Rozmowy

W czasie pandemii nawet liberałowie oczekują od państwa wsparcia

Chiny zawsze były wybierane ze względu na supertanie komponenty i produkty w cenach nieporównywalnych z Europą. Dziś pojawiają się głosy europejskich polityków, iż w wielu sektorach gospodarki nasz kontynent był zbyt uzależniony od Azji – przypomina ekonomista Jakub Sawulski.

TYGODNIK TVP: Polski Instytut Ekonomiczny na początku pandemii koronawirusa przedstawił scenariusz dotyczący obniżenia PKB w roku 2020 o 1,3 pkt. Już następnego dnia liczba była nieaktualna. Czy cokolwiek można dziś prognozować?

JAKUB SAWULSKI:
Sytuacja jest nieprzewidywalna, a najważniejszą zmienną jest czas trwania pandemii, czyli rozprzestrzeniania się wirusa wpływający na reakcje instytucjonalne państw. Ograniczenia ruchu czy działalności gospodarczej to kluczowa sprawa. Dziś nie wiemy, jak długo potrwa zamknięcie granic, centrów handlowych, lokali gastronomicznych. W najnowszym wydaniu naszego cotygodniowego biuletynu określiliśmy zatem trzy scenariusze obniżenia PKB Polski. Najbardziej pesymistyczny przyjmuje, iż rozprzestrzenianie się wirusa będzie procesem ciągłym, który lekko zwalnia w lecie i ponownie znacząco przyspiesza jesienią.

Co więc dalej z naszą gospodarką?

W takim scenariuszu skala recesji w Polsce może być podobna do tej w innych państwach UE podczas globalnego kryzysu finansowego – w 2009 r. Ale wszystkie prognozy muszą się opierać na tempie wzrostu liczby zachorowań. Odpowiedź na to pytanie należy więc obecnie do lekarzy i epidemiologów.

Oni wiedzą już, że koronawirus atakuje głównie układ oddechowy człowieka. A jakie sektory gospodarki sparaliżuje pandemia?

Najbardziej już cierpi sektor usług. To przedsiębiorstwa, gdzie liczy się bezpośredni kontakt z klientem. One z dnia na dzień straciły tę możliwość. Duże straty odnotowuje sektor rozrywki i kultury, za chwilę w dużych opałach będą także nasze firmy produkcyjne.


Domino gospodarczej recesji już ruszyło?

Ogromną wadą analiz ekonomicznych jest bazowanie na danych, które spływają po kilku tygodniach. Pełne informacje o tym, co działo się w marcu będziemy mieć najwcześniej w połowie kwietnia. Kilka rzeczy zaobserwowanych w sklepach potwierdzają nam dane z kart płatniczych opublikowane przez bank PKO BP czy badania rynku firmy Nielsen. Wskazują one, że sprzedaż niektórych produktów – takich jak ryż, makaron czy środki dezynfekujące – wzrosła w jednym tygodniu nawet o kilkaset procent. Tendencja się jednak uspokoiła, w następnym tygodniu zakupy tego typu artykułów były niższe niż zazwyczaj.
Luty 2020 rok. Fabryka maseczek higienicznych w Handan w chińskiej prowincji Hebei. Fot. Feature China/Barcroft Media via Getty Images
Mamy też rekordowo niskie ceny na stacjach paliw.

Nie jest to jednak zasługa polityki ekonomicznej państwa, ale sprawa czysto polityczna. Zbiegło się to oczywiście z wybuchem epidemii koronawirusa, ale wynika z braku porozumienia Rosji z krajami OPEC, czyli de facto Arabią Saudyjską. Według oficjalnej wersji kraje nie były w stanie uzgodnić skali wydobycia ropy naftowej.

Czyli jest jeszcze wersja nieoficjalna?

Mówi się o spisku Rosji i OPEC wymierzonym w USA. Arabia Saudyjska miała porozumieć się z Rosją, wprowadzić na rynek nadwyżkę surowca i sprawić, że kosztowne wydobycie amerykańskiej ropy stanie się mało opłacalne. Skala produkcji została powiększona, co przy zmniejszonym zapotrzebowaniu Chin znacząco wpłynęło na cenę paliwa.

Kolejne potwierdzenie tego, jak wszyscy jesteśmy związani globalnymi więzami ekonomicznymi. Czy to prawda, że kryzys dotarłby do Polski, nawet gdyby nie pojawił się tu sam wirus?

Oczywiście. W ostatnich dniach mówimy dużo o problemach sektora usług, tymczasem największe komplikacje czekają nasze zakłady produkcyjne. Wiele firm korzystało z półproduktów importowanych z Azji. Dziś dostawy z Chin są ograniczone i branża ma olbrzymie problemy. Polskie zakłady nie są w stanie wytworzyć finalnego produktu i wysłać go na eksport, który był motorem polskiego rozwoju w ostatniej dekadzie.

