Skóra jest naszą wizytówką. Żyjemy w czasach kultu piękna, selfi, ważniejsze jest, jak wyglądasz, niż kim jesteś, co wiesz lub co masz do powiedzenia. Rozejrzyjmy się po ulicach, czego tam wiele chodzi: sztucznych rzęs, doklejonych paznokci, wydętych ust, brwi permanentnych i wypełnionych policzków, wyrzeźbionych ciał. Całe mnóstwo podobnych do siebie dziewczyn. Czy to jest piękne? Czasami tak , ale czasami widać ofiary zabiegów z pogranicza medycyny estetycznej – mówi Anna Lachowicz.
18 maja mogą zostać otwarte salony fryzjerskie i kosmetyczne. Licencjonowana kosmetolog z 25-letnim stażem, nauczycielka i egzaminatorka państwowa w zakresie kosmetologii instruuje, jak zadbać o siebie na wiosnę i to po długiej kwarantannie. Jak poprawić wygląd skóry, czym są najnowsze techniki, jak utrwalić ich działanie.
To, co dziś jest passé, jutro może być bardzo popularne.
zobacz więcejPrzedwojenne receptury przybliża książka „Piękno bez konserwantów”.
zobacz więcejTYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
[1]. Nasza skóra zostanie „otwarta” za pomocą pary wodnej i masażu lub przez zastosowanie peelingu mechanicznego, enzymatycznego i tzw. gommage (peeling enzymatyczny, który ścieramy mechanicznie, bo ma formułę lekko zasychającej pasty). Stosuje się także na tym etapie niskoprocentowe kwasy organiczne (np. 2 proc. salicylowy, glikolowy) oraz maski z aktywnym węglem. W zabiegu podstawowym z substancji aktywnych proponuje się klientom na ogół witaminę C i koktajle witaminowe, kwas hialuronowy nieusieciowany (w formie np. maski kolagenowej z kwasem hialuronowym – sam ów kwas jest elementem strukturalnym skóry właściwej i wszelkich chrząstek w naszym organizmie) oraz modne ostatnio tzw. biopeptydy – łańcuchy aminokwasowe pochodzenia naturalnego, penetrujące do skóry właściwej, o zdolnościach pobudzania, regeneracji oraz niwelowania procesów leżących u podłoża starzenia się skóry. Albo jeszcze bardziej à la mode śluz ze ślimaka lub wyciąg z jaskółczych gniazd (chodzi o niesamowite podobno działanie jaskółczej śliny), czy też kosmetyki z jadem pszczoły albo żmii, zawierające neuropeptydy, a więc walczące ze zmarszczkami od strony działania mięśni podskórnych, a nie tylko skóry. Na topie kosmetologii jest dziś medycyna chińska. WRÓĆ
[2]. Najprościej sobie wyobrazić rodzaj mikro-piaskarki, która pod ciśnieniem wyrzuca z siebie zmineralizowany tlenek glinu (korund, ale miło będzie myśleć, że się złuszczamy jego najszlachetniejszą odmianą, czyli rubinem czy szafirem, czyż nie?). Tak działa mikrodermabrazja korundowa – istnieje również diamentowa, czyli w istocie „twardsza” odmiana tej metody. Maszyna „piaskuje” i jednocześnie robi za odkurzacz i zasysa martwy naskórek. Po serii zabiegów skóra staje się napięta, bo wzmaga się w niej produkcja kolagenu i elastyny. Znikają zmiany trądzikowe, zmarszczki i przebarwienia. Skóra zniszczona słońcem (i solarium) jest po tym zabiegu wyraźnie odbudowana, nawilżona i jaśniejsza. WRÓĆ
