Godzina kosztuje w Warszawie ponad sto złotych. W przypadku psychoanalizy (trzy sesje w tygodniu przez całe lata) płacimy także w razie nieobecności, co daje terapeucie stały dopływ gotówki. Kilkoro bohaterów pańskiej książki popadło w ten sposób w poważne długi, rujnując się finansowo.
Tak było. Ale proszę nie pytać „Dlaczego tak drogo?” Wykonując swoją pracę rzetelnie i empatycznie, terapeuta ponosi ogromy koszt emocjonalny. Stawka nie jest zatem wygórowana. Inaczej, gdy jak w amerykańskich filmach, psychoanalityk bębni palcami w stół zatopiony we własnych myślach, zegar zaś odlicza honorarium.
Jak znaleźć „rzetelnego i empatycznego”? Polegając na referencjach?
Nie jest to gwarancją sukcesu. Sekty religijne także pełne są zadowolonych wyznawców, gotowych polecić swego guru przy każdej okazji. Z drugiej strony: lekarzowi, gdy podejmuje skuteczną interwencję zdarza się zadać pacjentowi mnóstwo bólu, narażając się na złą opinię. Badania mówią z kolei, że satysfakcji pacjenta z przebytej terapii często nie podzielają osoby z otoczenia.
Wreszcie: Paula i Agnieszka opisane w książce wybrały znanych specjalistów. Certyfikowanych, poddawanych superwizji, a nawet utytułowanych naukowo. I cóż? Obie terapie zakończyły się klęską. Zamiast szukać cudotwórcy proponuję zatem postawić raczej na rodzaj terapii.
Czyli?
Modalność osadzoną w nauce. Wyniki wielu badań pokazują, że najlepsze efekty osiągamy ucząc się konkretnych zachowań. W pracy psychologa obserwuję jak trudno jest zmienić samopoczucie człowieka w efekcie pracy nad myślami. O wiele łatwiej jest uzyskać to przez zmianę zachowania.
Weźmy za przykład problemy w relacjach z otoczeniem. Terapeuta pracujący nad zachowaniem przeanalizuje przebieg tych relacji wskazując, gdzie mogę popełniać błędy i jak temu zaradzić.
Weźmy za przykład lęk społeczny. Co wtedy?
Skuteczna terapia polega wtedy na wyuczeniu pacjenta konkretnych zachowań społecznych. Stosowanie ich wymiernie poprawia jakość życia bez zagłębiania się w czeluście samego siebie. Emocje i myśli są bowiem tak naprawdę pochodną tego, co w życiu robimy.
– rozmawiała Ewelina Pietryga