia.
Muzykę Wagnera – o czym zresztą jest mowa w książce jego prawnuka – wykorzystywano jako nagłośnienie w niemieckich obozach koncentracyjnych. A najbardziej znanym fragmentem dzieł kompozytora pozostaje „Cwał Walkirii”, którego nie przypadkiem używa się jako ilustracji muzycznej rozmaitych scen wojennych. Kojarzy się on choćby z produkcją Francisa Forda Coppoli „Czas Apokalipsy”. W filmie tym grany przez Roberta Duvalla podpułkownik Bill Kilgore rozkazuje bombardować wietnamską wioskę właśnie przy dźwiękach „Cwału Walkirii”. Słynne są zwłaszcza jego słowa: „Uwielbiam zapach napalmu o poranku”.
Zanim narodowi socjaliści doszli do władzy w Niemczech, sławę Ryszardowi Wagnerowi przyniosła koncepcja sztuki totalnej (Gesumtkunstwerk). Chodziło mu o syntezę wszystkich gatunków sztuki – o połączenie dźwięków, słów, obrazów w całość podporządkowaną akcji utworu. Tak bowiem miało się zrodzić coś nowego – dramat muzyczny. Kompozytor czuł się – jak czytamy w książce – „powołany do uśmiercenia opery jako gatunku. Chciał, aby na scenie zaprzestano wykonywania tradycyjnych, zamkniętych numerów takich jak recytatyw, aria, duet i finale, a ich miejsce zajęły śpiewane opowieści, monologi, dialogi”.
Jak jednak wynika z książki Gottfrieda Wagnera, nie można artystycznych pasji jego przodka oddzielać od przyświecających mu poglądów. A kompozytor pozostawił po sobie nie tylko twórczość muzyczną, lecz i pisma teoretyczne. To za ich sprawą właśnie stał się ulubieńcem nazistów.
Antysemita i mizogin
I tak Ryszard Wagner żywił uprzedzenia antysemickie. To intryguje o tyle, że on sam – jak uważa jego prawnuk – miał po mieczu przypuszczalnie pochodzenie żydowskie (kwestia tego, kto był jego ojcem, pozostaje bowiem przedmiotem spekulacji).
Spod pióra kompozytora wyszła broszura „Żydzi w muzyce” (opublikował ją pod pseudonimem K. Freigedank). W paszkwilu tym zaatakowany został między innymi autor słynnego „Marsza weselnego” Felix Mendelssohn-Bartholdy (którego skądinąd ochrzczono w wieku siedmiu lat w obrządku kalwińskim). Wagner zarzucał mu – jako cechę „typowo żydowską” – niedostatek głębi. Poza tym narzekał na „zażydzenie nowoczesnej sztuki”. Twierdził, że „nieprzyjemną obcość” Żyda można rozpoznać po jego wyglądzie. Stawiał tezę, że Żyd jest obcy cywilizacji europejskiej, a zarazem umie „tylko powtarzać, naśladować to, co stworzyli inni artyści, nie potrafi uczciwie tworzyć poezji ani oryginalnych dzieł”.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
W kontekście antysemickich rozważań Ryszarda Wagnera nie mogą umknąć jego wypowiedzi dotyczące kobiet. Gdyby słowa kompozytora o płci pięknej padły dziś, zbulwersowane byłyby nimi nie tylko feministki. W „Brązowej książce” – swoim pamiętniku – oświadczył on: „Przy mieszaniu się ras szlachetniejsza krew pierwiastka męskiego psuje się przez mniej szlachetną krew pierwiastka żeńskiego”.
Zdaniem Gottfrieda Wagnera, konsekwencją takiego myślenia o kobietach okazała się być postać Kundry – Żydówki i kusicielki z „Parsifala”. Potomek kompozytora przytacza opinię muzykolog Evy Rieger: „Jako symbol Żyda Wiecznego Tułacza, ale także zgodnie ze stereotypem typowej femme fatale, ciągnącej mężczyzn w otchłań, dopiero po swoim chrzcie, któremu towarzyszy unicestwiający odgłos kotłów, Kundry znajduje wybawienie w śmierci. (…) Pozbawiając ją życia w świątyni Graala, Wagner potwierdza znane utożsamienie kobiecości ze śmiercią i cierpieniem”.
W wizjach Ryszarda Wagnera głęboki pesymizm odnośnie dziejów świata szedł w parze z nacjonalizmem niemieckim. Kompozytor określał siebie mianem „plenipotenta upadku” i jednocześnie głosił wielkość Niemców. Liczył na to, że uda się zmienić bieg wydarzeń w kierunku, który byłby dla narodu niemieckiego pożądany.
