Truskawki, trufle i podroby, czyli jedzenie pełne miłości i pożądania
sobota,
14 lutego 2015
Casanova tajemnicę swojego ognistego temperamentu przypisywał ostrygom, miłosne dania dla pań miały aromat korzenny, a energię seksualną u mężczyzn zwiększała bazylia utarta z pomidorami albo orzeszkami pini, czyli tradycyjne pesto. Wiele produktów do dziś uchodzi za afrodyzjaki, które pomagają w uwodzeniu. Czym więc warto uraczyć ukochaną osobę w walentynki?
– Warto zauważyć, że jedzenie już samo w sobie może być afrodyzjakiem. Gotowanie dla kogoś, kogo darzymy uczuciem, emocjami, przygotowanie romantycznej kolacji jest bardzo przyjemne i pobudzające – mówi dr Aleksandra Drzał-Sierocka z Food Studies z SWPS.
I zwraca uwagę chociażby na erotyczne sceny w filmie „Dziewięć i pół tygodnia”. – Para z tego filmu wcale nie raczyła się jedzeniem, które mieści się w szufladce „afrodyzjaki”. Klasyczne produkty pomogły im w stworzeniu sytuacji, która miała znamiona erotycznego doznania – wyjaśnia.
O tym, że niektóre produkty mogą pobudzać zmysły, dodawać wigoru i zwiększać aktywność seksualną wiedziano już w starożytnym Rzymie. Nazwę afrodyzjaki noszą do dziś dzięki Afrodycie, bogini miłości i piękna. Wskazówką do ich skutecznego działania było to, aby dawkować je rozsądnie, w niewielkich ilościach.
Ostryga dodaje wigoru
Z pewnością do tej reguły nie stosował się niejaki Casanova, który codziennie na śniadanie pochłaniał 50 surowych ostryg. Zazwyczaj ułożone były one na piersiach kobiety, którą uwiódł poprzedniej nocy. Drugim po ostrygach afrodyzjakiem, którego Casanova sobie nie odmawiał były krewetki. Wprawiały go podobno w romantyczny nastrój. Nie był w tym osamotniony. Madame du Barry, kochanka Ludwika XV raczyła nimi swoich wybrańców, a jego kompan niejaki Agnolo Torredano, zwykł mawiać, że „nawet zimnym ciałom pozwalają poczuć gorączkę pasji”. Niektórzy miłośnicy afrodyzjaków uważali, że najlepszym pobudzaczem jest ciekły mózg krewetki.
Rzeczywiście ostrygi, krewetki, homary, czy małże, jednym słowem owoce morza są uznawane za jedne z najmocniejszych afrodyzjaków. – Ich moc polega na tym, że zawierają dużo cynku, który wpływa na wzrost testosteronu u mężczyzn. Podobnie działają pestki słonecznika, czy dyni. Owoce morza uznawane są również za wyjątkowe, bo w wielu krajach uchodzą za symbol luksusu, wystawnych i uroczystych posiłków – tłumaczy Drzał-Sierocka.
Ostrygi dla Casanovy podawane były na piersiach kobiety, którą uwiódł poprzedniej nocy
Czekolada nie dla zakonników
Kolejny mocny i bardzo smaczny afrodyzjak to czekolada. W XVII wieku zakaz jej spożywania mieli zakonnicy. Powodem było to, że po jej zjedzeniu trudno im było wytrwać w czystości. Na salonach u Ludwika XIV dama, która przyjęła czekoladki, dawała sygnał, że ma ochotę na zbliżenie z tym, który jej je ofiarował. Moc czekolady tkwi prawdopodobnie w teobrominie, która podobnie jak kofeina zwiększa wydzielanie neuroprzekaźników – serotoniny, adrenaliny i noradrenaliny, usuwa zmęczenie i wprawia w dobry nastrój.
