ODWIEDŹ I POLUB NAS
Jednak do tej prawdy, że nie tylko śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, ale także wcielenie i narodzenie są bardzo istotne, chrześcijanie dojrzewali 300 lat – dopiero wtedy zaczęli je świętować. Czy ten Bóg-Człowiek w wieczności (czymkolwiek ona jest) jest także w jakimś sensie dzieckiem, tym niemowlęciem z Betlejem? Pytanie jest o tyle poważne, że w Kościele katolickim jest np. kult tzw. Dzieciątka Praskiego, jako niemowlę Jezus objawiał się też licznym świętym.
Pierwszy rozdział Ewangelii świętego Jana, który został napisany pod koniec pierwszego wieku naszej ery, praktycznie w całości poświęcony jest Wcieleniu Słowa Bożego. „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”. Ci, którzy Je przyjęli stali się dziećmi Boga, czyli mają udział w życiu Boga. Zatem możemy być pewni, że już pierwsi chrześcijanie znali prawdę o wcieleniu Syna Bożego i rozumieli sens narodzenia Jezusa. Jednak z całą pewnością nie świętowano tej prawdy w taki sam sposób, jak czynimy to obecnie. Kalendarz liturgiczny kształtował się na przestrzeni dziejów, dlatego też różne prawdy wiary zaczynały być świętowane w różnym czasie.
Oczywiście, że nie znamy wieczności i ja też nie będę sugerował, że ją znam, albo że wiem, jak wygląda „zasiadający po prawicy Ojca” Jezus. Wiem jednak, że to jest świat niematerialny. Kiedy Jezus objawiał się po swoim zmartwychwstaniu, przyjmował różne postaci – tak jest i obecnie. Może być tym Jezusem umęczonym na krzyżu, chwalebnym, innym razem – Dzieciątkiem, także w ramionach swojej Matki. Postacie jakie przyjmuje Jezus, czy też różnorodne figury Jezusa ukazują pewne aspekty Jego życia, czy też wyrażają pewną duchowość. Kult Dzieciątka może podkreślać fakt, że Pan Bóg przybliżył się do nas jako bezbronne dziecko, abyśmy mogli przyjąć Go bez lęku.
Dzieciątko z opisu biblijnego jest jednak uboższe, nawet jak na tamte czasy, wręcz nędzniejsze niż inne dzieci. To, jak się musi rodzić, jak matka nie ma ze sobą nic przygotowanego dla Syna, nawet jednej pieluchy, jak musi zaraz z rodziną uciekać, by uniknąć śmierci – to jakieś ekstremum. Opis ten może wzbudzać nie tylko współczucie, ale i przerażenie. Czy to Dziecko musiało tak cierpieć?
Chyba nie potrzeba nikogo przekonywać, że nasza rzeczywistość jest przepełniona cierpieniem. Cierpią nie tylko ludzie chorzy i w podeszłym wieku, ale także młodzi oraz dzieci. Perspektywa, że matka ma wyprawkę dla dziecka, że żyje pod dachem i jest jej ciepło, że niedaleko znajduje się szpital, który jej pomoże urodzić, to jest perspektywa świata zachodniego czy chociażby Japonii. Ale pomyślmy o wielu miejscach w Afryce, Azji czy Ameryce Łacińskiej, gdzie dzieci cierpią nie mniej, a może nawet więcej niż Dzieciątko Jezus. To jest nasza wspólna rzeczywistość. Aby zrozumieć, dlaczego Jezus cierpiał już jako małe dziecko, warto się zastanowić, kto ukazuje większą miłość do cierpiącego człowieka: ten, który wyraża współczucie płacząc nad jego losem, czy też ten, który współcierpi, samemu przyjmując na siebie cierpienie, aby pomóc cierpiącemu? Bóg w Jezusie nie tylko nas odkupił, ale także pociąga nas ku sobie swoją miłością, którą ukazuje poprzez swojego Syna, abyśmy przyjęli Jego zaproszenie do miłosnej wspólnoty. Choć Jezus lękał się cierpienia, jak pokazuje scena modlitwy w ogrodzie oliwnym, i choć jako noworodek czy niemowlę mógł nie być go w pełni świadom, jako Syn Boży, który zdecydował się na wcielenie, doskonale znał konsekwencje tej decyzji. Widząc to możemy być pewni, że Bóg tak bardzo chce się z nami zjednoczyć, że jest gotowy na przyjęcie wszelkiego cierpienia, także tego, którego doświadcza w Eucharystii, gdy przyjmując postać chleba jest jeszcze bardziej bezbronny, niż był jako małe dziecko.
– Magdalena Kawalec-Segond
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Bogusław Nowak jest zakonnikiem werbistą i duchownym rzymskokatolickim. Od 1985 roku jest misjonarzem w Japonii. Pracował dotąd w Nagasaki, Nagoja i Tajimi, zarówno w duszpasterstwie, jak i formacji nowicjuszy. Jest autorem „Słownika znaków japońskich” oraz małej książeczki „Miłość i cierpienie”. Od prawie 6 lat jest proboszczem wielonarodowej parafii Ducha Świętego w Anjo (koło Toyota, w prowincji Aichi).