Felietony

Dlaczego nie manifestowałem w obronie państwa żydowskiego

Gdyby Polska znalazła się w niebezpieczeństwie ze strony Rosji, to nie mogłaby liczyć na wsparcie Izraela. Trudno byłoby sobie wyobrazić wówczas masowe propolskie demonstracje na ulicach izraelskich miast.

Jakiś czas temu w Warszawie odbyła się manifestacja proizraelska. Pewien mój znajomy, z którym skądinąd w wielu politycznych kwestiach nie zgadzamy się, namawiał mnie, żebym na nią poszedł. Wiedział bowiem, jakie jest moje stanowisko w sprawie tego, co się zaczęło dziać na Bliskim Wschodzie 7 października 2023 roku.

Kiedy terroryści mordują ludność cywilną, nie sposób stać po ich stronie. A takie są metody Hamasu w walce o niepodległą palestyńską państwowość. Tymczasem w polskich serwisach społecznościowych nie zabrakło głosów usprawiedliwiających działania tej organizacji.

Pojawiły się porównania sytuacji, w której znajdują się Palestyńczycy w Izraelu do tego, co się działo z Polakami pod okupacją niemiecką. Skoro tak, to wypada przynajmniej ze zrozumieniem podejść do środków stosowanych przez Hamas.

Oczywiście sytuacja na Bliskim Wschodzie nie jest czarno-biała. Państwo izraelskie ma swoje za uszami. Polityce, którą prowadzi wobec Palestyńczyków, można postawić rozmaite zarzuty. Ale trudno, żeby walcząc o swoje przetrwanie – bo jego arabscy wrogowie chcieliby je zlikwidować (w imię choćby hasła „from the river to the sea”) – robiło to w białych rękawiczkach. A stawianie znaku równości między nim a III Rzeszą przeczy prawdzie, o czym może się przekonać każdy Polak podczas pobytu w Izraelu. Celem tego zabiegu jest wyłącznie oczernianie państwa żydowskiego (są ludzie, którzy dopatrują się w tym po prostu antysemityzmu). To urąga rozumowi i jest haniebne.

Dlatego wyrażanie solidarności z Izraelem jak najbardziej można zrozumieć. A jednak, choć namawiano mnie, do uczestnictwa w demonstracji proizraelskiej , nie wziąłem w niej udziału. Przyczyn mógłbym wymienić kilka, ale wskażę tę naprawdę istotną.

Tak jak już zostało powiedziane, państwo izraelskie ma pełne prawo bronić swojego istnienia. Ale to nie jest dla Polaków wystarczający powód do tego, żeby angażować się w okazywanie Izraelowi poparcia. To, że w jakiejś kwestii przyznaję komuś rację, nie oznacza, że się z nim utożsamiam lub że ten ktoś jest moim sojusznikiem.
Parada z okazji Dnia Zwycięstwa 9 maja 1999 roku w Jerozolimie z udziałem sowieckich kombatantów i ortodoksyjnych Żydów. Fot. Reuters Photographer / Reuters / Forum
Państwo izraelskie ma swoje interesy. Jedne są zbieżne z interesami polskimi, inne z nimi kolidują. Polska zaś na Bliskim Wschodzie właściwie nie ma ani sojuszników, ani wrogów. Dlatego opłaca się jej utrzymywać dobre relacje zarówno z Izraelem, jak i Autonomią Palestyńską oraz innymi państwami tamtego regionu. A z tego wynika, że Polacy nie powinni przyjmować postaw jednostronnych. Do takich zaś należy okazywanie zarówno gestów proizraelskich, które mogą uwierać Palestyńczyków, jak i propalestyńskich, które mogą uwierać Izraelczyków.

Nie można jednak też przemilczeć tego, co dzieli Polskę i Izrael. Wymieńmy dwie kwestie: jedna dotyczy polityki historycznej, druga zaś – stosunków międzynarodowych.

