Czy sztuczna inteligencja zacznie za nas tłumaczyć i pisać literaturę piękną?
zobacz więcej
Innym ważnym polem pracy translatorskiej Ireneusza Kani były dzieła rumuńskich pisarzy i myślicieli XX stulecia. Wśród nich, oprócz wspomnianego już Mircei Eliadego, trzeba przede wszystkim wymienić Emila Ciorana. Wśród mnóstwa jego książek, które ukazały się po polsku, chyba większość przełożył Kania.
Rumuński mistrz aforystyki także nie oparł się oddziaływaniu buddyzmu. Upatrywał w nim ścieżki poznania wyzwalającego z rozmaitych złudzeń, które są z kolei – jak twierdził – cechami chrześcijaństwa, humanizmu oraz zachodnich politycznych utopii.
Ale mimo to z buddyzmem Cioran również się wadził, bo był człowiekiem pełnym paradoksów. Z jego twórczości nie wyziera spokój lamów tybetańskich czy mnichów zen, lecz coś zgoła przeciwnego. Warto przytoczyć fragment książki „Na szczytach rozpaczy” (w przekładzie Ireneusza Kani): „Nieskończenie bardziej lubię ludzi opanowanych przez wielkie namiętności, które zżerają ich i przyprawiają nawet o śmierć, niż zrównoważone usposobienie mędrców, znieczulające ich zarówno na rozkosz, jak i na ból”.
Ciorana pasjonowały skrajności. Gdy był młody, to go doprowadziło do flirtu z rumuńskim faszyzmem. Później się zresztą ze swoich grzechów młodości rozliczył (w eseju „Mój kraj” z roku 1949). Nie oznacza to jednak, że jego twórczość z lat 30. XX wieku powinna być okryta anatemą. A to właśnie anatema spadła na książkę Ciorana „Schimbarea la faţă a României” („Przeistoczenie Rumunii”). Ta pozycja wciąż nie jest przełożona na język polski – przypuszczalnie z przyczyn politycznych. Wprawdzie po drugiej wojnie światowej ponoć autor się od niej odcinał, ale nie ma przecież powodu, żeby cenzurować to, co wcześniej napisał. Polscy czytelnicy nie muszą być prowadzani za rękę przez politruków liberalnej demokracji. Są zdolni do krytycznej lektury.
Kilka lat temu w programie „Powidoki” na antenie TVP Kultura, filozof Piotr Nowak zapowiadał, że Ireneusz Kania ma w planach inkryminowaną książkę Ciorana przetłumaczyć. Pozostaje żałować, że nie zdążył tego zrobić.
– Filip Memches
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy