Z jakimi wyzwaniami zmaga się Kościół w Kazachstanie. Nie ma problemów z powołaniami wśród Polonii, polegacie głównie na misjonarzach?
Trzeba podkreślić, że Kościół katolicki w tym kraju to nie tylko Polacy. W Kazachstanie jest ponad 130 narodowości, więc w naszej wspólnocie są wyznawcy Chrystusa należący do kilkudziesięciu narodowości. Jesteśmy małą wspólnotą, liczącą około 100 tys. osób, ale nasze struktury są bardzo mocne, nie ze względu na liczbę katolików, ale na wielkie przestrzenie – w regionach, w których mieszkają wierni, są sobie oni bardzo bliscy.
To atut.
Tak. Ale Kościół nie mówi o problemach, a raczej o radościach. Mamy wolność religijną, są struktury kościelne, jest nuncjusz apostolski, konkordat, budujemy kościoły. Cieszymy się, że można być świadkiem Pana Jezusa w kraju, gdzie jest 70 proc. muzułmanów, ponad 20 proc. prawosławnych, są też wspólnoty protestanckie. My, katolicy, mamy tu duże możliwości. Kraj się rozwija, Polonia się rozwija, stosunki między obydwoma krajami się rozwijają, niedawno w Polsce gościł prezydent Nursułtan Nazarbajew, we wrześniu do Kazachstanu przyleci prezydent Andrzej Duda.
Mały odsetek katolików zapewne wzmacnia poczucie bliskości.
Trzeba dbać o wspólnoty czy stowarzyszenia nie tylko polskie. Należy je wspierać i rozmawiać z nimi, ponieważ Kościół katolicki jest powszechny. Polacy są cząstką tej wspólnoty katolickiej, oczywiście w niektórych parafiach są grupami wiodącymi, ale to tylko cześć tutejszego Kościoła.