Szamowozy po polsku, czyli moda na food trucki
piątek,
27 marca 2015
Zapiekanki i burgery, ale też owoce morza, chińszczyzna, jamajskie pierogi, a nawet podroby - restauracje na kółkach, czyli food trucki zawojowały polskie miasta i stały się obowiązkowym elementem ich krajobrazu. W tym sezonie pierwszych dań można będzie spróbować już w ten weekend, na błoniach Stadionu Narodowego.
Szamowozy, albo szamochody, bo tak po polsku ochrzczono kolorowe ciężarówki, sprzedają jedzenie już czwarty sezon. Choć uznane zostały za nowość i stały się modne, wcale prekursorem serwowania jedzenia z samochodu nie były. Wystarczy przypomnieć sobie grillowane kiełbaski z Niebieskiej Nyski sprzedawane do dziś w Krakowie, czy Crazy Paroofkę, którą dekadę temu odwiedzali nocą, po udanej lub nie imprezie, warszawscy klubowicze. Każdy mieszkaniec stolicy, chociaż raz zajadał przysmaki z Busbaru przy Emilii Plater czy budki z zapiekankami przy Dworcu Centralnym - wielu stołecznych smakoszy wspomina je z rozrzewnieniem.
Obowiązkowy element krajobrazu
Wspomnienia wspomnieniami, ale początek drugiej dekady XXI wieku należy zdecydowanie właśnie do szamowozów. Dlaczego? – Kojarzą się z wakacjami i letnim sezonem. Chyba, dlatego budzą tak pozytywne emocje, w końcu wszyscy kochają lato. Oczywiście nie można zapomnieć o podstawowej kwestii – food trucki podają naprawdę dobre i oryginalne jedzenie. Porcje są solidne, składniki dobrej jakości, a obsługa super miła. A jak danie podane jest z ciekawego samochodu, który dobrze się prezentuje, to jest jeszcze fajniej – mówi Anna Maria Żurek, współorganizatorka odbywającego się już po raz siódmy zlotu food trucków „Żarcie na Kółkach”.
Według niej moda na food trucki zaczęła się od festiwali. Żadna szanująca się impreza muzyczna nie może się już bez nich obejść. – Moda się rozwija, gości przybywa, na ulicach pojawia się coraz więcej samochodów. W Warszawie jest ich zdecydowanie najwięcej ok. 50-60, ale inne miasta zaczynają mieć mocne reprezentacje. Katowice, Kraków, Łódź i Wrocław też organizują zjazdy – wyjaśnia Żurek.
Moda się rozwija, gości przybywa, na ulicach pojawia się coraz więcej samochodów
Następca amerykańskiego wózka z hot - dogami
Jak twierdzą eksperci badający sztukę kulinarną uliczne jedzenie to znak rozpoznawczy społeczności dużych miast. Nie ma nic wspólnego z nostalgią za poprzednią epoką i sprzedawaną w budkach czy przyczepach kempingowych żywnością. – W Stanach Zjednoczonych food trucki były następcą wózków z hot-dogami, które można było spotkać na ulicach. Kolorowe ciężarówki zachowały ideę zjedzenia czegoś na szybko, ale w trochę doskonalszej formie. Food truck ma bardziej zróżnicowane menu, lepszej jakości niż „fast food”, a przy tym wiąże się z ideą wspólnego biesiadowania, czy spotkań piknikowych. Każdy szanujący się food truck ma stoliki i krzesła, czasem leżaki gdzie można usiąść i spokojnie zjeść to, co się zamówiło, chociażby w towarzystwie przyjaciół – wyjaśnia dr Aleksandra Drzał – Sierocka, kierowniczka Food Studies w SWPS.
