Według młodych oskarżycieli nieprawomyślnej uczonej wszystko, co dziś uchodzi za słuszne jest naukowe, a co niesłuszne – nienaukowe.
zobacz więcej
„Lew, czarownica i stara szafa” piętnuje postać silnej, niezależnej kobiety tak dotkliwie, że już bardziej nie można, jednocześnie stanowiąc konsekwentną, choć toporną apologię militaryzmu, regalizmu, seksizmu i lwizmu.
Nie wiem, czy jakakolwiek zwolenniczka małżeństwa partnerskiego może bez wstrętu czytać „Rekreacje Mikołajka” (ta mamusia zajmująca się domem, synkiem oraz ugłaskiwaniem pana i władcy, tępego bufona o mentalności galijskiego wieprza!) – albo podanie o Wandzie, która nie widzi innego rozwiązania problemu stalkingu jak skok do Wisły.
Więc to mają być wzory, jakie podsuwamy? Wartości? Że już nie wspomnę o „wybranej powieści Alfreda Szklarskiego” – co byśmy nie wybrali, jedzie kolonializmem i pochwałą swobodnego dostępu do broni.
Naprawdę, nie chcę już pisać o lekturach licealnych (Dz.U. 2018, poz. 467). Nie chcę, ale muszę. Jak przedstawieni zostali poganie w „Pieśni o Rolandzie”? (
Miły panie Ganelonie, jak mógłbym zgubić Rolanda?). A nienawiść, jaką ociekają „Kazania sejmowe”, a grube żarty Jana Chryzostoma Paska z Moskwicinów? Proszę państwa, to są sprawy dla prokuratury.
„Gargantua i Pantagruel”, Lechici w „Lilli Wenedzie”, pan Micawber w „Klubie Pickwicka” i Młodziakowie w „Ferdydurke” – nie ma, nie ma praktycznie pozycji, w której ktoś nie zostałby opisany nieżyczliwie, w której nie pojawiałby się krzywdzący stereotyp kobiety, Afroamerykanina, Chińczyka, robota (Lem), szlachcica, studenta, kota lub cyklisty.
I nie chodzi tu o pojedyncze utwory z mocną intencją satyryczną; mówimy o pozycjach, które opisują całe ogromne obszary życia społecznego w przeszłości tak, jakby były one normą!
„Chmury” Arystofanesa i „Antygona” Sofoklesa (I klasa LO) odmalowują jak gdyby nigdy nic społeczeństwo niewolnicze. „Sielanki” Karpińskiego i „Dziady” Mickiewicza – ład, w którym istnieją stany, przywileje szlachty, pańszczyzna i inne koszmary.
Dlaczego mamy pozwolić młodzieży na lekturę „Legendy o świętym Aleksym”, nie tylko gloryfikującej cierpiętnictwo i religianctwo, ale podsuwającej głęboko niewłaściwie wzory w zakresie higieny osobistej, szacunku do swojego ciała i zrównoważonego odżywiania (
Tu pod wschodem leżał / Każdy nań pomyje lał)?!
Mam nadzieję, że widzą już państwo godną ubolewania połowiczność rzeczników wycofania z tego czy innego kanonu „W pustyni i w puszczy” czy „Przeminęło z wiatrem”, „Murzynka Bambo” albo „Małej Brytanii”. Skoro się powiedziało A, należy powiedzieć B.