W połowie Konfederacji, w 1770 roku, czując mocne oparcie w familii Czartoryskich, Stanisław August podejmie natomiast ważną próbę politycznej emancypacji, która, jak udowodniła w swej pracy Dorota Dukwicz, doprowadzi do załamania dotychczasowego systemu dominacji Imperium Katarzyny w Polsce i stanie się jedną z najistotniejszych przesłanek dla rosyjskich planów rozbiorowych. Teza marksistowskiej historiografii, że to Konfederacja Barska przyczyniła się do rozbiorów jest dziś uważana za fałszywą.
Rolą rosyjskiego ambasadora było „wyrwanie z Polski duszy”?
Jeśli duszą jakiegoś zbiorowego organizmu można nazwać jego zdolność do politycznego, religijnego i kulturowego samostanowienia, to tak. Celem najpierw Mikołaja Repnina, a potem kolejnych ambasadorów Rosji w Polsce, było sprawowanie pełnej kontroli nad życiem obywatelskim Rzeczypospolitej. Nie muszę dodawać, że każdy z nich dostawał szczegółowe instrukcje z Petersburga.
Skądinąd niemało wpływowych rodaków wzbogacał jurgielt...
Niemal wszyscy polscy oligarchowie korzystali z hojności rosyjskich ambasadorów. Ta nie była jednak zupełnie bezinteresowna. Niektórzy z nich w związku z tym zasilili potem szeregi Targowiczan.
Pojawił się wtedy pomysł utworzenia Nieustającego Synodu Narodowego zakładający odłączenie polskiego Kościoła od Rzymu. Przypomina to trochę późniejszy peerelowski ruch Księży Patriotów.
No cóż. W wielu epokach w niektórych państwach podejmowano próby oderwania hierarchii kościelnej od Rzymu i uzależnienia jej od władzy świeckiej. Tak było i w tym wypadku. Na przyszłych konfederatach podobne zamiary – w ówczesnej sytuacji nie tak trudne do realizacji – robiły piorunujące wrażenie.
Ostatecznie okazało się, że pomysły ambasadora Repnina były tylko straszakiem mającym zmusić do milczenia nuncjusza apostolskiego, którego oburzało rosyjskie panoszenie się w Polsce, a także szachować samego papieża…
Kościół katolicki sprostał wówczas wymaganiom?
XVIII wiek był jednym z najciemniejszych w historii polskiego Kościoła. Nigdy wcześniej i nigdy później nie mieliśmy na naszych ziemiach takiej kondensacji hierarchów, których poziom moralny nie przystawał do dekalogu, nie wspominając o kompletnym zeświecczeniu.
Prymas Gabriel Podoski, zwany przez wielu Lucyperem, to najbardziej ohydna emanacja panującego wówczas zepsucia. Repnin lubił mówić, że go zrobi papieżem, ale trudno to uznać za coś więcej niż wyjątkowo wstrętny przykład buty i arogancji.