Kryzys 2020 będzie ogromną nauczką dla biznesu w Europie. Oddelegowaliśmy produkcję do Azji, gdyż było to tańsze. W rezultacie newralgiczne sektory, takie jak farmacja czy produkcja sprzętu medycznego są uzależnione od komponentów z Chin.

Jak koronawirus zmieni świat? Czy fizyczny kontakt ograniczymy do minimum i więzi społeczne zaczną zanikać?

Jeżeli pandemia potrwa dłużej, to miasta czekać będzie stopniowe wyludnianie.

zobacz więcej
W Europie nie potrafimy wyprodukować maseczek, bo Chiny robiły to taniej?

Dziś przekonujemy się, że od kryterium ceny ważniejsza jest stabilność dostaw. Chiny zawsze były wybierane ze względu na supertanie komponenty i produkty w cenach nieporównywalnych z Europą. Moim zdaniem po kryzysie nastąpi tendencja do deglobalizacji, odbudowania produkcji, ale także wytwarzania żywności w obrębie własnych państw. Już pojawiają się głosy europejskich polityków, iż w wielu sektorach gospodarki nasz kontynent był zbyt uzależniony od Azji.

I już pojawiają się pierwsze plany wsparcia. Specjalne ustawy przyjmuje niemal każdy kraj w Europie.

A Polska chyba jest jednym z niewielu państw, które proponuje dość wstrzemięźliwy pakiet antykryzysowy. Niemcy czy Francja deklarują wpompowanie znacznie większych środków na ratowanie swojej gospodarki, z kolei na Węgrzech już zaczęto rządzić dekretami. Sytuacja jest tak poważna, że żadne państwo nie patrzy na koszty. Taka reakcja jest zrozumiała, gdyż skala spadków na rynkach finansowych jest znacząca i znacznie większa niż w czasie kryzysu z roku 2008.

Przejdźmy na poziom mikroekonomii i polskie podwórko. COVID-19 jest szczególnie groźny dla osób starszych, ale konsekwencje ekonomiczne chyba najbardziej uderzą w młodszych.

Najmłodsze pokolenie obecnego rynku pracy jest zatrudnione na najbardziej niestabilnych zasadach: albo na umowach czasowych, które w przypadku problemów firmy nie muszą być przedłużone, albo jako jednoosobowe firmy. W naszym kraju funkcjonuje w ten sposób co czwarta osoba na rynku pracy i więcej niż połowa pracowników w najmłodszym pokoleniu. Trudno oczekiwać, że ich miejsca pracy będą chronione.

Pana książka „Pokolenie ‘89” mówi dużo o społecznych problemach tej generacji. Jakie głosy od rówieśników docierają do pana w tych trudnych dniach?

Na razie obawa o zdrowie jest ważniejsza niż niepewność związana z miejscem pracy, choć wiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że ich firma może nie przetrwać. Ale tutaj następuje dość przewrotna sytuacja – osoby dotychczas gospodarczo liberalne, narzekające na obciążenia podatkami w czasie hossy, z tygodnia na tydzień zmieniają poglądy o 180 stopni i oczekują ogromnego wsparcia ze strony państwa.
Amazon już szuka 100 tys. nowych pracowników. Na zdjęciu: Dostawca Amazona na opustoszałych z powodu pandemii koronawirusa ulicach Nowego Jorku. Fot. Gary Hershorn/Getty Images
212 miliardów złotych jako tarcza antykryzysowa to ogromna suma. Czy może zapewnić miękkie lądowanie przedsiębiorcom?

Choć znamy skalę tych środków, to jeszcze niewiele wiemy o szczegółach pomocy. Kto będzie głównym beneficjentem i jakie będą zasady pomocy? W sektorze usług bardzo dużo pracowników zarabiało płacę minimalną, a część wynagrodzenia otrzymywała „pod stołem”, czy w takim układzie mogą liczyć na prawdziwą kompensatę utraconych dochodów? Dużo większym problemem stanie się bezrobocie, a w Polsce przez lata nie wypracowaliśmy sensownego zabezpieczenia przed takim ryzykiem. Mieliśmy oczywiście rekordowo niską jego stopę, ale też tylko mniej niż 20 proc. bezrobotnych miało prawo do zasiłku.

Trudno być drugą Skandynawią. Zobaczymy, jak zamożne państwa poradzą sobie ze wsparciem obywateli.

Luki w systemie polityki społecznej są niedostrzegalne wtedy, kiedy na rynku jest hossa, ale kiedy pojawia się kryzys, to najsłabsi są najbardziej zagrożeni. Uważam, że systemy państw zachodnich dzięki rozwiązaniom istniejącym wcześniej są przygotowane na takie ryzyko.

