Po godzinach

Piosenki z historią, czyli tak powstaje przebój

Czasem napisane na zamówienie, czasem znalezione przez przypadek, schowane głęboko w szufladzie ich autorów. Piosenki, które stały się przebojami. To właśnie im poświęcony jest program „Muzeum Polskiej Piosenki, czyli historia jednego przeboju” emitowany w TVP Rozrywka.

Czy istnieje jakaś magiczna recepta, żeby piosenka stała się hitem? Jacek Cygan, który jest autorem wielu przebojów i którego piosenki śpiewają najlepsi polscy wokaliści, przyznaje, że dosyć często słyszy to pytanie. – Odpowiadam, że nie ma czegoś takiego jak przepis na przebój. Na tym polega cały urok piosenki, że albo staje się przebojem, albo szybko zostaje zapomniana. Myślę, że ta tajemnica, co się z nią stanie, jak zaistnieje, jest sensem pisania – mówi.

„Byłam zmuszana do pisania”

Bardzo często piosenki powstają na specjalne zamówienie tych, którzy będą je śpiewać. Maria Czubaszek, znana głównie jako autorka tekstów satyrycznych oraz scenariuszy, przyznaje, że wszystkie piosenki, jakie napisała w swoim życiu „popełniła” z przymusu. – Byłam zmuszana przez mojego partnera, a potem męża Wojciecha Karolaka, który jest muzykiem i który po powrocie z Anglii był zapraszany przez swoich znajomych m.in. Ewę Bem, czy Andrzeja Dąbrowskiego do współpracy. Ucieszyli się, że wrócił, zamawiali u niego muzykę, ale okazało się, że trzeba też napisać do niej teksty. I to właśnie Andrzej Dąbrowski powiedział mu, że skoro zna Czubaszek, to może by ją namówił. Powiedziałam, że piosenki nie pisałam i nie napiszę, bo nigdy w życiu nawet wiersza nie napisała, ale oni uparli się, a ja zmobilizowałam – opowiada Czubaszek.

Tak powstał utwór „Byle jak”, w którym padają słowa: „Kochać można byle jak. I byle kogo”. Nie wszystkim to, co autorka napisała, przypadło do gustu. – Gdy piosenka została puszczona w radiowej Trójce, jakaś pani napisała list, bo wtedy nie było jeszcze maili, że ona napisze nawet do prezesa, żeby pani Czubaszek, która pisze fajne słuchowiska, broń Boże nie pisała o miłości, bo to piękne uczucie, a ona pisze, że kochać można byle jak i byle kogo. To była pierwsza krytyka mojego tekstu, ale ja mam taką naturę, że mnie to zachęciło do dalszego pisania. Pani widocznie tak się zdenerwowała, że piosenki do końca nie wysłuchała, bo dalej padają słowa: „Ja kochałem właśnie tak, nim przyszłaś Ty” – mówi.
„Byłam zmuszana do pisania”
„A niech maleńka ryczy”

Mimo że krytyka tego pierwszego utworu zachęciła Marię Czubaszek do tego, aby od czasu do czasu „pójść w piosenkę”, nadal nie uważa ich pisania za swoją mocną stronę. – Męczyłam się przy tym okrutnie, ale co robić, gdy ktoś prosi. Tak było też z utworem „Wyszłam za mąż, zaraz wracam”. Ta popularna piosenka powstała na zamówienie jednego z programów telewizyjnych. Pierwszy raz pisałam tekst bez muzyki, przechwycił go Karolak i napisał muzykę. W tym programie zaśpiewała go Krysia Sienkiewicz, ale gdzieś po drodze usłyszała Ewa Bem, mój mąż zmienił trochę aranżację i w ten sposób została przebojem tej drugiej – wyjaśnia tajemnicę Czubaszek.
Czubaszek zwraca uwagę, że czasem piosenki powstają w kontrze do innych przebojów. Tak było z utworem „Rycz, mała rycz”, który Ryszard Rynkowski śpiewał w zespole Vox. – Przybiegł z prośbą, by mu coś napisać. W radiu właśnie leciała piosenka „Nie płacz maleńka, szkoda łez”. Pomyślałam i sama do siebie powiedziałam, że dlaczego maleńka ma nie płakać, a niech ryczy, jak chce. I tak powstały słowa: „Rycz mała rycz, płacz maleńka płacz”. To była piosenka, którą napisałam w rekordowo krótkim czasie, bo w niecałe 15 minut. Nie ukrywam, że jest jedną z niewielu, które lubiłam – opowiada.
„A niech maleńka ryczy”
Często piosenki, którymi swoją przygodę z muzyką i sceną zaczynają debiutujący artyści, stają się ich wizytówką i znakiem rozpoznawczym na lata. Rudi Schubert do dziś swoje koncerty rozpoczyna – jak mówi „pierwszym swoim dzieckiem” – czyli piosenką „Wars wita”. – Gdy powstała, nie wiedziałem, w co się pakuję. Że będę wykonywał zawód artysty estradowego przez całe swoje życie. To był rok 1977 i moje studenckie czasy. Napisałem muzykę i tekst, który był obrazkiem tamtych lat - głębokiej, zapyziałej komuny. Brzydkich, brudnych pociągów, w których mimo wszystko żyliśmy kolorowo. Mieliśmy fantazję młodych ludzi, studentów – wspomina.