[3]. Najwięcej ciekawej fizyki znalazłam w procedurze peelingu kawitacyjnego – biorąc na rozum, to po prostu musi działać, bez dwóch zdań. Otóż: temperatura wrzenia każdej cieczy zależy od jej ciśnienia i im ono jest niższe, tym i owa temperatura jest niższa. Wystarczy zatem lokalnie mocno obniżyć ciśnienie jakiejś cieczy, a zacznie ona w tym miejscu wrzeć, tworząc w całej swej wrzącej objętości pęcherzyki gazu. I one będą tarły i ścierały naszą skórę (celowo zwilżoną wodą przed zabiegiem). Powstające bowiem pęcherzyki gazu zapadają się, a często gwałtownie implodują, co wytwarza fale uderzeniowe. Gdy ciecz (woda lub preparaty wodne) gwałtownie przyspieszy w cieniutkiej głowicy urządzenia, jej ciśnienie musi zmaleć, a więc będzie ona wrzeć w temperaturze pokojowej. Nie będzie parzyć, jedynie wrzeć. To jest kawitacja. Przeciekawe i skuteczne. Aczkolwiek nie bezbolesne. WRÓĆ
[4]. Z nieco innej fizycznej bajki jest oksybrazja (mikrodermabrazja wodno-tlenowa), czyli taki mikro-karcher. Tu ze specjalnego aplikatura pod ciśnieniem sprężonego powietrza wydostają się kropelki soli fizjologicznej, co złuszczy powierzchniową warstwę naskórka i spowoduje jego gojenie – narastanie naskórka młodego i pięknego. Idealny bezbolesny zabieg bankietowy, przed wielkim wyjściem. A jeśli zabieg powtórzymy wielokrotnie, wpłynie też na strukturę skóry właściwej (pojawiają się tam jakże pożądane włókna kolagenowe i elastylowe). To metoda bezpieczna dla osób o bardzo delikatnej skórze, naczyniowej czy w inny sposób wrażliwej. Usuwa zaskórniaki, zmniejsza łojotok, czyni życie bakterii trądzikowych (beztlenowców) ciężkim i nie do zniesienia. Można tu regulować temperaturę, korzystając zatem z zimna można wzmacniać ściany naczynek krwionośnych w skórze. Ponadto zabieg masuje skórę oraz ją nawilża dzięki zjawisku osmozy. WRÓĆ
[5]. W tym roku na zabiegi z kwasami jest już trochę późno, bowiem jednym z przeciwwskazań ich stosowania jest wysoki poziom promieniowania UV. Nie możemy robić peelingu kwasami zwłaszcza latem, gdyż wchodzą one w mocną reakcję ze słońcem i mogą powodować przebarwienia. Dlatego lepiej na te zabiegi udać się bardzo wczesną, szarawą jeszcze wiosną - niestety, z powodu koronawirusa były wtedy pozamykane. Jest jednak kilka kwasów CAŁOROCZNYCH, m. in. laktobionowy i migdałowy.
W formie czystego preparatu wysokiej jakości kwasy organiczne to kosmeceutyk, czyli taki kosmetyczny farmaceutyk. Będzie to substancja skoncentrowana, zatem silniej działająca, a z punktu widzenia jej designu i produkcji – technologicznie zaawansowana.
Kwasy są, jak wiemy, żrące, choć te poniższe w zastosowanych stężeniach – raczej penetrujące. Spotkamy zatem w różnych formach, dobrze przenikających w głąb skóry, kwasy: azleinowy i laktobionowy (jedyne bezpieczne do zastosowania przy trądziku różowatym), hydroksybursztynowy, glikolowy (jako pierwszy pojawił się na naszym rynku już w latach 90. XX w. i trwa), trojchlorooctowy, pirogronowy, felurowy, migdałowy, salicylowy, gamma aminomasłowy (ten podobno działa jak botox).
