Po rozstaniu z Trumpem Bannon bynajmniej nie zawiesił aktywności politycznej. Przed zaplanowanymi na rok 2019 wyborami do Parlamentu Europejskiego, były spin doctor prezydenta USA postawił przed sobą ambitny cel powołania na Starym Kontynencie koalicji złożonej z ugrupowań nacjonalistycznych i populistycznych, stanowiących twardą opozycję wobec formacji establishmentowych.
Prowadził w tej sprawie negocjacje między innymi z Brytyjczykiem Nigelem Farage’em, politykami francuskiego Zjednoczenia Narodowego, włoskiej Ligi czy węgierskiego Fideszu. Ostatecznie z nowego politycznego projektu wyszły nici.
Nie miał zrozumienia dla dziwactw
Bannon zasłynął głównie z tego, że ubrał w program polityczny gniewne nastroje amerykańskiego białego ludu, które wyniosły do prezydentury Trumpa. Ale jest też mniej znane i – na pierwszy rzut oka zaskakujące – oblicze stratega. Odsłaniają je choćby dwaj amerykańscy publicyści: Joshua Green oraz Benjamin Teitelbaum. Chodzi o fascynację Bannona myślą Rene Guénona.
Rzecz w tym, że do byłego doradcy prezydenta USA przylgnęła etykietka ideologa populizmu i islamofoba. Tymczasem Guénon był orędownikiem elitaryzmu i muzułmaninem. 7 stycznia 2021 roku mija 70. rocznica śmierci tego francuskiego myśliciela. Nadarza się zatem okazja, by przybliżyć jego sylwetkę i się zastanowić nad tym, w jakim stopniu wpłynął on swoimi koncepcjami na Bannona.
Guénon urodził się w roku 1886 w rodzinie katolickiej. W młodości jednak zainteresował się okultyzmem – modnym wówczas w Europie zjawiskiem wśród bohemy artystycznej i intelektualistów. Obracał się w kręgach masonerii. Ostatecznie jednak sposób, w jaki ludzie Zachodu podchodzą do rozmaitych prądów ezoteryzmu, bardzo go rozczarował.
Można przyjąć, że jego wyrastające z osobistego doświadczenia opinie wyprzedzały o co najmniej kilka dekad krytykę formułowaną pod adresem New Age. Surowo oceniał próby importu na grunt europejski buddyzmu, hinduizmu i innych egzotycznych religii proponujących mistyczne ścieżki samodoskonalenia.
Nie miał zrozumienia dla różnych dziwactw, które dostrzegał w takich inicjatywach, jak Towarzystwo Teozoficzne. Był przekonany, że umysłowość zachodnia została tak przeorana przez świecki dyskurs nowoczesności, że szukając na powrót sacrum może tylko błądzić.
W tej sytuacji Guénon postanowił porzucić Europę. W roku 1930 zamieszkał w Egipcie. Jednak dużo wcześniej – bo już w roku 1912 – przeszedł na islam, tyle że ponoć wcale nie dlatego, że uwierzył w objawienia opisane w Koranie.
Dzieje świata mają charakter cykliczny
Francuzowi chodziło o to, żeby zostać wtajemniczonym nie do jakiegoś kolejnego kółka spirytystów, lecz do szkoły duchowego rozwoju legitymującej się solidnym rodowodem. W oczach Guénona warunek ten spełnił zakon Shadhili Tariqua i do niego właśnie on przystąpił (otrzymując nowe imię: Abd al-Wâhid Yahyâ). Bractwo to, korzeniami tkwiące w sufizmie – mistycznym, niezależnym od nauczania teologów, nurcie w łonie sunnickiego mahometanizmu - zostało założone w XIII wieku.