„Jak jadę wolno, to chce mi się spać”
sobota,
7 stycznia 2017
– To nie jest tak, że wsiadasz za kółko i jedziesz. Trenuję 5-6 razy w tygodniu. Wszystko zależy od tego, czy jest to trening poza sezonem, wtedy jest lżejszy, czy w sezonie przed wyścigiem. Wtedy ciśniemy bardzo dużo – mówi w rozmowie z tvp.info Igor Waliłko. Z motoryzacją związany jest od 8 roku życia. Z powodzeniem ścigał się już w wyścigach kartingowych i Formule 3. Jego życiowy cel i marzenie to oczywiście Formuła 1.
Poznaj niezwykłą historię Marcina.
zobacz więcej
„Mama jest spokojniejsza”
Zaczął od wyścigów kartingowych w wieku 8 lat. Już wtedy podczas swoich pierwszych zawodów dwukrotnie stanął na podium. Drzwi do międzynarodowej kartingowej kariery otworzyły mu Mistrzostwa Polski klasy Młodzik 60, które ukończył, zdobywając 4. miejsce. – Zaczynałem od motocykli, ale to nie było to co chciałem robić. Problem polegał na tym, że aby wjechać na tor motocyklowy trzeba było mieć 14 lat, ja byłem dużo młodszy. Razem z tatą podjęliśmy decyzję, że zacznę od kartingu i w pewnym momencie przesiądę się na motocykle, ale tak zostało i już tego nie zmieniałem – mówi Igor.
Przyznaje, że sam w pewnym momencie doszedł do wniosku, że to dla niego lepsza i bezpieczniejsza droga. – A i mama jest spokojniejsza, choć z tej racji, że tata też jeździł wie na czym polega ten sport i podchodzi do tego w miarę spokojnie. Najbardziej rzecz jasna przeżywa na zawodach, bo to są ogromne emocje i każdy kto mi kibicuje je czuje – tłumaczy.
Przez pierwszy rok swojej przygody z wyścigowymi samochodami trenował na torze w Starym Kisielinie niedaleko Zielonej Góry, czyli miejscowości, w której się wychował. – Co weekend jeździliśmy z tatą i trenowaliśmy na torze – wspomina.
W 2009 roku Igor wywalczył tytuł drugiego wicemistrza Belgii prestiżowej kategorii KF5, w której rywalizował z Maxem Verstappenem, obecnie najmłodszym kierowcą Formuły 1. W 2012 roku talent młodego Polaka dostrzegł Brytyjczyk Lewis Hamilton i zaproponował mu starty w swojej fabrycznej ekipie, w barwach której Igor wygrał włoską serię Trofeo Delle Industrie. W kolejnym sezonie startował już w kartingowych Mistrzostwach Świata i Europy.
„Miałem bardzo dobre tempo”
– Pierwszą osobą, która powiedziała mi, że mam do tego dryg był znajomy rodziców. Potem gdy startowałem już w mistrzostwach świata wielu szefów teamów zachwycało się moją jazdą. Miałem bardzo dobre tempo, brakowało mi doświadczenia, objeżdżenia, ale to co słyszałem jeszcze bardziej mnie motywowało. Gdy pierwszy raz stanąłem na podium zrozumiałem, że to co robię ma sens, że chcę to robić do końca życia – wyznaje.
Przełomowym rokiem w jego karierze był 2014. Po świetnym starcie w kartingu, Igor przesiadł się do jednomiejscowego bolidu z sukcesem debiutując w pełnym sezonie Formuły ADAC Masters 2014 gdzie na podium stawał dwukrotnie. Podczas testów bolidu Formuły 3 włoskiego Zespołu RP Motorsport regularnie utrzymywał się w pierwszej trójce. To zaowocowało kontraktem ze strony Włochów i to z ich ramienia w 2015 roku wystąpił w pełnym sezonie Euroformula Open 2015 gdzie na podium debiutantów stanął 12 z 16 razy.
Podróżnik Arkady Paweł Fiedler przejechał maluchem Afrykę. Teraz rusza na podbój Azji.
zobacz więcej
„Uwielbiam boks”
Igor przyznaje, że życie kierowcy wyścigowego nie polega tylko na szybkiej jeździe samochodem. – To wiele wyrzeczeń. Nie zrezygnowałem ze szkoły, dalej się uczę, chce aby to szło w parze ze sportem. Wiadomo, że sport w pewnym momencie wysunął się na pierwszy plan, ale nie odpuszczam edukacji – mówi. Dodaje, że wielu osobom może wydawać się, że osoba taka jak on po prostu wsiada i jeździ. – Przeciążenia organizmu są tak duże, że organizm musi być bardzo wytrenowany. To nie jest tak, że wsiadasz za kółko i jedziesz. Trenuję 5-6 razy w tygodniu. Wszystko zależy od tego, czy jest to trening poza sezonem, wtedy jest lżejszy, czy w sezonie przed wyścigiem. Wtedy ciśniemy bardzo dużo – tłumaczy.
