Vlepka była zwiastunem, że oświecona władza nie zawsze może wszystko wcisnąć mniej oświeconym obywatelom. Po vlepce na tablicy integralność dzieła z gatunku land artu naruszył mieszkaniec, twórca dużej tekturowej tablicy z napisem: „Miś na miarę naszych możliwości”. Podpisane: „Rafau”. Kogo autor mógł mieć na myśli?
Ursynów w oczywisty sposób kojarzy się ze Stanisławem Bareją przez serial „Alternatywy 4”, kręcony zresztą niecały kilometr od położenia Lapidarium, co upamiętnia stosowny mural na ścianie bloku, a Roman Wilhelmi w roli dozorcy Anioła widnieje na innym domu także nieopodal Lapidarium i całego parku imienia Cichociemnych Spadochroniarzy AK. Zapewne to imię nadane przed kilku laty dzikim łąkom i zagajnikom sprowadziło teraz na ten teren beton i stal, bo inaczej nie wypadało. Ale nie da się w ten sposób wytłumaczyć Lapidarium.
Konkurs na zagospodarowanie terenu – takie działania zwykle i tym razem nazywa się rewitalizacją – wygrała pracownia Marcina Bratańca, który na zarzut „Gazety Wyborczej”, że sterta gruzów jest brzydka odpowiedział: „Zgadzam się, że ta sterta jest brzydka. Tak miało być.”
Upiększanie życia przez sztukę sprzyja bezmyślności, zdaje się uważać autor Lapidarium, a samo Lapidarium: „To jest przyprawa, element, który skłoni do myślenia. Możemy to nazwać zaczynem, na którym wyrośnie chleb.”
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Z tego zaczynu chleba nie będzie, ale z innych zaczynów chleby rozmaite wyrastały i nadal się pieką.
Pewnego dnia w pewnej nowojorskiej galerii w 1917 roku pojawił się porcelanowy pisuar podpisany „Fontanna”, a autor tego ekscesu Marcel Duchamp zdobył nieśmiertelną sławę. Fontanna niczego nie upiększała, nie budowała chwały żadnego władcy i nie służyła Bożej chwale jak w koszmarnych czasach średniowiecznego feudalizmu, nie utwierdzała pychy arystokracji i później bogatego mieszczaństwa. Na pewno utorowała drogę do galerii na przykład puszkom z odchodami i podobnym przejawom koncepcji artystycznych. Ursynowskie Lapidarium wydaje się być z tej rodziny.
Czy gruzobetonoza w formie ursynowskiego Lapidarium otworzy nowy prąd w sztuce i zainspiruje innych artystów? Już sama nazwa hipotetycznego prądu (sam wymyśliłem) jest wystarczająco odstręczająca, by mieć szanse, ale odbiorca dalece nie dorósł.
Nie tylko okoliczni mieszkańcy nie byli zachwyceni dziełem; strony internetowe, gazety ogólnopolskie i telewizje, a nawet ursynowscy radni – wszyscy powszechnie kpili.
Trzech radnych ursynowskiej opozycji zwaliło taczkę gruzu przed ratuszem dzielnicy, myśląc zapewne: dlaczego burmistrz miałby być pozbawiony estetycznego wpływu Lapidarium? Do ratusza napływały protesty.
I tak estetyka poszła w kąt, zareagowano na zarzuty dotyczące bezpieczeństwa. Jeżeli niepilnowane dzieci wejdą na bezładne usypisko betonowych płyt, to nieszczęście gotowe – skręcenia stawów, nawet złamania, guzy i otarcia skóry.