Chilijski generał, potomek Kozaków, płaci słoną cenę za kontynuację walki z komunizmem. Wyrok, który odsiaduje, uważa za zemstę lewicy.
zobacz więcej
Film ma bardzo wyraźną wymowę antyrosyjską, choć Rosja jako taka w nim się w zasadzie nie pojawia. Czy nie korciło was by dodać jakiś głos, który by pokazywał, że także Rosja w jakimś sensie jest ofiarą swojej imperialnej polityki, że Stalin rzuca złowrogi cień również na nią? Zgodzimy się chyba, że Moskwa nie prowadzi normalnej polityki, nie ma normalnego państwa, o społeczeństwie obywatelskim nie wspominając…
KS: Nasz film jest krytyczny wobec działań Rosji, lecz staram się go nie określać jako „antyrosyjskiego”, bo to mogłoby sugerować, że chcieliśmy tym filmem coś udowodnić, że robiliśmy go pod konkretną tezę, czy też jesteśmy skażeni rusofobią. Tak absolutnie nie jest. Każdy z nas chciałby, aby Rosja była bezpiecznym i przewidywalnym partnerem dla innych krajów, ale niestety pod wodzą obecnej władzy jest to raczej niemożliwe.
W tym kontekście myśleliśmy o bohaterze, który pochodziłby z Rosji i np. z jednej strony byłby zwolennikiem polityki obecnego prezydenta, a jednocześnie i paradoksalnie byłby w jakimś stopniu ofiarą tej władzy. Ostatecznie nie udało nam się znaleźć takiej osoby, która oprócz wspomnianych walorów miałaby w sobie pewną złożoność psychologiczną, byłaby w jakimś rozdarciu, z odpowiednim dramatyzmem. Dla mnie podstawą przy wyborze bohaterów do filmu jest zawsze ich potencjał dramaturgiczny, dopiero później znaczeniowy.
TG: Nie mieliśmy takiego bohatera, a też nie miało sensu na siłę kogoś szukać, żeby tylko udowodnić jak bardzo jesteśmy neutralni.
A jesteście?
TG: Nasz film pokazuje przede wszystkim ludzkie tragedie i to właśnie głos zwykłego człowieka uwikłanego w wielką politykę jest dla nas najważniejszy. A czy sami Rosjanie padają ofiarą rosyjskiej polityki to bardzo złożone pytanie. Panuje dosyć powszechne przekonanie, że rosyjska władza jest zła, ale Rosjanie są dobrzy. W trakcie moich wcześniejszych podróży po Syberii spotkałem mnóstwo fantastycznych ludzi, a jednak uważam, że takie stwierdzenie jest niebezpiecznym uproszczeniem.
Kreml nie działa w próżni. Za Stalinem, Chruszczowem, Breżniewem, teraz Putinem stoi cały potencjał państwa kiedyś radzieckiego, dziś rosyjskiego, czyli… Rosjanie. I niestety okazuje się, że to państwo jest strukturalnie niereformowalne od czasów Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Rosjanie ponoszą za to odpowiedzialność.
Każdy film także dokumentalny jest owocem przeróżnych kompromisów, ustępstw, także ograniczonego budżetu – jeśli byłoby wam dane do „Cieni imperium” dołożyć jedną dodatkową scenę – to co to by było?
KS: Trudne pytanie. Z osobistego i ludzkiego punktu widzenia chciałbym zobaczyć Irinę, żonę Aleksandra z Gruzji, jednocześnie uchodźczynię z Abchazji, która swobodnie przekracza granicę gruzińsko-abchaską po to, by spotkać się ze swoją rodziną, której nie widziała od wielu lat. Chciałbym zobaczyć także Timura wracającego szczęśliwie na Krym wraz ze swoją żoną krymską Tatarką i całą rodziną. I oczywiście, życzyłbym sobie, aby młody Ormianin Aleksiej po nagraniu swojej debiutanckiej płyty wrócił do rodziców do Karabachu, gdzie nie ma już wojny z Azerami.