Nocny koncert na potrzeby przeboju

Przyznaje jednak, że tą piosenką studencka grupa artystyczna, jaką były Wały Jagiellońskie włożyła przysłowiowy kij w mrowisko. – Nie można było wszystkiego powiedzieć wprost, więc gdy ktoś się dobrze w ten tekst wczyta, to znajdzie te „czerwone bufory”, wycieczki pod adresem ówczesnych władz. Już z samą nazwą zespołu mieliśmy ogromne problemy. Gdy publiczność nas kupiła i staliśmy się rozpoznawalnym zespołem, wtedy specjalnie dla nas organizowane były specjalne, nocne koncerty w Opolu wymyślone właśnie po to, byśmy mogli w ogóle je wykonywać – wyjaśnia Schubert.
„Wars wita”

„Mówię, że ryję ryłem i tyle”

– Chciałem być pisarzem, mama chciała, żebym był aktorem, zostałem Paprodziadem, więc wylądowałem gdzieś po środku – mówi w rozmowie z tvp.info Włodek Dembowski z zespołu Łąki Łan. Opowiada o tym, dlaczego najnowsza piosenka nosi tytuł „Biont”, gdzie Paprodziad zbiera kwiaty, którymi obsypuje na koncertach publiczność oraz kiedy i czy w ogóle ukaże się ich kolejna płyta.

zobacz więcej
Bardzo dokładnie pamięta zorganizowany w 1978 koncert w Opolu, na którym oprócz Wałów wystąpiły też zespoły takie jak Nasza Basia Kochana czy Ubodzy Krewni. – Zapowiadał nas Jacek Cygan, amfiteatr był wypełniony po brzegi i oczywiście śpiewaliśmy „Warsa” – wspomina piosenkarz.
Przebój z szuflady

Takich wspomnień i anegdot na temat polskich przebojów nie zabraknie w programie „Muzeum Polskiej Piosenki, czyli historia jednego przeboju”, który emitowany będzie w TVP Rozrywka. O hitach opowiedzą wykonawcy, ich twórcy, a także dziennikarze muzyczni oraz celebryci. Każdy z nich, jak przekonuje Maria Szabłowska, ma swoje, często bardzo osobiste wspomnienia, związane z omawianymi przebojami. – Niezmiennie fascynuje mnie historia piosenki „Niech żyje bal”. To dowód na to, że artyści, którzy śpiewają, powinni angażować się w tworzenie piosenki. To był walczyk Seweryna Krajewskiego, do którego Agnieszka Osiecka dopisała nieskomplikowany tekst „Jurek, ogórek, kiełbasa i sznurek”. Maryla Rodowicz przed wyjazdem na festiwal do Los Angeles w 1984 roku szukała mocnej piosenki. Seweryn pokazywał jej różne melodie bez tekstu i właśnie ta piosenka wpadła jej w ucho. Maryla ją usłyszała i nagle zobaczyła w tej melodii zupełnie coś innego. Stwierdziła, że warto to przerobić na utwór dramatyczny. Agnieszka dopisała słowa i tak powstał hit, który do dziś żyje – wspomina dziennikarka.

Babcia płakała ze wzruszenia

Dla niej osobiście i rodzinnie ważna jest też „Piosenka o mojej Warszawie”. – Tę piosenkę Mieczysław Fogg śpiewał w swoim Cafe Fogg na Marszałkowskiej 46 w zburzonej wtedy jeszcze Warszawie. Gdy wykonał to po raz pierwszy, ludzie płakali, więc tę piosenkę usłyszeć tam można było każdego dnia. Moja babcia codziennie chodziła tam, słuchała jej i codziennie płakała ze wzruszenia. Nam trudno jest to sobie wyobrazić, co czuli i jak tę piosenkę przeżywali ci, którzy wtedy jej słuchali – uważa Szabłowska.
Przebój z szuflady
Czy jej zdaniem współczesne piosenki mają szansę być przebojami jak te sprzed kilkudziesięciu lat? – Myślę, że mamy przeboje, tyle tylko, że pojawia się ich bardzo dużo i mają krótkie życie. Czas zweryfikuje, czy zostaną z nami na dłużej, czy nie. Mam też wrażenie, że niektóre z nich są za łatwe i za lekkie albo pisane tylko z myślą o tym, żeby się dobrze sprzedały. Mamy wielu młodych ludzi, w których wierzę i którzy wyśpiewają nam niejeden przebój. Myślę, że ten najgorszy, kiepski okres w muzyce mamy już za sobą – twierdzi dziennikarka.
Zdjęcie główne: „Niech żyje bal” w wykonaniu Maryli Rodowicz to jeden z bardziej znanych i uznanych polskich przebojów (fot.PAT)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.