„Co z szafy, to z głowy”. Kobiecy projekt „Szafa serc”
poniedziałek,
7 listopada 2016
Zaczęło się od porządków we własnej szafie. – Niby banalna rzecz, a jednak. Wyrzucając niepotrzebne rzeczy poczułam się lekka, zrobiło mi się miejsce na nowe rzeczy i działania – mówi w rozmowie z tvp.info Adelajda Trzeszczyńska. Tak powstała „Szafa serc”. Projekt, w którym kobiety odkrywają siebie na nowo.
– Taki wyjazd jest jak terapia społeczna, daje czasem dużo więcej niż turnus rehabilitacyjny – mówi Małgorzata Tokarska.
zobacz więcej
„Każdy z nas to jedna kreska”
Na co dzień Adelajda pracuje przy produkcji zwiastunów programów telewizyjnych. Sama przyznaje, że jej sytuacja życiowa jest stabilna, a ona sama ma swoją „życiową strefę komfortu”. – To mi jednak w pewnym momencie przestało wystarczać. Stwierdziłam, że chciałabym robić coś więcej, coś, co będzie ważne i istotne – mówi.
Śmieje się, że dosyć często pojawiała jej się przed oczami scena z filmu „Birdman” z Michaelem Keatonem, w którym jedna z bohaterek rysuje na papierze toaletowym kreski. – Każdy z nas to jedna taka kreska w całej populacji, która żyje na tym świecie. Pomyślałam sobie wtedy, że jestem taką jedną z tych namalowanych kresek. Przeżywam to moje życie, ale brakuje w nim czegoś istotnego, chciałam zrobić coś, co tę pustkę wypełni – wyjaśnia.
„Poczułam ulgę”
Pierwszym impulsem do zmiany była rzecz tak banalna jak posprzątanie szafy. – Zrobiłam w niej porządek i poczułam się lekka. Zrobiło mi się miejsce nie tylko na nowe rzeczy, ale i działania. Wyrzuciłam wiele rzeczy, które trzymałam, bo może jeszcze kiedyś je założę, bo szkoda je oddać. Można powiedzieć, że w ten sposób symbolicznie pozbierałam się sama w sobie, poczułam ulgę – opowiada.
Adelajda właśnie to posprzątanie szafy uznaje za impuls, a właściwie początek „Szafy serc”.
– Wiedziałam, jakie osoby są mi potrzebne do tego projektu, do kogo ma być skierowany, o czym ma być, więc wzięłam telefon i zaczęłam dzwonić – mówi.
8 września tego roku w Elblągu w Ratuszu Staromiejskim odbyło się pierwsze spotkanie. Gościem specjalnym była Marika, wokalistka i autorka książki „Antydepresanty”, z uczestniczkami rozmawiały także Iza Dmitrowicz, psychoterapeutka i Iza Antosiewicz, trenerka mocnych stron. – Lepszego zespołu na ten pierwszy raz nie mogłam sobie wymarzyć – opowiada Adelajda.
Nakładki na protezy były pracą dyplomową Magdy Baranowskiej.
zobacz więcej
„Poczuć się fajnie z samym sobą”
Dlaczego na miejsce „Szafy serc” wybrała Elbląg, a nie Warszawę? – W stolicy takich kursów, warsztatów jest bardzo wiele. Sama brałam w nich udział. W małych miastach tego brakuje, a wydaje mi się, że to właśnie tam są osoby, które mniej biegną, a bardziej skupiają się na sobie, na swoim rozwoju. Chciałam, żeby dzięki takim warsztatom poczuły się fajnie same ze sobą, z otaczającym je światem, zaakceptowały siebie. Poza tym Elbląg to moje rodzinne miasto – mówi.
Do pomocy w organizacji pierwszej „Szafy serc” zaangażowała zarówno osoby, których nie znała, jak i znajomych. Udało się zdobyć wsparcie lokalnych władz i mediów. – Ilość uczestniczek przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. Przyszło ponad 100 osób. Mężczyźni przywozili swoje żony, narzeczone, dziewczyny, a potem wspólnie z nimi bawili się na koncercie Mariki. Piękne było to, gdy panie opowiadały, że dziś zostawiły wszystko w rękach swoich drugich połówek i znalazły czas tylko i wyłącznie dla siebie – wspomina Adelajda.
„Widzę i wiem, że może być inaczej”
Na warsztaty w Elblągu przyjechały kobiety z Sopotu. – Tak im się podobało, że skutecznie namówiły mnie, żeby kolejne spotkanie zorganizować właśnie tam – śmieje się Adelajda. 10 listopada właśnie w Sopocie odbędzie się kolejna edycja „Szafy serc”. – Podczas wydarzenia zbieraliśmy odzież dla dzieci ze specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 1 a podczas Szafy Serc w Sopocie zbierzemy odzież dla dzieci w wieku od 7-18 lat z sopockiego domu dziecka. I tak jak mi się wydawało, że dużym dla mnie przeżyciem jest samo wydarzenie, dopiero drugi dzień i wizyta w tym ośrodku pokazała mi dlaczego to robię i co tak naprawdę w życiu mam robić. Takich ośrodków w Polsce jest cała masa, nie tylko dziecięcych, które wymagają każdej pomocy, nawet niewielkiej – mówi Adelajda. Jedną z bohaterek spotkania będzie Danuta Wałęsowa. Kolejna najprawdopodobniej odbędzie się w styczniu w Bydgoszczy.
– Jestem bardzo mocno pochłonięta tym projektem. Pokładam w nim wielkie nadzieje. Widzę i wiem, że może być inaczej. Niezależnie od wieku, miejsca zamieszkania, statusu możemy realizować swoje cele a plany i marzenia przekuwać w osiągnięcia. To chcemy pokazać uczestniczkom. W moim życiu bywało tak, że miałam do czegoś ogromny zapał na samym początku, a potem się wycofywałam. Udało mi się złamać ten schemat działania, pomogłam sobie i dziś tak łatwo nie uciekam, nie wycofuję się. Jak coś sobie postanowię, to kończę. Jestem też dużo silniejsza i spokojniejsza. – wyjaśnia.
I dodaje, że symbolicznym wyrazem jej wewnętrznej zmiany jest choćby to, że dziś sporadycznie kupuje ciuchy, większość znajduje w secondo handach. – Czasem żartuję, że co z szafy, to z głowy. Coś w tym jest – mówi.