Anna Lachowicz za bardziej skuteczne i bezpieczniejsze uważa stosowanie po kolei kwasów czystych, niezmieszanych ze sobą. Dobranych rodzajem, stężeniem i kolejnością zastosowania do konkretnego skórnego problemu, z którym przychodzimy. Gdy jednak choć raz do roku (póki światło słoneczne nie stanie się mocne, nie można też wtedy chodzić na solarium) zafundujemy sobie od 3 do 6 tego typu profesjonalnych zabiegów w odstępie od 10 do 14 dni, to możemy nawet oczekiwać pozbycia się blizn, przebarwień czy rozstępów. A w międzyczasie warto stosować w domu pielęgnację przy użyciu kremów, żeli czy toników z zawartością 2 do 4 proc. odpowiedniego dla nas kwasu, plus koniecznie krem hydrolipidowy. Skórę bowiem trzeba nawilżać i równie mocno natłuszczać. WRÓĆ
[6]. Dziś, jeśli chodzi o gabinety kosmetyczne, techniką „must have” jest oczyszczanie wodorowe. To takie cudowne połączenie elektroporacji (ważnej podstawy innej techniki, wspomagającej regenerację skóry, zwanej mezoterapią bezigłowej – patrz przypis 7), z antyoksydacyjnymi właściwościami wodoru cząsteczkowego. Wodór bowiem, spotykając postarzające nas i niszczące nam DNA wolne rodniki tlenowe, łączy się z nimi, tworząc bezpieczną i pożądaną w głębokich warstwach skóry wodę. Zatem i oczyści, i nawilży, i odmłodzi. WRÓĆ
[7]. Intensywne światło pulsujące IPL – zmniejsza zmarszczki, rumień i trądzik, usuwa zbędne owłosienie, zamyka popękane naczynka, rozjaśnia przebarwienia i niweluje wiele innych problemów skórnych. Ale to nie laser, nie daje bowiem spójnej wiązki światła o konkretnej długości fali. Urządzenie IPL (silna lampa ksenonowa i zespół kondensatorów) wytwarza szerokie spektrum niespójnych fal świetlnych (w zakresie od 500 do 1200 nanometrów), które mogą być pochłaniane w tkankach przez konkretne chromofory (substancje absorbujące światło o określonej długości fali, np. melanina i hemoglobina). Powstaje wtedy ciepło, a ono niszczy przekrwione czy przebarwione komórki (wypełnione chromoforami), pozostawiając nietkniętymi komórki zdrowe.
Jeśli chcemy głębiej penetrować skórę tego typu terapią, trzeba do IPL dołożyć RF, czyli fale radiowe (elektromagnetyczne o częstotliwościach 3Hz do 3THz – poza radiem na tym opiera się np. działanie kuchenek mikrofalowych; w kosmetologii stosuje się zakres: 0,5-7MHz). Efekt końcowy podobny do IPL, ale na ogół uzyskiwany szybciej, choć niekoniecznie taniej. Tu chodzi o zabiegi odmładzania skóry i redukcji tkanki tłuszczowej – ponownie w oparciu o zlokalizowany efekt termiczny w tkance (niczym podgrzewanie czegoś w mikrofalówce).
Najnowszy zaś hit w tej klasie to mezoterapia bezigłowa. Jej działanie opiera się na tym, że nasze błony komórkowe są głównie lipidowe, ergo – nieprzepuszczalne dla wody i wszystkiego, co się w niej rozpuszcza. Jednak w tych tłuszczach zatopione są białka, a wśród nich tzw. kanały jonowe. Owe otwierają się w sposób kontrolowany i bardzo wiele z nich otwiera się pod wpływem zmiany napięcia elektrycznego na owej błonie komórkowej. Pojawia się prąd przez kanał i wchodzi wtedy wszystko, na co wielkość i selektywność kanału pozwala, zgodnie z gradientem stężeń. Czyli w przypadku jednoczesnego podawania jakiegoś fantastycznego kosmeceutyku, wchodzi on właśnie. Można podać coś naprawdę głęboko i bez igły, dzięki zjawisku elektroporacji. Wystarczy zastosować pulsy o częstotliwości radiowej wysokonapięciowego prądu stałego. A jak dorzucimy ultradźwięki, to podawana substancja wniknie jeszcze głębiej – tego się nie da osiągnąć żadną dyfuzją, a nawet z najbardziej magicznymi liposomami (czyli tłuszczowymi banieczkami, mającymi tendencję do przenikania przez lipidowe błony komórkowe lub włączania się w nie). Jako osoba niegdyś bawiąca się w elektrofizjologię błon komórkowych i badająca kanały jonowe stwierdzam, że z naukowego punktu widzenia rzecz musi działać. Metoda daje szybkie i widoczne rezultaty w redukcji zmarszczek oraz np. fałd nosowo-wargowych, „kurzych łapek”, w zabiegach liftujących, poprawiających koloryt i strukturę skóry. Pozwala na dość dowolny dobór wprowadzanej substancji czynnej. WRÓĆ