Po czerwonych różach nic chyba nie sprzedaje się tak dobrze 14 lutego jak szampan i truskawki. To klasyczne wyobrażenie pełnego romantyzmu i miłości wieczoru walentynkowego. Szampan podobnie jak czekolada uwalnia endorfiny i dopaminy, które uznawane są za hormony szczęścia. Pobudza, przyspiesza bicie serca i rozszerza źrenice oczu. – Podany w towarzystwie truskawek, podobnie jak w przypadku ostryg, kojarzy się z czymś luksusowym, ekskluzywnym, z wyjątkową sytuację i pewnie, dlatego też rozbudza relację – mówi Drzał-Sierocka. Poza szampanem alkoholowe afrodyzjaki to m.in. czerwone wino, białe porto, czy wermut.
Bazylia dla pań, koper dla panów
Okazuje się, że czasem to, co działa na kobiety, nie zawsze działa na mężczyzn i na odwrót. Ta zasada sprawdza się głównie, jeśli chodzi o przyprawy. O ile czarny pieprz zwiększa apetyt na seks i ożywia ciało za sprawą piperyny u obu płci, to bazylia jest rewelacyjnym afrodyzjakiem głównie dla pań. Zawarte w niej olejki eteryczne mogą podobno osłabić erekcję. Chyba, że ta sama bazylia zostanie zmiksowana z orzechami pini lub pomidorami. Tak powstały sos pesto zadziała rewelacyjnie na niejednego pana. Energię seksualną u mężczyzn zwiększa również gałka muszkatołowa i koper.
U pań lepiej sprawdzają się przyprawy korzenne. Szczególnie ceniono niegdyś anyż, który działał rozkurczowo, kardamon, którym posypane upieczone jabłka miały pomagać w zdobyciu serca wybranki, czy kminek. Mając na myśli przyprawy korzenne nie można zapomnieć o cynamonie, który tak jak goździki jest łagodnym afrodyzjakiem, który rozpala zmysły zarówno u kobiet, jak i mężczyzn. – Przyprawy takie jak imbir, kardamon, gałka, czy cynamon maja walory rozgrzewające, a tym samym pobudzające krążenie. Mają też wyjątkowy zapach, co sprawia, że jest nam przyjemnie, ciepło i błogo – mówi Drzał-Sierocka.
Anyż jest rewelacyjnym afrodyzjakiem dla pań. Energię seksualną u mężczyzn zwiększa gałka muszkatołowa
Jajka, sezam, miód
Myśląc o afrodyzjakalnych przyprawach nie można zapomnieć o naszym rodzimym lubczyku, którego sama nazwa wskazuje, że to zioło związane jeśli nie z miłością, to z ogromną sympatią. W Kamasutrze za silny afrodyzjak uznaje się wanilię, natomiast pietruszka w domach publicznych w Niemczech często występowała w samej ich nazwie. Powód? Podobno uwalnia od oporów psychicznych i dodaje energii.
Kobietom na dobre wychodzi podobno jedzenie trufli. Zapach feromonów świni, który wydzielają, działa pobudzająco i uwrażliwia na dotyk. Panom oprócz pesto wigoru ma podobno dodać miód czy sezam.
Arabowie do dziś używają kompozycji, która ma dać siłę mężczyźnie i wzmóc jego pożądanie. W jej skład wchodzi imbir, gałka muszkatołowa, imbir, sezam, goździki oraz sproszkowana lawenda. Potencję poprawiają również jajka jedzone zarówno na surowo, jak i miękko. Casanova oprócz 50 ostryg, pochłaniał również kilka jajek.
A co z owocami? – Brzoskwinia zajmuje pierwsze miejsce na podium, ze względu na smak, sok oraz kształt, który kojarzy się z intymną, kobiecą częścią ciała. Pokrywający brzoskwinię meszek również działa na zmysły – śmieje się Drzał-Sierocka.
Jeszcze raz zaznacza, że często sam fakt wspólnego gotowania, jedzenia, czy przyrządzania ulubionej potrawy dla ukochanej osoby jest lepszym strzałem w dziesiątkę niż poszukiwanie wymyślnych produktów.
Kobietom na dobre wychodzi podobno jedzenie trufli. Zapach feromonów świni, który wydzielają uwrażliwia na dotyk