Wróćmy do literatury. W „Kapeluszu za sto tysięcy” Adama Bahdaja przebywająca nad morzem główna bohaterka, Dziewiątka, w deszczowy dzień udaje się do kawiarni, która przyciąga lodami i rurkami z kremem. Do tych produktów starsi (tj. rodzice) byli raczej nieufni, bo obawiali się zawsze gronkowca, który był prawdziwą letnią plagę.
Na szczęście Dziewiątka jest w tym momencie bez rodziców i może zajrzeć do kawiarni: „Minęłam ogród z moknącymi na deszczu barwnymi parasolami, weszłam do parterowego pawilonu. Ogarnął mnie rozkoszny zapach kawy, wanilii i świeżego ciasta. Na bufecie wesoło syczał niklowym ekspres, a sala była nabita do ostatniego miejsca. Na jednym metrze kwadratowym dziesięć osób, a każda coś piła, jadła, coś mówiła i paliła papierosy. Jednym słowem – poczekalnia w piekle. Gdyby nie rurki, byłabym uciekła, lecz dla rurek z kremem warto się poświęcić”.
W tym lokalu na rogu ulic Słowiczej i Jana z Kolna następuje brzemienna w skutki omyłkowa zamiana nowiutkich kapeluszy z popeliny, która staje się początkiem powieściowej intrygi.
Takie zamiany były czymś w PRL naturalnym i częstym, bo państwowy przemysł odzieżowy miał ubogą ofertę, więc czymś naturalnym był widok kilku, a nawet kilkunastu osób w jednym miejscu i w podobnych rzeczach. Oczywiście, taka sytuacja także dzisiaj może się zdarzyć, choć nie ma już kawiarni, które tak pachną kawą, ciastem i papierosami.
Świat się zawsze zmienia. Każdy, kto pamięta „dorosły” francuski film „Windą na szafot”, wie, że przedstawiony tam rozwój akcji nie byłby możliwy dzisiaj. Po prostu, zbrodniarz, który utknął w windzie, natychmiast zadzwoniłby z komórki do swojego wspólnika. Ale jest szansa, że finał byłby podobny. Morderca wpadłby, zostawiając po sobie ślad cyfrowy, logowanie komórek i tak dalej.
Zmieniające się warunki społeczne, gospodarcze, zmieniające się pojęcia nie są najważniejsze. Najważniejsze są te wartości i te marzenia, które niesie ze sobą literatura. O tym pisał w jednej z swoich powieści Edmund Niziurski: „Nieraz po lekcjach włóczyliśmy się po ulicach, koło bogatszych sklepów, a zwłaszcza »Jubilera« i nawiedzały nas okrutne myśli. Patrzyliśmy, czy jakiś litościwy przechodzień nie stłucze szyby wystawowej i nie zrabuje czegoś, żebyśmy mogli się rzucić w pogoń i oczywiście złapać. Albo wchodziliśmy na strych (…) najwyższej kamienicy w mieście, i wyglądaliśmy z nadzieją przez okienko, że może gdzieś się pali i że można będzie walczyć bohatersko z ogniem i wyciągać zaczadzone dzieci z pożaru. Albo spacerowaliśmy po moście, zaklinając w duchu nielicznych przechodniów, żeby któryś z nich zechciał łaskawie zrobić salto do rzeki i topić się, abyśmy mogli skutecznie pośpieszyć mu z pomocą. Ale jakoś nikt nie chciał kraść, podpalać ani skakać do wody. Owszem, pewnego razu jeden gość skoczył z mostu, uszczęśliwiony Gnat za nim, ale skończyło się tym, że to on wyratował Gnata, a nie Gnat jego. Bo facet okazał się zapalonym pływakiem wyczynowcem, niejakim Kiszką, mistrzem Okaesu, z braku basenu trenującym w ten sposób”.
I to jest najwspanialsze w literaturze młodzieżowej, że mogliśmy marzyć razem z nią. Że pomagała nam dojrzewać. Dzięki niej dowiadywaliśmy się, jak zmieniał się świat. Marzyliśmy, żeby też ten świat zmieniać. Różne książki inspirowały nas do bardziej – jak się potem okazywało – dorosłych zainteresowań.
Niekiedy zdarzało się, niektórzy autorzy uwspółcześniali swoje książki. Robili to Papcio Chmiel i Niziurski. Ale to prawo autorów.
Nie warto jednak ingerować w stare książki, lepiej tworzyć nowe, które opowiadają o świecie dzisiejszym. Które ze starych przetrwają, trudno przewidzieć. Pani w bibliotece dla młodzieży mówi, że powieści Niziurskiego czytają dziś tylko starsi. Młodzież ma inne. Swoje.
– Grzegorz Sieczkowski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Cytaty pochodzą z książek:
Edmund Niziurski, „Księga urwisów”, Nasz Księgarnia, Warszawa 1966 (wyd. IX);
Janusz Domagalik, „Koniec wakacji”, Nasz Księgarnia, Warszawa 2007;
Adam Bahdaj, „Kapelusz za sto tysięcy”, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2018 (wyd. XII w tej edycji);
Edmund Niziurski, „Naprzód wspaniali!”, Wydawnictwo Harcerskie „Horyzonty”, Warszawa 1974