Paweł Dudko, na co dzień zajmujący się pr’em, jest stałym bywalcem zlotów i fanem jedzenia z food trucków. – Jeszcze kilka lat temu znaliśmy je tylko z zagranicznych seriali czy filmów. Mówię oczywiście o food truckach z prawdziwego zdarzenia, bo budki z zapiekankami czy kebabami były od dawna. Chyba nie tylko ja, ale też inni mieli ochotę spróbować jedzenia z takiego wozu. Myśląc „food truck" w głowie od razu widzę soczystego i przepysznego burgera i to zazwyczaj na nich się skupiam, gdy bywam na takich kulinarnych imprezach – tłumaczy.
Jeszcze kilka lat temu znaliśmy je tylko z zagranicznych seriali czy filmów
Alternatywa dla pubu
Dudko przyznaje, że food truckowe zloty, czy też same food trucki rozstawione w różnych w miarę spokojnych miejscach miasta są dla niego alternatywą dla klasycznej restauracji. Zwłaszcza latem. – Nie chcę powiedzieć, że siedzenie w pubach zrobiło się nudne, ale teraz mamy możliwość spędzenia wolnego czasu trochę inaczej. Też w fajnej knajpie, ale dodatkowo na świeżym powietrzu – tłumaczy.
Podobnego zdania jest Żurek. Food truckowe imprezy to jej zdaniem czas niezobowiązujących spotkań. – To taka część spacerów, przejażdżek rowerowych, wypadów z rodziną, biegania, wyprowadzania psa, jak dawniej wizyta w lodziarni. Samochody z jedzeniem są częścią miasta, pejzażu miejskiego, a coraz bardziej i aktywniej zaczynamy żyć w mieście, poza domem. Kochamy swoje ulice, podwórka, place, wały nad rzeką - a wszędzie tam natknąć się można właśnie na street food – podkreśla.
To taka część spacerów, przejażdżek rowerowych, wypadów z rodziną, biegania, wyprowadzania psa, jak dawniej wizyta w lodziarni
Dobra cena, dobra jakość
Co jeszcze sprawia, że food trucki cieszą się coraz większym powodzeniem i uznaniem? Fani szamowozów uważają, że przystępne ceny i przede wszystkim, jakość serwowanych w nich potraw. Przeważają burgery, ale w ofercie coraz częściej pojawiają się zapiekanki, frytki, potrawy z ziemniaka, kuchnia włoska, meksykańska, owoce morza, potrawy z kaszy, chińszczyzna, a nawet podroby. – Food truck to w gruncie rzeczy zmotoryzowana restauracja. Klienci wracają do swoich ulubionych dań, do miłej obsługi, często do ciekawej lokalizacji. Oczywiście marketing,głównie Facebook, też robi swoje, ale i tak podstawą jest serwowanie ciekawego i smacznego menu – mówi Anna Żurek – Obserwując zmiany wprowadziliśmy różne kategorie. Burger pozostaje niekwestionowanym królem street foodu, ale na tym polu konkurencja jest ogromna, więc do tej kategorii wybraliśmy tylko najlepszych. Drugą kategorią, najszerszą i bardzo różnorodną są kuchnie świata. Tu nowe pomysły pojawiają się praktycznie z dnia na dzień - dodaje.
A czym kierują się sami klienci? Paweł Dudko przyznaje, że najlepszym przewodnikiem są kubki smakowe, ale nie tylko. – Obserwuję, czytam, zbieram opinie znajomych, ale przede wszystkim sam próbuję. Mam kilka swoich ulubionych food trucków, przeważają oczywiście burgery, ale na mojej liście ulubionych jest też jeden z jedzeniem prosto z Jamajki, z bardzo dobrymi zapiekankami czy z dobrą kawą. Warto samemu przyjść i się przekonać, co smakuje – mówi.
Zlot food trucków odbędzie się 28-29 marca w godz. 12-20 na błoniach Stadionu Narodowego.
Burger pozostaje niekwestionowanym królem street foodu, ale na tym polu konkurencja jest ogromna, więc do tej kategorii wybraliśmy tylko najlepszych