– Współpraca z modowym „V Magazine” jest jedną z najpiękniejszych rzeczy w moim życiu – mówi Caitin Kitten, o której głośno zrobiło się w ciągu ostatnich kilku tygodni. Modelka od urodzenia cierpi na zespół Schmida-Fraccaro, na skutek którego ma zdeformowaną twarz i ciało. Nie jest jedyną osobą z wadą genetyczną, której udało się odnieść sukces w branży modowej.
Zespół Schmida-Fraccaro dotyka jedną na 150 tysięcy osób. Caitin Kitten, a właściwie Caitin Stickles jest jedną z nich. Cierpi na niego od urodzenia. Powoduje on u niej deformację twarzy i ciała oraz schorzenia narządów wewnętrznych.
Z powodu swojej choroby 29-latka jest bardzo drobna, waży jedynie 40 kilogramów i ma tylko 154 centymetry wzrostu. Dziewczyna nie chowa się jednak w domu, nie przejmuje swoją odmiennością i tym, co powiedzą o niej inni ludzie. Wręcz przeciwnie, wykorzystuje ją jako atut i pozuje do zdjęć.
– Zawsze miałam artystyczną dusze. Gdy byłam mała, rysowałam, malowałam. Gdy tylko mogłam cieszyłam się przyrodą wokół mnie, biegałam wśród drzew od rana do późnego zmroku. Zawsze była we mnie ogromna potrzeba kreatywności, byłam introwertyczna i niezależna, choć chyba ta druga cecha przeważała w mojej osobowości – mówi Caitin.
W pewnym momencie swojego życia zaczęła pozować do amatorskich sesji. – Nie chciałam być aktorką ani modelką, chciałam jedynie wyrazić siebie, swój charakter, mimo tego, że wyglądałam inaczej niż moi rówieśnicy – mówiła.
Swoje zdjęcia zamieszczała na Instagramie. Zobaczył je Nick Knight, słynny brytyjski fotograf mody znany ze swojej współpracy z Lady Gagą, Kanye Westem oraz królową Elżbietą. – Nick napisał do mnie i zaproponował, żebyśmy zrobili coś wspólnie. Nie wiedział wtedy jeszcze dokładnie, co by to miało być, ale stwierdził, że na pewno będzie to coś niesamowitego – wspomina propozycję sesji do gazety „V Magazine”. Na zdjęciach pozowała m.in. w ubraniach Prady i Diora. – V zawsze był bardziej kanciasty, surowy. Nie jest jedynie piękny – jest genialny. Ta współpraca jest jedną z najpiękniejszych rzeczy w moim życiu – mówiła zachwycona Caitin.
„Złamałam konwencję”
Pytana o to, co dała jej ta sesja, stwierdza, że chyba nigdy nie widziała na łamach magazynu kogoś, kto nie był stereotypową pięknością. – Zrobiłam to, bo wierzę, że każdy z nas jest inny, nikt nie jest idealny. Moda zazwyczaj pozostaje w strefie komfortu, nie wybiera osób takich jak ja, tymczasem ta sesja przełamała pewne stereotypy, jestem przekonana, że choć w małym stopniu złamałam konwencję – stwierdza.
Intuicja podpowiadała jej, że będzie znana. Caitin ma coraz większą rzeszę fanów na Instagramie. – To zabawne, ale nigdy nie byłam fanką tej formy mediów społecznościowych. Byłam przekonana, że to idealne miejsce, aby prezentować zdjęcia swoich piesków czy jedzenia, ale nie swojej pracy. Wtedy moja koleżanka zaczęła bawić się moim telefonem i w pewnym momencie stwierdziła, że skoro mam już konto, to powinnam zacząć zamieszczać na nim zdjęcia i tak to się zaczęło – wspomina Caitin.
Zaznacza, że ludzie byli bardzo otwarci na to, co robi. – Zrozumiałam, że nie musisz pokazywać swojego kota, że możesz pokazywać swoją pracę i tym zainteresować ludzi – mówi.
Caitin przyznaje, że intuicja podpowiadała jej, że będzie znana, że zrobi coś, co sprawi, że będzie o niej głośno. – Ludzie zawsze oglądali się za mną na ulicy, bo byłam inna, nie spotykali się zbyt często z kimś takim jak ja. Wiem, że patrzyli się na mnie z czystej, ludzkiej ciekawości. Teraz coraz więcej osób zwraca na mnie uwagę, bo rozpoznaje mnie po zdjęciach, które były i w magazynie, i w sieci. Wiem, że jestem tu po to, aby się spełnić. Mam nadzieję, że to, co robię, może pomóc innym w budowaniu ich własnych marzeń – mówi.
Takich jak ona w branży modowej jest coraz więcej. Jedną z nich jest Madeline Stewart, której z pomocą jej matki udało się spełnić marzenie o tym, aby zostać modelką. Nie byłoby pewnie w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że 20-latka ma zespół Downa. Aby spełnić swoje marzenie o byciu modelką, zgubiła 20 kilogramów. Jej mama Rosanne opracowała dla córki specjalną dietę i pomagała jej w rzucaniu nadwagi. Osoby z zespołem Downa często są otyłe, ponieważ mają spowolnioną przemianę materii. Maddy oprócz diety dużo ćwiczyła. Chodziła na gimnastykę i kurs tańca. Jej ukochaną dyscypliną sportu jest koszykówka. Dziewczyna nie tylko gra, ale kibicuje swojej ulubionej, koszykarskiej szkolnej drużynie.