[8]. Mezoterapia mikroigłowa – tu wszystko zależy od jakości igiełek, które nakłuwają skórę. Niewielkie zranienia bowiem indukują regenerację skóry, czyli tworzenie się warstewki kolagenowej (powstawanie nowych włókien kolagenu i elastyny, białek kluczowych dla napięcia tkanek skórnych). W skórze pod wpływem mikronakłuć powstaje stan zapalny (intensywne, ale bezbolesne zaczerwienienie i opuchlizna, schodzą po kilku dniach). Ma to powodować ozdrowieńczą przebudowę skóry, czyli dawać efekty odmładzające. Wystarczy intensywnie, bardzo gęsto i na odpowiednią głębokość ponakłuwać wybrane okolice twarzy (można łącznie z powiekami), szyi, dekoltu, ramion, grzbietów dłoni, brzucha, pośladków czy ud. Po serii zabiegów (4-6, powtarzanych co 2-4 tygodnie) wychodzimy ujędrnione, ze zniwelowanymi bliznami po trądziku, bez drobnych zmarszczek i przebarwień, ze skórą napiętą, elastyczną i o pogrubionym, lepiej funkcjonującym naskórku. Mikroigiełki ze stali chirurgicznej są różnej długości, ale najlepiej gdy mają 1 mm; mogą być umieszczane na rolce, po ok. 500 sztuk (dermaroller, mezoroller) lub mieć formę DermaPenu z 12 igłami. WRÓĆ
[9]. HIFU (High Intensity Focused Ultrasound), czyli lifting robiony za pomocą skupionej wiązki ultradźwięków o wysokiej energii. Technika działa tylko w precyzyjnie wyselekcjonowanych warstwach głębszych skóry (powierzchnia nie ulega żadnym uszkodzeniom), efekt niszczenia dotyczy wybranych komórek i prowadzi do kontrolowanego procesu zapalnego, a zatem do regeneracji i tworzenia nowych włókien kolagenowych. Można sobie za pomocą HIFU poprawiać tak wygląd skóry (niweluje objawy starzenia), jak i owal twarzy. Pozbawia nas zatem nie tylko zmarszczek i bruzd, ale i nawisów skórnych, choć to nie skalpel. W dodatku po zabiegu po prostu wstajemy i wychodzimy. WRÓĆ
[10]. Kolejną innowacją w walce z grawitacją (gdy skóra opada i wisi), bezbolesną, bezinwazyjną, przyjemną i relaksującą podczas procedury, a w dodatku korzystającą z osiągnięć nauki i stąd skuteczną, jest infuzja tlenowa. To połączenie tlenu pod ciśnieniem z kwasem hialuronowym w dwóch formach: nisko- i wysokocząsteczkowej oraz specjalnego, dobranego dla danej skóry serum, które jest dosłownie wtłaczane tlenem do jej głębszych warstw. Można ten zabieg łączyć z botoxem czy mezoterapią kwasem hialuronowym oraz wolumetrią (technika wypełniania rysów twarzy i niwelowania zmian). Podnosi owal, wyostrza rysy, dlatego nie warto przesadzać, żeby nie skończyć, jak Joker.
Karboksyterapia, czyli dwutlenek węgla jako „niezbędna cząsteczka atrakcyjnego wyglądu”. Tego aktywiści środowiskowi jeszcze nie zakazali, choć rzecz polega na wtłaczaniu cieplarnianego gazu specjalną igłą pod skórę. Boli tyle, co akupunktura, więc nie bardzo, zabieg nie wymaga zatem znieczulenia. Redukuje w skórze tak zmarszczki, jak i rozstępy, cellullit (bardzo skutecznie, nawet rozległy i intensywny) czy nadmiar tkanki tłuszczowej i wiotkiej skóry. Pojedynczy zabieg nie jest jednak tani, a wymaga powtarzania w seriach, oczekiwanie na efekt nawet przez 3 miesiące. WRÓĆ