Staliśmy się pośmiewiskiem Europy mniej więcej w tym samym czasie. Hiszpański hidalgo i polski szlachcic dogadaliby się nawet na trzeźwo. A Polak i mieszkaniec zamorskich kolonii Hiszpanii?
zobacz więcej
Jedynym krajem, wtedy peruwiańską prowincją, otwarcie kontestującą zarządzenia metropolii było Chile. Robiono tam porządne jak na owe czasy wina, blokując dostęp do swych portów tym przywożonym z Hiszpanii. Żadnej reakcji ze strony Madrytu być nie mogło, bo prowincja była zbyt trudno dostępna, a ekspedycja wojskowa, choćby z Limy, bezsensowna z powodu takiej błahostki. Nawet kiedy zawodowy bandzior i korsarz na żołdzie londyńskiej królowej Elżbiety I Francis Drake porwał statki z chilijskim winem, co stanowiło oczywisty
casus belli między Anglią i Hiszpanią, Madryt zareagował powściągliwie, a prywatnie przyjął to z radością. Kiedy Drake zrobił to samo w Kadyksie, „prywatnie” zaopatrując angielską flotę w złupione Hiszpanom wino, doszło do kilkunastoletniej wojny między oboma potęgami.
Nareszcie – a może jeszcze raz – kwestia geografii. Peru w ogóle nie ma typowych, ciągnących się po horyzont regionów winiarskich. W kraju jest wiele świetnych enklaw, jednak w zasadzie cała winiarska produkcja towarowa jest skupiona na obszarze leżącym na południe od Limy, w Dolinie Ica, graniczącym z Chile. Nie jest to typowy rejon winorodny, miejscami jest dość suchy i piaszczysty, za to dobrze skomunikowany ze stolicą przez słynną Drogę Panamerykańską. Ale obszar ten musi dzielić się ziemią z przemysłem włókienniczym i cukrowniczym. Mimo tego w mieście Ica obchodzone jest szumnie i z wielkim przepychem doroczne święto wina.
I jeszcze kilka faktów, które mieszają w winiarskich statystykach peruwiańskich. Przede wszystkim pisco – narodowy winiak peruwiański, o którym usłyszymy znacznie częściej niż o winie samym. To wizytówka kraju, którą w ostatnich dwóch dekadach i w obliczu ostrej konkurencji z Chile o nazwę, wyprowadzono na światowe wyżyny prosto z przydomowych zagród. Trzeba jeszcze wspomnieć o rodzynkach i winogronach stołowych – w Peru stanowią one spory odłam produkcji towarowej i to o tendencji wzrostowej, w dodatku aż 60 procent tej produkcji trafia na eksport.
Trzeba mieć nadzieję, że wino podąży szlakiem pisco i winogron stołowych. Oby szybko!
– Wojciech Gogoliński,
redaktor magazynu „Czas Wina” oraz autor m.in. „Leksykonu alkoholi” i współautor książki „Wiedza o winie”.
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy