Jeśli tak, to w przypadku ustalenia daty święta, kluczowy nie powinien być dzień miesiąca, lecz dzień w kościelnym kalendarzu liturgicznym. W X wieku chrzty katechumenów (kandydatów do przyjęcia na łono Kościoła), odbywały się w Wielką Sobotę. Ale liturgicznie rzecz biorąc stanowiły one ryty wigilii Niedzieli Zmartwychwstania. Skoro więc Mieszko został ochrzczony w sobotni wieczór, to była to już uroczystość wigilii Wielkanocy (wieczorna Wigilia Paschalna).
A przecież Wielkanoc nie ma stałego dnia w kalendarzu – poza tym, że jest to zawsze niedziela. Rokrocznie jej datę wyznacza pierwsza pełnia Księżyca po przesileniu wiosennym.
Dlatego trzeba przyjąć, że dniem, w którym przypada rocznica chrztu Polski, jest po prostu… Niedziela Zmartwychwstania, ponieważ Wigilia Paschalna stanowi już jej część. Mogłoby to oznaczać, że i nowe święto państwowe powinno mieć – jeśli chodzi o datę – ruchomy charakter. I wniosek ten jest słuszny.
Dlatego ustawa, która ustanawia Święto Chrztu Polski, powinna być skorygowana. Rocznicę aktu nawrócenia Mieszka należy świętować w każdą Niedzielę Zmartwychwstania. I wiadomo, że każdego roku byłaby to inna data.
Ale w takiej sytuacji najważniejsze święto kościelne zostałoby połączone z najważniejszym świętem państwowym. I jeśli nawet nie musiałoby się to wiązać co roku z uroczystą Rezurekcją w katedrze gnieźnieńskiej z udziałem najwyższych władz państwowych, to jednak przy takiej korekcie ustawy Święto Chrztu Polski z pewnością nie byłoby już dniem powszednim.
– Filip Memches
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy