Ludzie generalnie czują się coraz bardziej samotni, a jednocześnie coraz mniej gotowi do związku na całe życie czy związku owocującego licznym potomstwem. Minimalizacja ryzyka i długa lista „tego, czego sobie nie życzę u partnera”…
Pod względem hamowania lub przyspieszania upadku instytucji małżeństwa nic się wielce groźnego nie stanie, jeśli do tej listy dojdzie jeszcze punkt „niezgodność genetyczna”. Zwłaszcza dopóki na tę listę wciągany jest dobrowolnie. Kwestią pozostaje to, do kogo pójdziemy na skargę, jeśli jakaś choroba mimo wszystko się przydarzy, bo… spontaniczne mutacje też są możliwe już na etapie tworzenia plemników i komórek jajowych. Czyli u rodziców nie ma, a u potomstwa się pojawi. Tak pojawiły się na tym łez padole wszystkie owe choroby dziedziczne – kiedyś był pierwszy mutant.
I żeby nam się nie zdawało, że George Church to taki marzyciel, fantasta i człowiek niepraktyczny, który tylko sobie pogada. To jeden z pionierów genomiki, który zrobił niemałe pieniądze na własnych innowacjach. Ma na koncie pierwszą metodę sekwencjonowania wprost genomu (rok 1984). Z jego rąk m. in. wyszła pierwsza sekwencja pełnego genomu czegokolwiek na świecie – to była bacteria Helicobacter pylori (ta, co robi nam wrzody na żołądku, o czym pisałam
w Tygodniku TVP.
W tym samym roku był wśród inicjatorów Human Genome Project, a w roku 2005 zainicjował Personal Genome Project. Jest wynalazcą wielu narzędzi współczesnej genomiki (multipleksowanie molekularne, różne znaczniki, metody rekombinacji homologicznej, syntezatory DNA etc. żeby tu wszystkich nie dobić nazewnictwem). To te wynalazki zainicjowały powstanie i rozwój firm: Editas (terapie genowe); Gen9bio (syntetyczny DNA) oraz Veritas Genetics (sekwencjonowanie pełnego genomu ludzkiego z analizą medyczną).
Oczywiście takie czy inne metody doboru partnerów pod kątem zdrowia (kiedyś obligatoryjne badanie WR – czy ktoś to jeszcze robi przed ślubem, aby się syfilis nie szerzył?) były stosowane od zawsze. Sprawdzano rodowody, czy aby w rodzinie nie było hemofilii, epilepsji (której podłoże jest zresztą nadal nieznane), chorób psychicznych etc. Dostępne dziś możliwości techniczne są znacznie większe. Jutro będą jeszcze większe.
Problem polega tylko na tym, że jak to zgrabnie, a prosto ujął pieśniarz: „tu miłości coraz mniej”. Już badanie horoskopów czy chodzenie do wróżki pod kątem analizy zgodności partnerów wydaje się bardziej romantyczne, choć jest po prostu głupie.
– Magdalena Kawalec-Segond
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy