Nasz człowiek w Fabryce Snów. Młody Polak szturmem zdobywa Hollywood
niedziela,29 października 2017
Udostępnij:
Choć ma dopiero 26 lat i zaledwie kilka ról na koncie, media w Stanach Zjednoczonych rozpisują się na temat jego talentu. Fakt ten z całą pewnością napawa dumą Polaków mieszkających za oceanem, ponieważ Pico Alexander to aktor o polskich korzeniach. Wrota Hollywood nie są łatwą przeszkodą do przeskoczenia, ale ten rok wydaje się dla niego przełomowy. Zagrał już u boku Brada Pitta, a teraz można go podziwiać w komedii romantycznej „Wszyscy moi mężczyźni”, gdzie partneruje Reese Witherspoon.
To pierwszy raz, kiedy aktor wciela się w jedną z głównych ról w filmie. Gra w nim postać jednego z trzech uroczych facetów, którzy przybyli do Los Angeles w pogoni za marzeniami. Będąc bez dachu nad głową poznają 40-letnią Alice, która akurat świętuje w tym dniu swoje urodziny. W tej roli gwiazda serialu „Wielkie kłamstewka” i laureatka Oscara – Reese Witherspoon. Ona z kolei po rozstaniu z mężem, wraz z córkami opuszcza Nowy Jork i wraca do rodzinnego domu. W Mieście Aniołów znajduje pracę, szkołę dla dzieci i tylko sprawy sercowe odkłada na bok.
Film został wyprodukowany przez królową komedii – Nancy Meyers, autorkę hitów „Czego pragną kobiety”, „Holiday” i „To skomplikowane”, zaś reżyserii podjęła się jej córka Hallie Meyers-Shyer, debiutując tym samym w kręceniu filmowej fabuły. Wspomnianej dwójce aktorów towarzyszą m.in. Michael Sheen, Lake Bell czy Nat Wolff. Ona jedna i czterech mężczyzn tworzą damsko-męskie komplikacje, które z czasem przekształcają się w coś o wiele więcej. Szczególnie to widać na przykładzie relacji między Harrym, granym przez Pico Alexandra, a Alice.
Tygodnik TVPPolub nas
Ekipa komedii romantycznej „Wszyscy moi mężczyźni” (fot. Craig Barritt/Getty Images for Lindt)
Po wrześniowej premierze filmu w Stanach Zjednoczonych (do polskich kin trafił 6 października – przyp. red.) amerykańskie media rozpisują się na temat talentu Polaka, a także nazywają jednym z najgorętszych nazwisk showbiznesu. – Wydaje mi się, że to jak wyglądam jakoś mi w tym pomogło. Byłem w niebie, jak się dowiedziałem, że zagram z Reese – mówił w wywiadach Pico Alexander. To ewidentnie moment przełomowy w karierze młodego aktora, który jak dotąd grał m.in. w serialach „Pamiętniki Carrie” czy „Orange Is The New Black”.
Na wielkim ekranie zadebiutował w 2014 roku w kryminale z domieszką dramatu – „Rok przemocy” w reżyserii J.C. Chandora, jako Esai Morales, brat głównego bohatera. Dwa lata później zagrał w produkcji „Indignation” jako Sonny Cottler. W tym z kolei widzowie mogli go zobaczyć w ekranizacji książki „Wszyscy ludzie generała” Michaela Hastings'a. Fabuła przedstawia historię generała Stanleya A. McChrystal'a, głównego dowódcy wojsk w Afganistanie w 2009 roku. Główną gwiazdą filmu „Machina wojenna” jest sam Brad Pitt.
„Wszyscy moi mężczyźni” z Reese Witherspoon i Pico Alexandrem
Rodzinne predyspozycje
Mało kto wie, ale te sukcesy Pico Alexandra nie biorą się znikąd. Predyspozycje do bycia dobrym aktorem ma po prostu zapisane w genach, ponieważ jest synem Magdaleny Deskur i operatora filmowego Łukasza Jogałły. Jego dziadek od strony ojca – Jerzy – był z kolei znanym aktorem, a babcia Elżbieta Maria Stefania Turowicz, córką Jerzego Turowicza, wieloletniego redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”.
Tak naprawdę nazywa się więc Aleksander Łukasz Jogałła, a „Pico Alexander” to pseudonim artystyczny, który jest połączeniem dziecięcego pseudonimu oraz imienia aktora. Co prawda urodził się 3 czerwca 1991 roku w Nowym Jorku, już po tym, jak jego rodzice przyjechali do Stanów Zjednoczonych z Krakowa w latach 80. XX wieku, ale nie zapomina o polskich korzeniach i dość często gości w Grodzie Kraka. Płynnie posługuje się zarówno językiem angielskim, jak i polskim.
– Wszystkie nasze tradycje i kultura, w której siedziałem od dziecka była polska. Zresztą cała reszta mojej rodziny mieszka w Polsce – podkreśla.
Media podają, że jest młody, piękny oraz piekielnie zdolny (fot. Ilya S. Savenok/Getty Images)
Pico wychowywał się w Nowym Jorku w dzielnicy Brooklyn i ukończył szkołę Fiorello H. LaGuardia High School of Music & Art and Performing Arts. Ponoć o tym, że chce zostać aktorem wiedział od zawsze. W celu zrealizowania swoich marzeń udał się do Mason Gross School of the Arts na Rutgers University. Pierwsze aktorskie szlify nabywał w trakcie występów teatralnych, m.in. w spektaklach „Our Town, Punk Rock” i „What I Did Last Summer”. W 2010 roku współtworzył nawet scenariusz filmu krótkometrażowego „Get Set GO!” w reżyserii Gabriela Gomeza.
Słysząc o sobie, że jest młody, piękny, zdolny, a na dodatek szturmem zdobywa Hollywood, musi zdawać sobie sprawę, że marzenia z dzieciństwa na dobre zaczęły się spełniać, ale ma już nowe. – Muszę pomieszkać w Polsce, żeby poznać swoje korzenie. Chętnie zagrałbym w jakimś polskim filmie – deklaruje aktor.