Nasuwa się więc wniosek, że Ryszard Wagner – artysta cieszący się olbrzymim uznaniem – był, mówiąc kolokwialnie, typem spod ciemnej gwiazdy. A swoją drogą dla kogoś wykazującego się tak niepoprawnie polityczną postawą dzisiejsza „cancel culture” nie ma litości. Zwłaszcza że problemem są nie tylko poglądy kompozytora. Gottfried Wagner swojego pradziada scharakteryzował jako „naciągacza”, „karierowicza”, „intryganta” i „narcyza”. Wizerunek artysty powinien być więc doszczętnie zrujnowany.
Jednocześnie jednak Ryszard Wagner był także orędownikiem idei, które obecnie w oczach wielu osób uchodzą za postępowe. Zbierał na przykład – jak odnotowuje jego prawnuk – środki na założenie Międzynarodowego Towarzystwa Walki z Torturowaniem Zwierząt dla Celów Naukowych. Poglądy kompozytora wpisują się zatem w coś, co w XXI stuleciu przyjęło się nazywać „wrażliwością ekologiczną”.
Ktoś mógłby też dopatrzeć się – jakkolwiek dziwnie by to brzmiało – postępowości w antysemityzmie Ryszarda Wagnera. Artysta bowiem rozprawiał się z chrześcijaństwem. Dla niego była to religia żydowska, która nakazuje człowiekowi czynić sobie ziemię poddaną, czyli – ujmując rzecz z dzisiejszej perspektywy – sprzeniewierza się Matce Naturze. Ale Gottfried Wagner czyni z tego zarzut. Stwierdza, że w „Parsifalu” wysławiany jest „ponury, równie antysemicki co antyklerykalny, mizoginiczny zakon, trwający w konspiracyjnej izolacji od zewnętrznego świata”.
Czy Ryszard Wagner był zatem orędownikiem retrospektywnej utopii – powrotu do czasów przedchrześcijańskich? Bynajmniej. Kompozytora raczej można postrzegać jako prekursora New Age – XX-wiecznego synkretycznego zjawiska, w którym mieszały się rozmaite prądy filozoficzne, religijne, obyczajowe. Wyłaniały się z tego rozmaite mody. Można tu wymienić choćby wegetarianizm – a podobno Wagner też go praktykował.
Rzecz jasna gdyby ktoś chciał kompozytora oskarżyć o odpowiedzialność za zbrodnie nazistowskich Niemiec, popełniłby niedopuszczalny błąd ahistoryzmu i prezentyzmu. Próżno szukać dowodów na to, że Wagnerowi marzyło się biologiczne i przemysłowe unicestwienie Żydów.
Nie wolno pomijać również tego, że w XIX stuleciu antysemityzm przybierał formę ojkofobii wśród osób narodowości żydowskiej czy pochodzenia żydowskiego, które żydowskość traktowały jako tradycjonalistyczne i konserwatywne obciążenie. Można tu przywołać choćby Karola Marksa. Ideolog komunizmu upatrywał w Żydach podtrzymującego kapitalizm elementu antyspołecznego, który należy zlikwidować.
Inny przykład to żyjący na przełomie XIX i XX wieku austriacki filozof Otto Weininger (Gottfried Wagner też o nim wspomina). Wywodził się on z rodziny wyznającej judaizm. Sporo szumu narobiła jego książka „Płeć i charakter”. W niej wiązał on rasę aryjską z archetypową męskością, a Żydów – z archetypową kobiecością. Zarzucał im, że są bierni, tchórzliwi, brakuje im indywidualizmu.
Ryszard Wagner (1813-1883) był dzieckiem swojej epoki. Fot. PAP/DPA.
Można zatem przyjąć, że Ryszard Wagner był poniekąd dzieckiem swojej epoki. Co nie oznacza, że jego poglądy należy usprawiedliwiać. A Gottfried Wagner idzie jeszcze dalej – nie zgadza się, by poglądy kompozytora oddzielać od muzyki. Dlatego w swojej książce uderza też w swoją rodzinę, która pielęgnuje artystyczne dziedzictwo przodka (festiwale w Bayreuth) i przemilcza jego mroczne oblicze.
Tak więc praca wykonana przez prawnuka Ryszarda Wagnera budzi ogromny respekt. Można mu pogratulować odwagi. Niemniej to tylko jedna strona medalu. Ta druga zaś nasuwa pytanie: czy jednak skrajnie negatywny obraz kompozytora nie świadczy także o tym, że autor książki ma skłonności ojkofobiczne? To pytanie niech zostanie bez odpowiedzi.