W przygotowaniach do jazdy pomaga mu…boks. – Uwielbiam boks. Ten sport podobał mi się od małego. Jestem wielkim fanem Tysona. W boksie podobnie jak w wyścigach ważna jest kondycja oraz koncentracja, refleks, koordynacja ruchowa. Jadąc operuję głównie nogami naciskając pedał gazu, czy hamulca, ale górne partie ciała jak dłonie, ręce, barki, czy plecy też muszę mieć bardzo silne – wyjaśnia. Równie ważna jak boks, jest dieta. – Jestem dosyć dużym zawodnikiem, więc całe życie byłem większy od innych. Musiałem i nadal muszę przed sezonem zrzucać około 6-7 kilogramów. Jak chcesz wygrywać o te dziesiątki sekund, to musisz mieć w głowie, że nawet te 2 kilogramy mogą zaważyć, czy wystartujesz z pozycji pierwszej, czy czwartej – mówi. W jego diecie jest mała ilość węglowodanów, za to sporo białka i mikroskładników.
„Gdy zamykam szybkę, jestem skoncentrowany na wyścigu”
Kiedyś lubił jeździć w tych samych starych rękawicach, ale mu przeszło. Jedyne na co zwraca uwagę to buty. – Im starsze, tym lepsze. Dopasowują się do stopy i przez to lepiej się w nich prowadzi. Mocno przywiązuję się też do kasków, a dokładnie do grafik na nich. Do tej pory miałem ich sześć, a grafiki na nich były bardzo podobne – opowiada Igor.
Wszystkie projektuje mu ten sam grafik z Włoch. Przed wejściem do samochodu Igor kuca przed nim. – Robię to żeby odpowiednio naciągnąć kombinezon, żeby się dobrze ułożył. Jak wchodzę do auta jestem zrelaksowany, rozmawiam jeszcze z inżynierami, analizujemy strategię wyścigu, przybijamy piątkę. Gdy zamykam szybkę kasku mój umysł jest już w stu procentach skoncentrowany na wyścigu – mówi.
Igor przyznaje, że poza torem wyścigowym nie szaleje za kierownicą. – W mieście jeżdżę bezpiecznie, staram się nie jeździć za szybko. – Nawet gdybym był najlepszym kierowcą na świecie nie jestem w stanie przewidzieć tego co zrobi inny kierowca. Jak jadę autostradą owszem lubię czasem przycisnąć, bo jestem przyzwyczajony do prędkości – przyznaje.
„Po wypadku była we mnie blokada”
Pytany o wypadki mówi, że miał dwa dosyć poważne. W jednym kask pękł mu na pół i wypadł z samochodu, w drugim prawie prostopadle uderzył w bandę przy prędkości 190 km/h. – Po tym pierwszym przez trzy dni leciała mi z nosa krew, byłem obolały, ale skończyło się tylko na tym. W tym drugim rozwaliłem samochód, miałem mocno zbite kolano, nie mogłem chodzić przez tydzień, ale poza tym nic więcej się nie działo – opowiada.
Pytany o to, czy po tych wypadkach nie bał się wsiąść za kierownicę, odpowiada, że nie. – Jak przyjechałem następnym razem na ten tor, na tym zakręcie przez kilka okrążeń czułem, że jadę wolniej, że jest we mnie pewna bariera i blokada, ale to minęło bardzo szybko – mówi.
„Skupiam się na tym co przed mną”
Nie ukrywa, że wiele razy miewał momenty zwątpienia. – Wydaje mi się, że każdy sportowiec ma takie momenty w swojej karierze. To zupełnie normalne. Cieszę się, że przetrwałem te ciężkie momenty. Potrafiłem sobie z tym poradzić. Skupiam się na tym co przede mną – mówi. Jego plany na 2017 rok to wyścigi Porsche Supercup.
– Formula 1 to jest to co chciałbym robić w przyszłości. Wystartuję w Supercupie, bo to seria bardzo bliska Formuły 1. Jak się osiąga bardzo dobre wyniki, jest większa szansa, że ktoś cię zauważy – mówi.
Pytany o to co w tym sporcie podoba mu się najbardziej, odpowiada, że rywalizacja na torze z innymi zawodnikami. – To jest to co sprawia, że chce się to robić, chce się wracać, ścigać, a gdy wygrywasz widzisz, że te ciężkie treningi nie poszły na marne, efekty po prostu cieszą – mówi.