Po godzinach

„Śledziki”, szary karp i mężczyzna w kożuchu. Święta w II RP

Na choince wieszano ozdoby wykonane z papieru, słodycze i jabłka. Na wigilijnym stole królowały ryby w co najmniej trzech odsłonach. Wokół było cicho i spokojnie. Ale już w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia zaczynały się odwiedziny. Jeżdżono z wizytą do bliskich i znajomych. Potem trzeba było się przygotować do sylwestrowych i karnawałowych szaleństw.

Zarówno Wigilia jak i święta Bożego Narodzenia w II RP mijały nie tylko w rodzinnej, ale i bajkowej atmosferze. Nie brakowało prezentów, suto zastawionych stołów i śpiewanych po polsku kolęd oraz pieśni patriotycznych.

Świąteczny patriotyzm objawiał się przede wszystkim podczas ubierania choinki. „W naszym domu wszelkie bombki, jako niemiecki wymysł, były wykluczone. Przywoziła więc mama z Buczacza kolorowe bibułki i lśniące arkusze różnobarwnych papierków, dostawałyśmy jajka na wydmuszki” – pisze Ewa Cieńska- Fedorowicz w książce „Wędrówki niezamierzone”. Oprócz własnoręcznie przygotowanych łańcuchów i ozdób z kolorowych papierów, na drzewku wieszano jabłka, pierniki, cukierki oraz świeczki.
Kolacje wigilijne w II RP przeciągały sie do późnych godzin nocnych (fot. NAC)
Zabawki na choinkę, z popularnym wówczas akcentem folklorystycznym, były towarem tak pożądanym, że organizowano nawet kursy robienia zabawek z papieru. W sklepach nie brakowało szablonów do wyrobu koszyczków, aniołów, światów czy też zdobienia wydmuszek. Można kupić również włosy anielskie oraz srebrny proszek do posypywania gałęzi, ale nie cieszyły się one zbyt dużą popularnością.

Odkryte kolana, fałszywy łosoś z cielęciny, taniec shimmy, czyli bale II Rzeczypospolitej

Nogi stały się zbyt banalne i dostępne dla oczu. Stosunek mężczyzny do nóg kobiecych stał się po prostu koleżeński – narzekał malarz Stefan Norblin na karnawałowe kreacje w 1930 roku.

zobacz więcej
Pająki, ptaszki i pazłotka

„Robiono też z marszczonej bibułki gwiazdy na usztywniaczu kartonowym, a największej przypinano okazały ogon, wiadomo bowiem, że trzech króli prowadziła do Betlejem gwiazda, a właściwie kometa, która tym razem nie była wróżbą wojen czy innych nieszczęść, ale dobrą nowiną. Orzechy włoskie i kształtne szyszki powlekano pozłotką, a wydmuszki z jaj przekształcano na jakieś dziwolążne stwory: ptaszki i zwierzątka czworonożne. Z drucików majstrowano pająki, lepiono domki i inne zabawki” – wspomina Tadeusz Chrzanowski w „Wiadomościach ziemiańskich”.

Nawet w Wielkopolsce, która często asymilowała zwyczaje niemieckiej kultury, bombki zwane też bańkami, nie przyjęły się i uważane były za „pachnące obcą kulturą”.

Choinką zazwyczaj był świerk, bardzo rzadko jodła. Jeśli rodziny nie było stać na kupno choinki, za ozdobę służył wieniec z iglastych gałęzi z umieszczoną po środku miską z makiem. Choinki występowały również w wersji słodkiej.

Wigilia nie mogła obyć się bez opłatka (fot. NAC)
„Śledziki” i trzy rodzaje karpia

Zanim zebrano się przy wigilijnym stole, panowie z werwą ruszali na tzw. „śledziki”. Nazwa z pewnością nie wydaje się obca również i dziś. Tak jak teraz, tak i w II RP, były to spotkania towarzyskie w lokalach. Raczono się na nich potrawami postnymi, głównie rybnymi. Nie brakowało również dobrze zmrożonej wódki.

„Śledziki” potrafiły trwać nie jeden, a nawet kilka dni, bo jak oficjalnie tłumaczono chodziło przede wszystkim o to, aby nie przeszkadzać paniom domu w przygotowaniach do świąt. A te rzeczywiście były bardzo intensywne.

Podczas ostatnich przedświątecznych dni panie prawie w ogóle nie wychodziły z kuchni. Wigilijne i świąteczne stoły wręcz uginały się pod ciężarem jedzenia. Nie mogło zabraknąć niczego.
Pod choinką obowiązkowo musiały znaleźć się prezenty (fot. NAC)
Podstawę wigilijnej kolacji stanowiły ryby – musiały się pojawić w co najmniej trzech albo czterech postaciach. W dawnych książkach kucharskich można znaleźć przepisy m.in. na klasyczną rybę smażoną, faszerowanego szczupaka, sandacza gotowanego z jajkami czy karpia na szaro z rodzynkami i migdałami. Na stole musiała być zupa rybna i potrawy z kapustą, makiem i grzybami. Słodka zupa z migdałów była ulubionym daniem płci pięknej.