Choćby w Danii. Już dziś rząd deklaruje, że weźmie na siebie 75 proc. utraconego wynagrodzenia pracowników. Ten kraj akurat może być dobrą inspiracją dla polityki społecznej w innych krajach Europy. Rynek pracy określany jest mianem tzw. flexicurity. Termin będący hybrydą słów flexibility (elastyczność) oraz security (bezpieczeństwo). Polega to na niezwykle elastycznym zatrudnianiu pracownika i możliwości zwalniania, ale z jednoczesnym silnym zabezpieczeniem socjalnym ryzyka utraty pracy. W Polsce mamy tylko elastyczność i to korzystną dla pracodawców.

Po pandemii koronawirusa nie będzie powrotu do przeszłości

Skutkiem epidemii może być światowy kryzys na rynkach finansowych.

zobacz więcej
Co z liczną grupą osób zatrudnionych w niezwykle popularnej tzw. gig economy, czyli np. kierowcami Ubera?

Miejsca pracy kierowców Ubera były zgodnie z przepisami Ministerstwa Finansów legalizowane, czyli musieli działać jako jednoosobowa firma. Często był to jednak biznes dla osób inwestujących w dużo większą liczbę samochodów. Problem gig-economy jest inny: wynagrodzenie jest uzależnione od liczby zrealizowanych kursów, a gdy życie społeczne zamiera, to kierowcy z dnia na dzień tracą jakiekolwiek dochody.

Najbardziej nowoczesne formy przedsiębiorczości okazały się bardzo ryzykowne. Podobnie będzie z kapitałem inwestującym w rynek wynajmu. W wielu polskich miastach kapitał popłynął do rynku wynajmu krótkoterminowego i, co ważne, znacznie wywindował ceny mieszkań w centrach dużych miast.

Jak ten kryzys zmieni gospodarkę świata? W USA ma być rekordowe bezrobocie, ale Amazon już szuka 100 tys. nowych pracowników.

W rezultacie poprzednich epidemii SARS i MERS w Azji powstały firmy-giganty e-handlu. Już dziś widzimy, jak zakupy podstawowych dóbr przenoszą się do internetu. Obserwujemy także ciekawe zjawiska związane z pracą zdalną i e-learningiem. Nastąpiła szokowa cyfryzacja polskich firm i polskiej szkoły.

Wróci idea interwencjonizmu państwa i jego większej obecności w gospodarce?

Większość młodych ludzi w Polsce ma na gospodarkę spojrzenie liberalne. Od lat kwestionowana jest skala obciążeń podatkowych czy konieczność płacenia składek. Dziś przeważająca część obywateli, ale i przedsiębiorców oczekuje interwencjonizmu. Nagle okazuje się, że potrzebujemy państwa i przypominamy sobie, jaka jest jego fundamentalna rola – zagwarantowanie obywatelom bezpieczeństwa. Przekonujemy się, że w czasach niestabilności i kryzysu ważna jest wspólnota.

I dobrze funkcjonująca służba zdrowia.

Na swoim blogu napisałem nawet ostatnio, iż na co dzień rozmaite prywatne firmy oferujące opiekę medyczną są oczywiście bardzo fajne, ale jak przychodzi kryzys zdrowotny, to kluczowa staje się jakość usług publicznych. Zastanawiam się, czy gdy już uporamy się z pandemią, to w Polsce będzie większa presja społeczna na zbudowanie mocnych podstaw tego systemu. Przez ostatnie dekady tolerowaliśmy jako społeczeństwo ewidentne zaniedbania, emigrację lekarzy i pielęgniarek i dziś mamy ich najmniej w Europie w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców. Dla polityków naprawa służby zdrowia nie jest obszarem, w którym można odnosić krótkotrwałe korzyści polityczne. A dziś przekonujemy się, że to sprawa kluczowa.

– rozmawiał Cezary Korycki

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Dr Jakub Sawulski jest ekonomistą, kierownikiem zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego, adiunktem w Szkole Głównej Handlowej. Zajmuje się finansami publicznymi. Autor książki „Pokolenie ’89. Młodzi o polskiej transformacji”.
Zobacz więcej
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Zarzucał Polakom, że miast dobić wroga, są mu w stanie przebaczyć
On nie ryzykował, tylko kalkulował. Nie kapitulował, choć ponosił klęski.
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
W większości kultur rok zaczynał się na wiosnę
Tradycji chrześcijańskiej świat zawdzięcza system tygodniowy i dzień święty co siedem dni.
Rozmowy wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Japończycy świętują Wigilię jak walentynki
Znają dobrze i lubią jedną polską kolędę: „Lulajże Jezuniu”.
Rozmowy wydanie 15.12.2023 – 22.12.2023
Beton w kolorze czerwonym
Gomułka cieszył się, gdy gdy ktoś napisał na murze: „PPR - ch..e”. Bo dotąd pisano „PPR - Płatne Pachołki Rosji”.
Rozmowy wydanie 8.12.2023 – 15.12.2023
Człowiek cienia: Wystarcza mi stać pod Mount Everestem i patrzeć
Czy mój krzyk zostanie wysłuchany? – pyta Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.