Felietony

Rosyjskie kompleksy Polaków. Problem dla psychiatrów, a nie dla polityków?

Publicysta paryskiej „Kultury” popełnił poważny intelektualny błąd, który powinien pozostać gorzką lekcją. Uwierzył, że wpływy w Rosji uzyskają ludzie, którzy będą chcieli, aby ich państwo nie było autorytarne i imperialne.

Są takie wytwory myśli ludzkiej, które bardzo ładnie się starzeją. Do nich można zaliczyć tekst Juliusza Mieroszewskiego „Polska «Ostpolitik»”. Ukazał się on w paryskiej „Kulturze” w wydaniu czerwcowym z roku 1973. Tak więc odkąd ujrzał światło dzienne mija właśnie 50 lat. A warto go przypomnieć, ponieważ biorąc pod uwagę obecną sytuację międzynarodową poniekąd ma charakter proroczy.

Tekst powstał w czasach, w których nie było suwerennego państwa polskiego. Niemniej wśród polskiej emigracji toczyły się dyskusje na temat przyszłości stosunków międzynarodowych z udziałem Polski, która już nie będzie satelitą Związku Sowieckiego.

Mieroszewski należał do bliskich współpracowników Jerzego Giedroycia. To oni dwaj w roku 1974 na łamach „Kultury” sformułowali wspólnie słynną doktrynę, która później stała się podstawą polityki wschodniej III RP. Jej podstawowe założenie to uznanie przez suwerenną Polskę politycznej podmiotowości Ukraińców, Litwinów, Białorusinów (stąd skrótowa nazwa doktryny: „ULB”). A zwiastuny tej koncepcji zawarte są już w „Polskiej «Ostpolitik»”.

Skądinąd można się zastanawiać, dlaczego Polak użył w tytule swojego tekstu niemieckiego terminu, który przecież ma swój odpowiednik w języku polskim. Właściwie Mieroszewski tego nie wyjaśnia. Tylko oznajmia: „Pisałem na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy o niemieckiej «Ostpolitik» i o amerykańskiej «Ostpolitik». Z kolei warto zastanowić się nad polską «Ostpolitik» – tym bardziej, że Polska Ludowa nie ma i nie może mieć żadnego programu wschodniego”.

Mamy tu do czynienia z polemiką ze środowiskami będącymi spadkobiercami dwóch wzajemnie zantagonizowanych obozów politycznych II RP: sanacji oraz Narodowej Demokracji. Pomimo dzielących je różnic, autor zarzucał obu „mumifikację” ich idoli: Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego. Pod tą metaforą rozumiał kurczowe trzymanie się schematów z okresu międzywojennego bez uwzględniania zmian, które zaszły w świecie od drugiej wojny światowej.

Warto przytoczyć następujące słowa publicysty: „Największymi pomniejszycielami twórców doktryn politycznych są ich «późne wnuki». Wkładają bowiem w usta przywódców poglądy sprzed dziesiątków lat – których owi przywódcy nigdy by nie wypowiedzieli, gdyby żyli”.

Jeśli chodzi o dziedziców sanacji nazywanych opcją „zamkową” (przed drugą wojną światową w Zamku Królewskim w Warszawie urzędował związany z sanacją prezydent państwa – Ignacy Mościcki), to nie chcieli się oni pogodzić z utratą przez Polskę wschodnich rubieży II RP. Tak więc nie akceptowali kształtu terytorialnego PRL.
Juliusz Mieroszewski w 1946 roku. Fot. PAP/CAF-reprodukcja
Juliusz Mieroszewski to stanowisko krytykował. Był przeświadczony, że jest ono anachroniczne i skazuje Polaków na nieustanne waśnie z Ukraińcami, Litwinami i Białorusinami , a więc narodami zasługującymi na własne państwa po rozpadzie imperium sowieckiego. W polityce opcji „zamkowej” widział jednak uporczywe dążenie do odwrócenia biegu dziejów w celu odzyskania wschodnich ziem II RP oraz instrumentalne traktowanie zamieszkujących je narodów – wyłącznie jako mięsa armatniego przeciw Sowietom.

Z kolei spierając się z opcją reprezentowaną przez emigracyjne Stronnictwo Narodowe i jego organ prasowy – londyński tygodnik „Myśl Polska” – Mieroszewski wytykał jej pesymistyczne i fatalistyczne spojrzenie na Rosję.

Zdaniem publicysty, po drugiej wojnie światowej przebywający na Zachodzie endecy podchodzili do ZSRR tak, jak na początku XX wieku Roman Dmowski podchodził do caratu. Jako przykład takiej postawy Mieroszewski wskazywał opublikowany w roku 1959 list otwarty paryskiego miesięcznika „Horyzonty” do Nikity Chruszczowa. W korespondencji tej została zadeklarowana wola współpracy przyszłej niekomunistycznej Polski ze Związkiem Sowieckim ponad podziałami politycznymi i ideologicznymi.

Według Mieroszewskiego, ludzie, którzy wystosowali ów memoriał (a do dziś krążą przypuszczenia, że napisał go osiadły w Wielkiej Brytanii polityk endecki Jędrzej Giertych), byli przekonani, iż nie może być innej Rosji niż autorytarna i imperialna, zaś panujący w niej ustrój polityczny nie gra roli. Stąd – twierdził publicysta – płynął dla nich wniosek, że poszukiwanie w Kraju Rad opozycyjnych sił przychylnie nastawionych do polskich aspiracji niepodległościowych jest bezproduktywne. Dlatego środowisko to było za układaniem się z rosyjskim establishmentem – niezależnie od tego, czy był biały czy czerwony.