Metamorfoza Madeline zakończyła się powodzeniem. Dziewczyna zaczęła wrzucać na swojego Instagrama zdjęcia z sesji zdjęciowych. Internauci byli i wciąż są nimi zachwycenia. Australijskie media wróżyły jej sukces i nie myliły się. Maddy podpisała kontrakt z marką Manifesta produkującą odzież sportową, prezentowała również stroje projektantki Rity Lambert – Rebello, uczestniczyła w pokazach mody w Nowym Jorku, wciąż jest zapraszana na kolejne, a niebawem na rynku ma pojawić się zaprojektowana przez nią i sygnowana jej nazwiskiem kolekcja ubrań. Ma być dostępna tylko w sieci i odzwierciedlać styl Madeline. Nie bez powodu nosi nazwę „21 Reasons Why”. To nawiązanie do jej choroby, czyli trisomii 21.
– Tak jak Madeline poszerza horyzonty ludzi w myśleniu o tym, kto może być modelką, tak my jesteśmy zdeterminowani, by pokazać, że (...) jedna marka może ubierać kobiety w różnych rozmiarach – czytamy na blogu marki Manifesta.
„Mogą być równie piękne i seksowne”
Mama Madeline podkreśla, że jej córka pozowanie i sesje zdjęciowe traktuje nie tylko jako dobrą zabawę, ale również jako misją. – Chce udowadniać, że kobiety z zespołem Downa również mogą być piękne i seksowne. Chciałabym aby to, co robi, zachęciło inne dziewczyny do wyjścia z cienia, do pokazania, że również są piękne – mówi pani Stuart.
Aby spełnić swoje marzenie o byciu modelką, 32-letnia Alison Midstokke musiała przejść ponad sto operacji. Od dziecka cierpiała na dyzostozę żuchwowo-twarzową, nazywaną również zespołem Treachera Collinsa. Choroba ta sprawia, że kości jej twarzoczaszki rozrastają się w niekontrolowany sposób. Jej sesja marzenie była inspiracją dla wielu osób, aby nie wstydziły się siebie i nawet, jeśli mają jakieś mankamenty, nie bały się wychodzić do świata. – Patrzyłam w lustro, gdy miałam pięć lat i pytałam mamę, dlaczego jestem taka brzydka. Moja twarz nie rozwinęła się tak, jak powinna. Po tych wszystkich operacjach i zabiegach poczułam się o wiele pewniej, wiedziałam, że mogę zmienić swoje życie i spełnić marzenia – mówi.
Mieszkająca w Nowym Jorku modelka przyznaje, że gdy miała 17 lat ze względu na stres, jaki wyzwalał w niej jej wygląd, zrezygnowała ze szkoły.
– Za bardzo przejmowałam się tym, co o mnie myślą inni ludzie, nie potrafiłam zaakceptować siebie – przyznaje. Pierwszy raz odważyła się jednak pozować przed obiektywem, gdy miała 15 lat. Od tamtego momentu wiedziała, że chce związać swoje zawodowe życie z fotografią, a nawet kamerą. Operacja, która była przepustką do spełnienia marzeń, odbyła się w 2010 roku. Dziś z powodzeniem realizuje swoje aktorskie plany.
Mankament przekuty w atut
Bariery świata mody przełamywane są również przez osoby niepełnosprawne fizycznie. Najlepszym tego przykładem jest brytyjska perfomerka, piosenkarka i modelka Victoria Modesta.
Zasłynęła swoim oryginalnym wizerunkiem, a niepełnosprawność w postaci braku lewej dolnej kończyny uczyniła swoim atutem. Dzięki współpracy z marką The Alternative Limb Project może pochwalić się protezami atrakcyjniejszymi od niejednej kobiecej nogi. Furorę w sieci zrobił teledysk, w którym Modesta prezentuje swoją kończynę w różnych superzmysłowych odsłonach. Fryzury w stylu pin-up i klasyczny hollywoodzki makijaż sprawiają, że nie da się jej nie zapamiętać.
– Urodziłam się w Związku Radzieckim. Zaraz po narodzinach miałam wypadek, który uszkodził mi nogi. Gdy miałam sześć lat było wiadomo, że nie jest dobrze. Nie rozwijały się prawidłowo. Kolejnych sześć w zasadzie spędziłam w szpitalach. To było straszne – mówi Viktoria Modesta. Koszmar kobiety trwał kolejne lata. Nie mogła zaakceptować siebie i tego, jak otoczenie na nią reagowało. Miała 19 lat, gdy sama zdecydowała się na amputację jednej nogi. – Myślę, że jest ogromna różnica w poczuciu bycia ofiarą okoliczności a tym, kiedy to ty dokonujesz wyboru – mówi.
Ona wybrała. Dziś szokuje nie tylko odwagą, ale i kreacjami, bo proteza stanowi ich dopełnienie i jest jej znakiem rozpoznawczym. Twórców protez takie pomysły już nie dziwią. – Nigdy nie uważałam się za osobę, z którą coś jest nie tak. Interesowałam się modą i muzyką, uważałam że jestem fajną osobą, chciałam się obracać wśród innych ludzi i robić fajne rzeczy – powiedziała.
Takich kobiet jak Victoria, Madeline, Caitin i Alison jest coraz więcej i jak widać świat mody powoli staje przed nimi otworem.
Zdjęcie główne: Caitin, Madeline, Alison i Viktoria spełniają swoje marzenia w świecie mody i show-biznesu (fot. Instagram/caitinkitten/viktoriamodesta/ madelinesmodelling/ alisonmidstokke)