Jeśli chodzi o tę pierwszą kwestię: Żydzi inaczej pamiętają drugą wojnę światową niż Polacy. Chodzi zwłaszcza o to, jaki mają stosunek do dziedzictwa Związku Sowieckiego. Z żydowskiego punktu widzenia dwóch totalitaryzmów – brunatnego i czerwonego – nie godzi się oceniać symetrycznie. W oczach wielu Żydów bowiem Sowieci to ci, którzy walcząc z III Rzeszą wybawili naród żydowski z Holokaustu. ODWIEDŹ I POLUB NAS Trzeba też pamiętać, że w Izraelu mieszka mnóstwo imigrantów z krajów dawnego ZSRR. Dla tych ludzi druga wojna światowa zaczęła się od napaści Niemiec na Związek Sowiecki w roku 1941. Pakt Ribbentrop-Mołotow i takie jego konsekwencje, jak wkroczenie Armii Czerwonej na ziemie II Rzeczypospolitej, to temat, który jest nieobecny w żydowskiej świadomości historycznej.

Jeśli do tego dodamy, że imigranci z krajów byłego ZSRR stanowią grupę, z którą izraelski establishment polityczny bardzo się liczy, to wówczas się okaże, że w zakresie polityki historycznej Izraelowi zdecydowanie bliżej do Rosji niż do Polski. A wymownym potwierdzeniem tego są parady weteranów wielkiej wojny ojczyźnianej odbywające się w Izraelu rokrocznie 9 maja z okazji zwycięstwa Sowietów nad III Rzeszą.

Jak francuska lewica pokochała islamistów. „Je suis Hamas”

W sercu Paryża tłum skanduje ten sam okrzyk, który wznoszą muzułmańscy zamachowcy.

zobacz więcej
Co do drugiej kwestii, czyli stosunków międzynarodowych, warto przyjrzeć się pozycji, jaką Izrael zajął wobec napaści Rosji na Ukrainę. Jest nią balansowanie między stronami konfliktu. O ile za czasów rządu Naftalego Benneta państwo izraelskie próbowało między nimi mediować, o tyle polityka gabinetu Benjamina Netanjahu sprawiła, że relacje izraelsko-ukraińskie uległy ochłodzeniu. Izrael nie chce zrazić do siebie Rosji, ponieważ jest ona dla niego ważnym graczem w bliskowschodniej układance. Dlatego Ukraina nie może oczekiwać od Izraela choćby znaczącej pomocy militarnej.

Taki stan rzeczy świadczy o tym, że gdyby Polska znalazła się w niebezpieczeństwie ze strony Rosji, to nie mogłaby liczyć na wsparcie państwa izraelskiego. Trudno byłoby sobie wyobrazić wówczas masowe propolskie demonstracje na ulicach izraelskich miast. Tym bardziej, że w izraelskim społeczeństwie żywy jest stereotyp Polaka-antysemity.

Oczywiście są osoby w Polsce, które jeszcze pamiętają, jak to było z Izraelem w okresie zimnej wojny. W latach 60. XX wieku państwo izraelskie stało się sojusznikiem Zachodu przeciw wspieranym przez blok wschodni państwom arabskim. Tyle że to już przeszłość. Dziś Izrael gra na wielu fortepianach – ubiega się o przychylność zarówno Zachodu, jak i Rosji.

Dla odmiany, zupełnie inaczej traktuję demonstracje proukraińskie w Polsce. One są jak najbardziej uzasadnione. Ale nie chodzi o to, o czym tak dużo słyszeliśmy w zeszłym roku, czyli o miłość do Ukrainy – to nie ona za nimi przemawia, o ile w ogóle występuje. Są bowiem nad Wisłą środowiska, które romantyzują relacje międzynarodowe i tym samym bałamucą Polaków. Uczucia jednak nie mają nic do tego.

Okazywanie w Polsce gestów proukraińskich powinno wynikać po prostu z zimnej kalkulacji. Ukraina powstrzymując Rosję walczy z nią także w interesie Polski. I to jest główny, choć nie jedyny, powód, dla którego Polakom wypada wyrażać poparcie dla swoich południowo-wschodnich sąsiadów. W przypadku Izraela takiego powodu brak.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023

Zdjęcie główne: Demonstracja proizraelska 19 listopada 2023 roku w Warszawie. Fot. Aleksander Keplicz / Forum
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?