W oczach Mieroszewskiego to stanowisko również – tak jak w przypadku opcji „zamkowej” – grzeszyło anachronizmem. Publicysta przypominał, że Dmowski był za dotrzymywaniem kroku głównym prądom danej epoki, a w drugiej połowie XX wieku należał do nich nacjonalizm. Tyle że dla Mieroszewskiego liczyła się wielość żywiołów nacjonalistycznych. W nacjonalizmach ukraińskim, litewskim i białoruskim upatrywał sił odśrodkowych, które mogłyby rozsadzać Sowiety od wewnątrz. ODWIEDŹ I POLUB NAS I tu dochodzimy do najbardziej intrygującego wątku „Polskiej «Ostpolitik»”. Mieroszewski nie był endekiem, a jednak w pewnym sensie postanowił ocalić myśl Dmowskiego przed tym, co chciały z nią zrobić jego „późne wnuki”. I chcą to robić nadal, ale już nie na emigracji, lecz w Polsce. Chodzi o rozmaite grupy spoza głównego nurtu polskiej polityki, które zamiast twórczo rozwijać dziedzictwo endecji odtwórczo je rekonstruują. A czynią to po to, żeby dawać upust rozmaitym własnym idiosynkrazjom, wśród których rzucają się w oczy idealizacja Rosji i demonizacja Zachodu.

Tymczasem w tekście Mieroszewskiego szczególnie przykuwa uwagę pewien akapit: „W sumie, najwymowniejszy endek nie przekona mnie, że Dmowski, gdyby żył, pisałby listy do Chruszczowa czy Breżniewa, jak również nikt nie przekona mnie, że Dmowski, gdyby żył, zlekceważyłby ruchy wyzwoleńcze Ukraińców, Litwinów czy Białorusinów i wyraził gotowość ułożenia się z oficjalną Moskwą kosztem tych narodów. Dmowski bowiem zdawałby sobie sprawę z tego, że problem ukraiński jest zupełnie czymś innym dziś niż 50 lat temu i wymaga w tym względzie reorientacji polskiej polityki”.

Owa opinia Mieroszewskiego jest jak najbardziej uzasadniona. Jeśli chodzi o taktykę, Dmowski był politykiem elastycznym. A jego paktowanie z caratem miało charakter właśnie taktyczny. Wobec Rosji bowiem żywił wrogie nastawienie. Postrzegał ją jako barbarzyński zaborczy kraj.

Zarazem zaś Mieroszewski – chcąc nie chcąc – przyznał Dmowskiemu rację w kluczowej sprawie: broniąc „jałtańskich” granic Polski opowiedział się za modelem polskiego państwa narodowego przeciw mirażom postjagiellońskiego multi-kulti.

Czy Polska i Ukraina powinny być jednym państwem? Nierozsądne marzenia o federacji

Nie ma powodu, aby dziś uruchamiać integrację naszych krajów.

zobacz więcej
Uderzające jest to, że publicysta, który był oponentem endecji, doceniał dorobek teoretyka polskiego nacjonalizmu, czego nie można powiedzieć o tym, jak odnosił się do opcji „zamkowej”. Mało tego, osoby śledzące dyskusje w III RP na temat polskiej polityki wschodniej mogą być zaskoczone, że Mieroszewski w swoim tekście nie oskarża chcących się układać z Kremlem „późnych wnuków” Dmowskiego o zdradę czy agenturalność, ani nie wyzywa ich od „targowicy” czy „ruskich onuc”. Nie oznacza to jednak, że stroni od dosadnych słów. Ale te, które padają, są szokujące z powodu tego, pod czyim adresem są skierowane.

W tekście bowiem czytamy: „Nie zamierzam dyskutować z ludźmi, których program wschodni składa się z emocji, kompleksów i uprzedzeń. Ci panowie, którzy głoszą, że wszystko, co rosyjskie jest złe i godne pogardy, stanowią problem dla psychiatry, a nie dla polityka”.

Czy zatem Mieroszewski – współtwórca wraz z Jerzym Giedroyciem doktryny unicestwienia rosyjskiego imperializmu – był rusofilem? Nie, a przynajmniej nie w sensie wykazywania słabości do tego, co stanowi o cywilizacyjnej odrębności Rosji względem Zachodu.

Po prostu publicysta „Kultury” liczył na to, że w społeczeństwie rosyjskim znajdą się kręgi opowiadające się nie tylko za demontażem systemu totalitarnego, ale i za przyznaniem narodom Związku Sowieckiego oraz państwom bloku wschodniego prawa do politycznej podmiotowości. Mieroszewski – inaczej niż emigracyjni endecy – wypatrywał wśród Rosjan dysydentów, którzy stanowiliby potwierdzenie jego tezy, że Rosja nie musi być autorytarna i imperialna. I choć jego postulat porozumienia Polaków z Ukraińcami, Litwinami, Białorusinami okazał się proroczy, to akurat w kwestii „przyjaciół Moskali” się pomylił. Uległ złudzeniu, że istnieje jakaś inna Rosja z wyobrażeń polskich inteligentów – wolnościowa i nieimperialna, stanowiąca alternatywę dla tej rzeczywistej.

Jego intelektualny błąd powinien pozostać gorzką lekcją. Rosjanie, którzy nie chcą, aby ich państwo było autorytarne i imperialne, są bowiem w swojej ojczyźnie pozbawieni politycznego znaczenia. To nie ich Władimir Putin się obawia. Natomiast sen z powiek spędzają mu ludzie, którzy mieliby ochotę się go pozbyć – ale po to, żeby zdobyć dla siebie władzę, a nie dogłębnie zmieniać Rosję.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023

Zdjęcie główne: Maska pośmiertna Romana Dmowskiego na wystawie Rzeczy Warszawskie w Muzeum Warszawy. Fot. Joanna Borowska / Forum
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?