Kiedy jednak Rosja zajęła Krym i wsparła separatystów w Donbasie, Cypko sprzeciwił się tej polityce i sam stał się oponentem Kremla. Tu trzeba dodać, że na długo przed wydarzeniami 2014 roku, rosyjski politolog podkreślał odrębność Ukrainy – kraju, z którego bądź co bądź pochodzi. Wątek ten przewija się między innymi w jego tekstach zebranych w wydanej w 2017 roku książce „Russkaja apatia. Imiejet-li Rossija buduszczieje” („Rosyjska apatia. Czy Rosja ma przyszłość”).
Błędy rosyjskiej elity
Zdaniem Cypki, rosyjska elita polityczna popełnia wobec narodu ukraińskiego błędy, ponieważ ma fałszywe wyobrażenie na temat korzeni jego niepodległościowych dążeń. Przyjęła założenie, że kłopotem dla niej jest Galicja, region należący przed drugą wojną światową do II Rzeczypospolitej, gdzie aktywny był Bandera i do dziś żywe pozostaje jego antyrosyjskie dziedzictwo. Z tego miałby płynąć wniosek, że mieszkańcom reszty Ukrainy – zdecydowanie większej jej części – na niepodległości tak naprawdę nie zależy, więc nie mieliby nic przeciw połączeniu ich kraju z Rosją.
Tymczasem, twierdzi Cypko, oni również – nawet jeśli sami są rosyjskojęzyczni – mają swoją, różną od rosyjskiej pamięć, która pcha ich do tego, żeby od Rosji trzymać się na dystans. Chodzi o przekazywany z pokolenie na pokolenie – kiedyś po cichu w domu, teraz publicznie, uroczyście – przekaz o Wielkim Głodzie, czyli zagładzie ludu ukraińskiego.
W tej martyrologicznej narracji – relacjonuje Cypko – interpretowanej przez Kreml jako narzędzie rusofobii – szwarccharakterem pozostaje prowodyr koszmaru, Józef Stalin. W dzisiejszej Rosji bywa on oceniany dwuznacznie – jako tyran odpowiedzialny za represje obywateli sowieckich (w tym masową kolektywizację), któremu się jednak sporo rzeczy wybacza, bo przecież to pogromca III Rzeszy.