Wróżby z kurzego jajka i seanse z medium, czyli czary-mary II Rzeczypospolitej

Akhara Mustafa z biednego chłopaka w jeden wieczór stał się znanym jasnowidzem. Z tajemnej wiedzy inżyniera Stefana Ossowieckiego korzystał sam marszałek Józef Piłsudski, a Jan Starża-Dzierżbicki był numerem jeden w świecie astrologii.

zobacz więcej
Mak w leguminie

W przedświątecznych poradnikach radzono, aby ciasta zacząć piec ok. 20 grudnia, a prace takie jak mycie okien i pranie wykonywać na dwa tygodnie przed świętami. Dzień Wigilii miał być już czasem spokoju i zadumy, a nie nerwowych przygotowań.

Pilnowano oczywiście symbolicznej liczby 12 potraw na stole, ale jak doradzano paniom domu: „W dzisiejszych ścieśnionych jadłospisach, nie pomieścimy wszystkiego, jeżeli jednak mak podamy w leguminie, a kapustę w zupie, czy w paszteciku, nie będzie to złamanie tradycji”.

Tłumaczono to względami zarówno zdrowotnymi jak i ekonomicznymi. Nie mogło zabraknąć tradycyjnego opłatka i siana pod obrusem. Zamiast lamp zapalano świece w srebrnych dwu lub trójramiennych lichtarzach. Po północy zazwyczaj podawano mięso i barszcz z kołdunami.

Kolejne dni mijały na delektowaniu się rosołem oraz flakami, przy czym w tych drugich oprócz klasycznej wkładki mięsnej, którą dziś kojarzymy z tą potrawą, można było znaleźć również pulpeciki.
W cukierniach przed świętami nie brakowało słodkości (fot. NAC)
Wspólne kolędowanie

Rzeczpospolita okresu międzywojennego była krajem wielonarodowościowym, w związku z tym świętowano w różnych terminach. Osobno Polacy i Ukraińcy. Jedno pozostawało niezmienne. Święta Bożego Narodzenia były czasem spędzanym w domach, w gronie najbliższych i przyjaciół.

W wielu domach ustawiano dwa stoły – jeden dla domowników, drugi dla nim służby, dla której także przygotowywano prezenty. „Cała służba domowa i stajenna dostawała po worku z bakaliami, a ponadto prezent indywidualny, zawsze coś z ubrania, dla kobiet materiał na suknię lub bluzkę, szalik albo pończochy, dla mężczyzn: koszula, rękawiczki, skarpetki” – pisze w swoich wspomnieniach Maria Czapska.

Po wigilijnej kolacji, która przeciągała się do późnych godzin nocnych, ruszano na pasterkę, a jeśli wieczerza kończyła się zbyt późno, wspólnie kolędowano pod choinką.
Jeśli kogoś nie stać było na choinkę mógł udekorować stół wieńcem świątecznym (fot. NAC)
Wróżby, odwiedziny, przygotowanie do karnawału

Święta Bożego Narodzenia obfitowały we wszelakiego rodzaju nakazy i zakazy, które miały przynieść szczęście, zdrowie i powodzenie. W niektórych rejonach Polski pojawienie się mężczyzny rankiem w wigilię, ubranego w kożuch, przynosiło pecha.

Gdy natomiast pojawiła się tego dnia w drzwiach kobieta znaczyło to, że w gospodarstwie rodzić się będą cieliczki i kokoszki. Złą wróżbą było przewrócenie się choinki, która była symbolem życia lub upuszczenie łyżki. Oznaczało to, że osoba, która ją upuściła, może nie doczekać kolejnej Wigilii.

W Boże Narodzenie nie było wolno gotować, nosić wody a nawet kroić chleba. Chodziło o to, aby nie zakłócać ciszy, jaka w te dni miała panować.

Drugiego dnia świąt na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana obrzucano się w kościele święconym owsem, bobem, lub grochem. Miało to zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. Tego dnia oczekiwano również kolędników, którzy także mieli zapewnić pomyślność.

O ile pierwszy dzień świąt spędzano głównie w domach, drugi, czyli dzień św. Szczepana był już czasem odwiedzania się nawzajem i winszowania sobie. Obfitował w zabawę, a nawet wróżby. Był przedsmakiem zbliżającej się sylwestrowej i karnawałowej zabawy.
Zdjęcie główne: Choinka w II RP udekorowana była głównie własnoręcznie zrobionymi ozdobami (fot. NAC)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.